Na wyjeździe #24

03 maja 2015 17:49 / 3 osobom podoba się ten post
Jolek

Boze, za takie piniadze, ja na pocztaku mialam 1000 euro... mowilam ze na poczatek ok, pozniej 1150 euro mowilam, ze spoko ale chce wiecej, teraz mam jeszcze wiecej i mi pasuje, ale to i tak ze mam swietne zarobki nie oznacza ze mam wstawac w nocy i nie spac.

Co to jest 1000 e na poczatek ? toż to kpiny jakieś !....Jolcia , bądz człowiekiem daj nam dyskretnie jakieś namiary , gdzie płacą " jeszcze więcej " niż 1150 ?
No kuzwa ! cztery lata jak pracuję w D. minie 18 lipca a raptem mam 1200 a porozumiewam się swobodnie ...noż kurczątko , nooooooo ! )))))))))))))))
03 maja 2015 17:51 / 3 osobom podoba się ten post
doda1961

Jak to dobrze, że ja nie podrózuje ani autobusami ani busami, bo takie opowieści rozstroiłyby mi komleptnie nerwy. Andrea, ja też jechałam kiedyś pierwszy raz, język miałam nieszczególny, doświadczenia żadnego . Zanim wyjechałam miałam rózne propozycje, od 750 zaczynając. Nie zgodziłam się po prostu na takie wynagrodzenie i tyle, mimo, że miałam przysłowiowy nóż na gardle. Nie ogarniam tego po prostu, jak można się zgodzić na taką jałmuznę, bez względu na znajomosc jezyka i doswiadczenie.

To nie miałas "noża na gardle":) rozne sytuacje są,jak na przykład ma przepaśc 3 lata opłacanych studiów dziecka, bo kasa sie skończyła. Nie patrzysz na  wysokość pensji liczysz,że wystarczy i naginasz.Bo jak policzysz wstecz to ile tracisz ? i 750€ ratuje sytuacje.Uważam,że kazda z nas ratuje finanse domowe,a nieraz nie ma wyścia po prostu musi:(
 
Teraz tez nie pojechałabym za taka kasę.
03 maja 2015 17:52
Barbara niepowtarzalna

Co to jest 1000 e na poczatek ? toż to kpiny jakieś !....Jolcia , bądz człowiekiem daj nam dyskretnie jakieś namiary , gdzie płacą " jeszcze więcej " niż 1150 ?
No kuzwa ! cztery lata jak pracuję w D. minie 18 lipca a raptem mam 1200 a porozumiewam się swobodnie ...noż kurczątko , nooooooo ! :-))))))))))))))))

Pisz basia na @ ja Ci wszystko powiem :D ale 1000 erikow n poczatek mnie satysfakcjonowalo hyhyhy.
03 maja 2015 18:09 / 14 osobom podoba się ten post
Jolek

Pisz basia na @ ja Ci wszystko powiem :D ale 1000 erikow n poczatek mnie satysfakcjonowalo hyhyhy.

 ja 4 lata temu miałam 1520 euro .........na dwa miesiące i też mnie satysfakcjonowało , wystarczyło , że przeszłam weryfikacje językowe , szybko pojechałam na pierwszą sztelę - totalny niewypał , ale po miesiącu już byłam szczęśliwa , miałam prawie raj na szteli , doły finansowe pomału były zasypywane  , ujrzałam światełko w tunelu .....i wiecie co , wszyscy krytykujący jak można za śmieszne pieniądze jechać ? mam to gdzieś , konkretnie gdzieś co ktoś sobie myśli i się mądruje , że : " ja to nigdy , ja to nie głupia , ja to się cenię itd. itp ..." ja też się cenię , ale gdybym miała jeszcze raz mieć nóż na gardle albo wybór sznurek na szyję albo wypad na podbój D. zrobiłabym to samo , czy się komuś podoba , czy nie ........piszę ogólnie , pod Jolantę sie tylko podpięłam - dziewczyny !!!!!!
wiem , że wiele ludzi zarabia fajną kasę , ale przestańcie ( niektóre ) się wygłupiać z tym przechwalaniem o zarobkach , bo kłamstwo ma krótkie nogi i niejedna się kiedyś wsypie , że też zaczynała od śmiesznej kwoty ! a jakie są zarobki ? najlepiej to widać w ofertach - teraz chceta ? to mnie linczujta ! mi tam wszystko zwisa i powiewa )))))))))
03 maja 2015 18:10 / 2 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Co to jest 1000 e na poczatek ? toż to kpiny jakieś !....Jolcia , bądz człowiekiem daj nam dyskretnie jakieś namiary , gdzie płacą " jeszcze więcej " niż 1150 ?
No kuzwa ! cztery lata jak pracuję w D. minie 18 lipca a raptem mam 1200 a porozumiewam się swobodnie ...noż kurczątko , nooooooo ! :-))))))))))))))))

