Na wyjeździe #28

19 września 2015 22:35
Gosia 1234

Tu się nie skonczy, bo ja sie skończyłam. Zmieniam sztelę za 2 dni.

Aż tak źle?
19 września 2015 22:36 / 1 osobie podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Albo źle to ujęłam , albo źle mnie zrozumiałaś Zosia : napisałam , że Twój pamietnik czytałam jeszcze będąc " za krzakami " i na serio wtedy myślałam , że według tego co ja przeszłam , gdzie wrzeszczano na mnie codziennie , że moja " dyżurna kromka chleba z leberwurstem " na śniadanie i kolację przez cały miesiąc itd.itd .itd ......a o ile pamiętam Ty wykazywałaś się tam zdolnościami kulinarnymi , więc wtedy myslałam :" czego ta kobitka jeszcze chce ? " ..... Zosia , mnie pisząc tego posta nie chodziło o licytowanie się , która z nas miała gorzej , chodzi mi o to , żeby nie rozkminiać tego co kto , kiedy , komu i dlaczego na forum , bo po co wracać ? chodziło mi o pocieszenie Kotka a wyszło na to , że uraziłam Ciebie .....no , kurde Zośka , no ! nie tak miało być po prostu - wybaczysz ? :aniolki:

Ok, Basiu, einverstanden, nie gniewam się już. A Ciebie bardzo lubię i przybijam piątkę.
19 września 2015 22:41 / 1 osobie podoba się ten post
dorotee

Zofija , krytyce poddane było Twoje podejście do pdp, o ile pamietam demencyjnej , nie  Twoja osoba. Sposob w jaki pisałaś o zachowaniu pdp. Moja obecna pdp demencja robi czasmi "dziwne" rzeczy , ja uważam jednak , że wysoce nieetyczne byłoby pisać o tym na forum.

Co nie znaczy, że cierpiałam, jak nigdy w życiu i było mi bardzo przykro, że mnie nie zrozumiano. Niektórym wówczas największą solą w oku był mój konserwatyzm ... ale dajmy już temu spokój. Byłam wtedy zieleniną i zostałam rzucona na głeboką wodę, przy żadnej umijętności pływania.
19 września 2015 23:14 / 2 osobom podoba się ten post
Knorr,ja nie piszę o jakiejś konkretnej sytuacji-ot tak sobie wymyślałam co dziwniejsze scenariusze,a wszystko to dlatego,że napisałeś,iż rodziców nigdy nie oddałbyś do domu starców.No i tak sobie wymyślałam różne różności,bo wydaje mi się,że jednak bywaja sytuacje takie,że po prostu stajesz pod ściana,czujesz się bezradny,nie widzisz rozwiązania i wydaje ci się,że nie masz innego wyjścia.
Ja nie wiem,co mnie czeka w przyszłości,w odniesieniu do mojego zyjacego rodzica.A ponieważ zdanie na temat domów starców mam podobne chyba jak większość-że to umieralnia jest,to nawet nie zaprzątam sobie tym głowy.Kommt Tat kommt Rat-zdaje się tak to leciało.
19 września 2015 23:55 / 13 osobom podoba się ten post
Impala

Knorr,ja nie piszę o jakiejś konkretnej sytuacji-ot tak sobie wymyślałam co dziwniejsze scenariusze,a wszystko to dlatego,że napisałeś,iż rodziców nigdy nie oddałbyś do domu starców.No i tak sobie wymyślałam różne różności,bo wydaje mi się,że jednak bywaja sytuacje takie,że po prostu stajesz pod ściana,czujesz się bezradny,nie widzisz rozwiązania i wydaje ci się,że nie masz innego wyjścia.
Ja nie wiem,co mnie czeka w przyszłości,w odniesieniu do mojego zyjacego rodzica.A ponieważ zdanie na temat domów starców mam podobne chyba jak większość-że to umieralnia jest,to nawet nie zaprzątam sobie tym głowy.Kommt Tat kommt Rat-zdaje się tak to leciało.

Mam koleżankę,która od paru lat namawiam na oddanie mamy do DS- mama ma cięzka postac AL,84lata ,poza tym na nic nie choruje,jest na chodzie.Kolezanka ma 54 ,jest panna i nie ma zadnej bliższej rodziny ani rodzeństwa,jeszcze pracuje i choruje bardzo poważnie na serce.Poniewa zdośc dobrze zarabia nie nalezy sie jej pomoc w postaci opiekunki -PCK,na czas kiedy jest w pracy przychodzi pani  opłacana prywatnie,ale zmieniaja sie jak w kalejdoskopie bo nie radza sobie z jej mamą,był nawet pan opiekun i tez nie dał ady a ona musi....Jak długo jeszcze i co sie stanie kiedy jej zabraknie?.Kolezanka jest wrakiem człowieka ale nie chce się pogodzić z mysla ,ze mogłaby oddac mame z domu. Nie może isc do szpitala na operacje bo nie ma co z mama zrobic,nie moze nigdzie wyjechac na dłużej niz jeden dzień,nie śpi po nocach bo na mamę nie działaja leki nasenne.Kto tego nie widział na własne oczy niech nie mówi nigdy, ja widziałam i wiem ,ze sa sytuacje ,kiedy opieka nad rodzicem przerasta,wręcz niszczy i żeby przezyc dalej nie ma innego wyjścia.To jest zupełnie co innego niz nawet ta nasza praca.To jest wegetacja i powolne umieranie ich obu-i matki i córki.Sama opiekowalam się prawie 15 lat osoba bliska z AL,ale była młoda i miałam siły za trzech-dzis nie wiem czy dałabym radę.Co do kondycji DSów-duzo sie zmieniło,opieka jest lepsza niz te 20 lat temu ,ale tak,to wciąz umieralnie bo trafiaja tam najczęściej starzy ludzie więc pedzej czy później odchodzą-taka kolej rzeczy .Tylko,że na panstwowy DS czeka sie długo a na prywatny mało kogo stac ,nawet jak ma wysokie dochody.
Dodam jeszcze tylko,że zaprzyjażniony lekarz równiez nieustannie namawia kolezanke na podjęcie tej trudnej decyzji .Bez efektu:( 
Jeśli jest rodzina to jakos mozna takie sytuacje rozwiazac, poustalac kto ,kiedy ,jak a jak ktos jest sam jak palec ze z starym rodzicem???Jakie inne wyjscie?Bo poza DS ja nie widzę:(
20 września 2015 00:06 / 6 osobom podoba się ten post
W końcowym stadium Al człowiek już chyba nie przeżywa faktu że znalazł sie w DPS,przecież on i swojego domu nie poznaje,mówi że jego dom jest gdzie indziej,chce uciekać...
Może tylko dzieci mają wyrzuty sumienia ze oddają rodzica pod opiekę instytucji a samemu choremu to już obojętne
Nie wiem,takie mam przemyślenia
20 września 2015 00:57 / 7 osobom podoba się ten post
Marta

W końcowym stadium Al człowiek już chyba nie przeżywa faktu że znalazł sie w DPS,przecież on i swojego domu nie poznaje,mówi że jego dom jest gdzie indziej,chce uciekać...
Może tylko dzieci mają wyrzuty sumienia ze oddają rodzica pod opiekę instytucji a samemu choremu to już obojętne
Nie wiem,takie mam przemyślenia

Nie koniecznie - chyba, ze masz na mysli faktycznie ostatnie pare tygodni zycia. Albo faze, kiedy AL jeszcze nie odebral wszystkiego. W koncowej fazie (pisze z wlasnych obserwacji), PDP jest owszem, nieobecny, ale reaguje na glos, dotyk, zapachy i te znajome elementy pozwalaja na wyciszenie. We wczesniejszej fazie (ucieczki, nie rozpoznawanie domu), to troche inaczej - czesc umyslu jeszcze funkcjonuje, szczegolnie u tych PDP, ktorzy zmieniali miejsce zamieszkania. W zakamarkach umyslu gdzies siedzi obraz wczesniejszy i "nie zgadza" sie z obecna sytuacja. 
To jest bardzo trudna decyzja dla rodziny pacjenta - oddanie do osrodka. Powiem szczerze jednak, gdyby iles tam lat temu osrodki byly na takim chocby poziomie, jak sa teraz - zdecydowalabym sie na taki krok, prznajmniej na ostatnie 4 lata (z 8 lat), w czasie ktorych zmagalam sie z opieka nad moja mama, kilkunastoletnia corka, a jeszcze doszla opieka nad mlodsza corka, ktora urodzila sie z AZS.
Wiem jednak (tego nauczyla mnie praca opiekunki), ze choremu nie jest to obojetne, nawet w bardzo zaawansowanym AL "cos" pozwala tym ludziom istniec lepiej we wlasnym domu.
20 września 2015 01:39 / 12 osobom podoba się ten post
emilia