tylko westchnę ............Fantazja ludzka nie zna granic ........Zdradz nam prawdziwą stawke ...............1200 !!!!!!! Ja myslę ,ze z Twoim biegłym językiem to tak około 2000 tys ..........
03 maja 2015 18:18 / 10 osobom podoba się ten post
mleczko1

To nie miałas "noża na gardle":) rozne sytuacje są,jak na przykład ma przepaśc 3 lata opłacanych studiów dziecka, bo kasa sie skończyła. Nie patrzysz na  wysokość pensji liczysz,że wystarczy i naginasz.Bo jak policzysz wstecz to ile tracisz ? i 750€ ratuje sytuacje.Uważam,że kazda z nas ratuje finanse domowe,a nieraz nie ma wyścia po prostu musi:(
 
Teraz tez nie pojechałabym za taka kasę.

Mleczko, miałam wielki nóż na gardle. Musiałam zamknąć sklep, który od lat prowadziłam, miałam długi w Zusie, w elektrowni ( mam ogrzewanie elektryczne, więc to były kwoty liczone w tysiącach złotych). Na wyjazd musiałam pozyczyć 300 euro od przyjaciół , podobnie jak zapłacili mi za ten cholerny prąd, bo inaczej to by mi wyłączyli po prostu. Jak wiesz jestem z centralnej Polski, wówczas nikt nie jezdził stamtąd do opieki, a i teraz jest mała ilość takich osób. Nie miałam się gdzie i jak dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Miałam na szczescie internet, ale sama, samiuteńka do wszystkiego dochodziłam, do wyboru firmy i negocjacji w sensie wynagrodzenia tez. Pierwszą firmą do któej zadzwoniłam była słynna PR24. Nie chcieli mnie bo nie miałam doświadczenia. Pewna firma z sercem w nazwie ( nie pamiętam dokładnie jaka) chciała mi dac prace za 750 euro na własnej działalnosci, (duzy ZUS) dzwonili do mnie z Niemiec, nie moglismy się za cholere dogadać mimo ze rozmawialismy po polsku. Dużo czytałam w internecie na forach, nie udzielałam się , ale czytałam i chłonełam jak gąbka. Moja firma z która w końcu wyjechałam tez mi na początku zaproponowała 750 euro i to do dwojga podopiecznych. Odmówiłam, a propozycje miałam dalej, w międzyczasie pojechałam do sanatorium, nawet tam do mnie dzwonili, z Niemiec tez. Moim atutem był swobodny, acz marny język i czynne prawo jazdy. Ogonić się nie mogłam, aż musiałam faceta z firmy zbesztac, żeby dał mi spokój bo ja w sanatorium jestem. Negocjowałam stawkę i zgodziłam się na 900 euro, po miesiąciu dostałam 950, potem po roku z kawałkiem, odmówiono mi podwyzki, to pokazałm im gest Kozakiewicza i ten stan trwa do dziś. Nie przyjechałam do Niemiec z dobrobytu, tylko z potrzeby zarobienia na zycie. Mnie się udało , ale zawdzięczam to sobie, dlaczego więc inne osoby mają tyrac za marne grosze?
Nie ma takiego noża na gardle, żeby dac się tak haniebnie wykorzystać, Wolałabym kwiaty pod cmentarzem sprzedawać, lub pietruszkę na skrzyżowaniu ulic, niż pojechać za 600-700 euro do opieki. Zostawić dzieci, rodzinę, przyjaciół i byc skazaną na mobbing popieprzonej rodzinki PDP, lub inne wstręty. Nie ma takiej mozliwości!!!!!
03 maja 2015 18:20 / 6 osobom podoba się ten post
lena46

tylko westchnę ............Fantazja ludzka nie zna granic ........Zdradz nam prawdziwą stawke ...............1200 !!!!!!! Ja myslę ,ze z Twoim biegłym językiem to tak około 2000 tys ..........