Nie koniecznie - chyba, ze masz na mysli faktycznie ostatnie pare tygodni zycia. Albo faze, kiedy AL jeszcze nie odebral wszystkiego. W koncowej fazie (pisze z wlasnych obserwacji), PDP jest owszem, nieobecny, ale reaguje na glos, dotyk, zapachy i te znajome elementy pozwalaja na wyciszenie. We wczesniejszej fazie (ucieczki, nie rozpoznawanie domu), to troche inaczej - czesc umyslu jeszcze funkcjonuje, szczegolnie u tych PDP, ktorzy zmieniali miejsce zamieszkania. W zakamarkach umyslu gdzies siedzi obraz wczesniejszy i "nie zgadza" sie z obecna sytuacja. 
To jest bardzo trudna decyzja dla rodziny pacjenta - oddanie do osrodka. Powiem szczerze jednak, gdyby iles tam lat temu osrodki byly na takim chocby poziomie, jak sa teraz - zdecydowalabym sie na taki krok, prznajmniej na ostatnie 4 lata (z 8 lat), w czasie ktorych zmagalam sie z opieka nad moja mama, kilkunastoletnia corka, a jeszcze doszla opieka nad mlodsza corka, ktora urodzila sie z AZS.
Wiem jednak (tego nauczyla mnie praca opiekunki), ze choremu nie jest to obojetne, nawet w bardzo zaawansowanym AL "cos" pozwala tym ludziom istniec lepiej we wlasnym domu.

Odnośnie tych zmian miejsc zamieszkania Al potrafi cofnąć o kilkadziesiąt lat wstecz,
a piszę to z własnego doświadczenia (a dokładnie mojej babci która zmarła 2 miesiące temu)
Moja babcia 60 lat temu wyszła za mąż i wyprowadziła się wtedy z rodzinnego domu, 
a przez ostatnie dwa lata twierdziła, że dalej tam mieszka "a tu ją przywieźli i nie chcą jej póściuć do jej domu"
Do mojej mamy - swojej córki- mówiła "mamo" a swojego syna uważała za swojego męża (dziadek nie żyje od 15 lat)
Do mnie - choć praktycznie wychowałem się przy babci - mówiła na pan.
Nie da się przewidzieć do jakich czasów Al cofnie.
Tak samo jak (wg mnie) tego czy rodzina da radę to wytrzymać.
To ostatnie to tylko takie moje przemyślenia.
20 września 2015 05:55 / 10 osobom podoba się ten post
Kasiu kazde poswiecenie ma swoje granice...przeciez matka wybralaby zycie corki a oddala swoje..to jest argument nie do odrzucenia kazda matka tak by wybrala i o tym kolezanka powinna wiedzic i wlasnie teraz postawic swoje zycie na tej wyzszej szali..to konieczne dobro bo taki jest wlasciwy tok zdarzen to my mamy pochowac swoich rodzicow nie odwrotnie wiec jaki kolezanka ma wybor ..ano wg mnie niema zadnego musi walczyc o siebie ale musi to zrozumiec sama ja odbierajac swoje wyniki wiesz juz leku nie czuje..czuje za to wielki bol niepewnosc jak odbieram wyniki moich chorych dzieci jesli jest ok..to juz te moje spaprane traca wartosc one sie juz nie licza,,bo swoje zycie oddam za te ich dobre wyniki...i tak samo postapilaby matka kolezanki gdyby miala swiadomosc nie pozwolilaby ,,jej sie tak meczyc sama poszlaby do domu opieki...sama zamknelaby drzwi za soba,,bez krzty zalu...bo to matka.
20 września 2015 08:38 / 14 osobom podoba się ten post
Michalinka

A co się narobiło?