Ja lubię żarty , ale aż tak fantazjować nie potrafię . Kiepski ze mnie " archiwista " bom leniuch okropny , ale jak by śię tak dobrze poszukało .....
,A co mi tam ! opowiadanie bajek też jest fajne , każdy orze jak może ....o mein Gott ! jak się też kuzwa pózno zrobiło , czas kolację podawać .....no i co ? zatkało " kakało " ? błysnęłam elokwencją ? Bis gleich ))))))))))))))))DDDDDDDD
03 maja 2015 18:24 / 2 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

 ja 4 lata temu miałam 1520 euro .........na dwa miesiące i też mnie satysfakcjonowało , wystarczyło , że przeszłam weryfikacje językowe , szybko pojechałam na pierwszą sztelę - totalny niewypał , ale po miesiącu już byłam szczęśliwa , miałam prawie raj na szteli , doły finansowe pomału były zasypywane  , ujrzałam światełko w tunelu .....i wiecie co , wszyscy krytykujący jak można za śmieszne pieniądze jechać ? mam to gdzieś , konkretnie gdzieś co ktoś sobie myśli i się mądruje , że : " ja to nigdy , ja to nie głupia , ja to się cenię itd. itp ..." ja też się cenię , ale gdybym miała jeszcze raz mieć nóż na gardle albo wybór sznurek na szyję albo wypad na podbój D. zrobiłabym to samo , czy się komuś podoba , czy nie ........piszę ogólnie , pod Jolantę sie tylko podpięłam - dziewczyny !!!!!!
wiem , że wiele ludzi zarabia fajną kasę , ale przestańcie ( niektóre ) się wygłupiać z tym przechwalaniem o zarobkach , bo kłamstwo ma krótkie nogi i niejedna się kiedyś wsypie , że też zaczynała od śmiesznej kwoty ! a jakie są zarobki ? najlepiej to widać w ofertach - teraz chceta ? to mnie linczujta ! mi tam wszystko zwisa i powiewa :-))))))))))

Masz Basieńko racje , świeta prawda .Lubie twoje posty czytać , bo piszesz tak jak jest. 
03 maja 2015 18:27 / 1 osobie podoba się ten post
doda1961

Mleczko, miałam wielki nóż na gardle. Musiałam zamknąć sklep, który od lat prowadziłam, miałam długi w Zusie, w elektrowni ( mam ogrzewanie elektryczne, więc to były kwoty liczone w tysiącach złotych). Na wyjazd musiałam pozyczyć 300 euro od przyjaciół , podobnie jak zapłacili mi za ten cholerny prąd, bo inaczej to by mi wyłączyli po prostu. Jak wiesz jestem z centralnej Polski, wówczas nikt nie jezdził stamtąd do opieki, a i teraz jest mała ilość takich osób. Nie miałam się gdzie i jak dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Miałam na szczescie internet, ale sama, samiuteńka do wszystkiego dochodziłam, do wyboru firmy i negocjacji w sensie wynagrodzenia tez. Pierwszą firmą do któej zadzwoniłam była słynna PR24. Nie chcieli mnie bo nie miałam doświadczenia. Pewna firma z sercem w nazwie ( nie pamiętam dokładnie jaka) chciała mi dac prace za 750 euro na własnej działalnosci, (duzy ZUS) dzwonili do mnie z Niemiec, nie moglismy się za cholere dogadać mimo ze rozmawialismy po polsku. Dużo czytałam w internecie na forach, nie udzielałam się , ale czytałam i chłonełam jak gąbka. Moja firma z która w końcu wyjechałam tez mi na początku zaproponowała 750 euro i to do dwojga podopiecznych. Odmówiłam, a propozycje miałam dalej, w międzyczasie pojechałam do sanatorium, nawet tam do mnie dzwonili, z Niemiec tez. Moim atutem był swobodny, acz marny język i czynne prawo jazdy. Ogonić się nie mogłam, aż musiałam faceta z firmy zbesztac, żeby dał mi spokój bo ja w sanatorium jestem. Negocjowałam stawkę i zgodziłam się na 900 euro, po miesiąciu dostałam 950, potem po roku z kawałkiem, odmówiono mi podwyzki, to pokazałm im gest Kozakiewicza i ten stan trwa do dziś. Nie przyjechałam do Niemiec z dobrobytu, tylko z potrzeby zarobienia na zycie. Mnie się udało , ale zawdzięczam to sobie, dlaczego więc inne osoby mają tyrac za marne grosze?
Nie ma takiego noża na gardle, żeby dac się tak haniebnie wykorzystać, Wolałabym kwiaty pod cmentarzem sprzedawać, lub pietruszkę na skrzyżowaniu ulic, niż pojechać za 600-700 euro do opieki. Zostawić dzieci, rodzinę, przyjaciół i byc skazaną na mobbing popieprzonej rodzinki PDP, lub inne wstręty. Nie ma takiej mozliwości!!!!!

Odnośnie kwiatów pod cmentarzem ,to jest świetny interes,tylko trzeba się przebić z placem.Wtedy dochodzą znicze i interes się kręci nie trzeba nigdzie wyjeżdżać.Z pietruszką już gorzej się wychodzi ,ale nie próbowałam.
Nigdy nie bierze się oferty z pierwszej firmy do której się zadzwoni.Jak się ma kilka ofert ,to można porównać ,ale czasem kogoś przekonać jest trudno i też jak widzę ,że osoba jest tak zapatrzona w jedną firmę ,to nawet nie staram się jej wyprowadzać z błędu ,bo po co tracić czas ,jak i tak nic nie pomoże .
03 maja 2015 18:28 / 4 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Ja lubię żarty , ale aż tak fantazjować nie potrafię . Kiepski ze mnie " archiwista " bom leniuch okropny , ale jak by śię tak dobrze poszukało .....
,A co mi tam ! opowiadanie bajek też jest fajne , każdy orze jak może ....o mein Gott ! jak się też kuzwa pózno zrobiło , czas kolację podawać .....no i co ? zatkało " kakało " ? błysnęłam elokwencją ? Bis gleich :-)))))))))))))))))DDDDDDDD

Basiu nie  przyznasz mi racji że ludzi fantazja ponosi ...........dlatego tylko wzdycham ,bo nawet nie chce mi  się pisać .A tylko pozwoliłam sobie podpiąć się pod Ciebie ze względu na to ,ze piszesz prawdę  . Jakies wciskanie kitu o wielkich zarobkach to się nawet nie chce czytac ...............
03 maja 2015 18:31 / 6 osobom podoba się ten post
doda1961

Jak to dobrze, że ja nie podrózuje ani autobusami ani busami, bo takie opowieści rozstroiłyby mi komleptnie nerwy. Andrea, ja też jechałam kiedyś pierwszy raz, język miałam nieszczególny, doświadczenia żadnego . Zanim wyjechałam miałam rózne propozycje, od 750 zaczynając. Nie zgodziłam się po prostu na takie wynagrodzenie i tyle, mimo, że miałam przysłowiowy nóż na gardle. Nie ogarniam tego po prostu, jak można się zgodzić na taką jałmuznę, bez względu na znajomosc jezyka i doswiadczenie.

Ten krótszy ....... Doda , każdy z nas inaczej odbiera nóż na gardle i wszyscy mamy rację - Ty , Ja , Józia , Zuzia i inn(i)e jeszce też !
Kochanie , sama napisałaś , że pomogli Ci przyjaciele , że pojechałaś do sanatorium itd . .....Doda , bywają w życiu długi , może " cyfrowo " mniejsze niż Twoje były , ale ? ale kładłaś się kiedyś spać z myślami nie za co , tylko skąd , od kogo pożyczę na jutro na chleb , na leki ?....Każdy z nas ma swoją rację i jest o.k i niech tak będzie ...
03 maja 2015 18:33 / 2 osobom podoba się ten post
lena46

Basiu nie  przyznasz mi racji że ludzi fantazja ponosi ...........dlatego tylko wzdycham ,bo nawet nie chce mi  się pisać .A tylko pozwoliłam sobie podpiąć się pod Ciebie ze względu na to ,ze piszesz prawdę  . Jakies wciskanie kitu o wielkich zarobkach to się nawet nie chce czytac ...............