Opiekunka powinna sie szanować przede wszystkim. Nie mogę zostać tam gdzie PDP tego nie potrafi docenic.
Poprzedniczka uciekła z płaczem psychicznie podłamana, ja nie mam zamiaru czekać aż mnie do tego doprowadzi.
PDP potrzebuje opiekunki innej, .....a ja innej PDP.
Teraz spróbuję gdzie indziej, nic mnie tu nie trzyma a pracy dużo.
Nie wiem czy będzie lepiej na kolejnej szteli ....mam nadzieję ze tak.
Zawsze mam Opiekunkowo jeszcze do popłakania
20 września 2015 09:37 / 1 osobie podoba się ten post
Gosiu podoba mi sie Twoja postawa ja tez to przerabialam....i tez tak postapilam tylko o wiele za pozno ..a skutki odczuwam do tej pory..moja chora ambicja... ale dzis juz potrafie inaczej,,daje sobie 48 godzin..i albo jestem albo znikam...
20 września 2015 10:13 / 2 osobom podoba się ten post
Mam kolezanke w podobnej sytuacji jak Kasia opisywala. Tyle, ze moja kolezanka nie pracuje, bo od zarabiania pieniedzy partnera zyciowego ma. Dlugo sa razem, dorosla juz corka we Wrocku studiuje. Kolezanka najpierw opiekowala sie ojcem swego partnera. Pozniej do opieki matka doszla. Stopniowo, bo obok matki siostra jeszcze mieszkala. Tyle, ze siostrze niewygodnie z opieka nad matka bylo, a ona dom z ogrodem, wiec u niej mamie lepiej bedzie. Najpierw mama byla u niej przez kilka miesiecy, pozniej juz na stale. Ojciec partnera uroczym staruszkiem byl. Mimo starosci chorob usmiechniety, wdzieczny za kazdy odruch serca. Matka z demencja. Zlosliwa i zakochana w drugiej corce. Kilka lat temu ojciec partnera umarl. Ania zaliczyla ciezka depresje. Matka doprowadza ja doszalu ciaglymi pytaniami o godzine, o druga corke, o temperature... Doszlo do tego, ze zabronila nam do siebie mowic Ania. Mozemy ja nawet malpa zwac, byle nie tak jak matka do niej mowi, bo natychmiastowy odruch ucieczki ma... Oddac matki do domu opieki nie chce. Ma 41 lat i wrakiem czlowieka jest. Z nerwica, depresjami, problemy z sercem, tarczyca... A i tak ma szczescie, bo partner na zycie zarabia i corka w czasie wakacji wyrzuca ja z domu. Organizuje wyjazdy do znajomych, koniecznie za granica, by daleko od domu byla i rzeczywiscie odpoczac mogla. Pomocy z zewnatrz nie ma, bo tu tez dochod za duzy, a poza tym ona oddac matki w cudze rece nie umie.
20 września 2015 10:35 / 6 osobom podoba się ten post
Pochwalony
Moja pierwsza Niedziella w De :) Piękna jest i słoneczna.
Obiad prawie gotowy tylko ziemniaka strugnę , sałatkę rypnę i będzie Obiad jak ta lala.
Udanej Niedzielli życzę oraz samych słodkości
20 września 2015 10:48 / 8 osobom podoba się ten post
Często się zastanawiam co będzie gdy mojemu Tatusiowi zabraknie sił.Poprostu nie wyobrażam sobie aby tak się stało a i On robi wszystko aby nie być od nikogo uzależnionym i nie chce słyszeć o jakiej kolwiek pomocy.W przyszłym roku skończy 70 lat i nadal udowadnia sobie i innym jaki to on jest fit.Właśnie dla Niego jest nie do pomyślenia aby ktoś się nim miał opiekować.Jezeli zajdzie taka konieczność i będzie potrzebował opieki napewno będę przy Nim.Znajdę jakąś pracę ,obojętne dla mnie będzie jaką, bylebym mogła sama się nim zająć.Mam rodzinę,na którą mogę w każdej chwili liczyć.Osobiście nie wyobrażam sobie abym mogła oddać mojego Rodzica do DS ale jest takie przysłowie "nigdy nie mów nigdy"a życie pisze różne scenariusze i nie wiadomo co nas spotka "za rogiem".Będę robiła wszystko aby tego uniknąć.Razem przeszliśmy przez wiele trudności życiowych,razem byliśmy gdy moja Mamusia przegrywała walkę z rakiem i razem będziemy do końca.
20 września 2015 11:02 / 1 osobie podoba się ten post
Gosia 1234

Opiekunka powinna sie szanować przede wszystkim. Nie mogę zostać tam gdzie PDP tego nie potrafi docenic.
Poprzedniczka uciekła z płaczem psychicznie podłamana, ja nie mam zamiaru czekać aż mnie do tego doprowadzi.
PDP potrzebuje opiekunki innej, .....a ja innej PDP.
Teraz spróbuję gdzie indziej, nic mnie tu nie trzyma a pracy dużo.
Nie wiem czy będzie lepiej na kolejnej szteli ....mam nadzieję ze tak.
Zawsze mam Opiekunkowo jeszcze do popłakania :-)

hihih, no ale dostałaś 5 stów na zakupy :P
a tak poważnie- to dobrze- nie ma się co ścierać bezsensownie...