....ale przyznasz , że zapitalam po " mniemiecku " ???? bitte , bitte , bitte ! )))))))))))))
03 maja 2015 18:35 / 1 osobie podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

....ale przyznasz , że zapitalam po " mniemiecku " ???? bitte , bitte , bitte ! :-))))))))))))))

oj tak aż "zatkało kakao "....................hahahahah
03 maja 2015 18:36 / 6 osobom podoba się ten post
doda1961

Mleczko, miałam wielki nóż na gardle. Musiałam zamknąć sklep, który od lat prowadziłam, miałam długi w Zusie, w elektrowni ( mam ogrzewanie elektryczne, więc to były kwoty liczone w tysiącach złotych). Na wyjazd musiałam pozyczyć 300 euro od przyjaciół , podobnie jak zapłacili mi za ten cholerny prąd, bo inaczej to by mi wyłączyli po prostu. Jak wiesz jestem z centralnej Polski, wówczas nikt nie jezdził stamtąd do opieki, a i teraz jest mała ilość takich osób. Nie miałam się gdzie i jak dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Miałam na szczescie internet, ale sama, samiuteńka do wszystkiego dochodziłam, do wyboru firmy i negocjacji w sensie wynagrodzenia tez. Pierwszą firmą do któej zadzwoniłam była słynna PR24. Nie chcieli mnie bo nie miałam doświadczenia. Pewna firma z sercem w nazwie ( nie pamiętam dokładnie jaka) chciała mi dac prace za 750 euro na własnej działalnosci, (duzy ZUS) dzwonili do mnie z Niemiec, nie moglismy się za cholere dogadać mimo ze rozmawialismy po polsku. Dużo czytałam w internecie na forach, nie udzielałam się , ale czytałam i chłonełam jak gąbka. Moja firma z która w końcu wyjechałam tez mi na początku zaproponowała 750 euro i to do dwojga podopiecznych. Odmówiłam, a propozycje miałam dalej, w międzyczasie pojechałam do sanatorium, nawet tam do mnie dzwonili, z Niemiec tez. Moim atutem był swobodny, acz marny język i czynne prawo jazdy. Ogonić się nie mogłam, aż musiałam faceta z firmy zbesztac, żeby dał mi spokój bo ja w sanatorium jestem. Negocjowałam stawkę i zgodziłam się na 900 euro, po miesiąciu dostałam 950, potem po roku z kawałkiem, odmówiono mi podwyzki, to pokazałm im gest Kozakiewicza i ten stan trwa do dziś. Nie przyjechałam do Niemiec z dobrobytu, tylko z potrzeby zarobienia na zycie. Mnie się udało , ale zawdzięczam to sobie, dlaczego więc inne osoby mają tyrac za marne grosze?
Nie ma takiego noża na gardle, żeby dac się tak haniebnie wykorzystać, Wolałabym kwiaty pod cmentarzem sprzedawać, lub pietruszkę na skrzyżowaniu ulic, niż pojechać za 600-700 euro do opieki. Zostawić dzieci, rodzinę, przyjaciół i byc skazaną na mobbing popieprzonej rodzinki PDP, lub inne wstręty. Nie ma takiej mozliwości!!!!!

To miałaś inne wyjście a ja nie mialam,trzy lata opłacalismy studia syna i kasy zabrakło.Pojechalam za jeszcze mniej (na dzisiejsze czasy).Trzy mce pracowałam za 600 Fr a franciszek był wtedy nie wiele ponad 2 zł.Syn studia skończył ja nauczyłam sie języka,zwiedziłam kawał świata, nie doznałam mobbingu i jestem z tym samym facetem.Może i mnie wykorzystali ale ja nie mialam innego wyjścia i dla mnie celem było to, żeby skończyć  co sie zaczęło.Udało się.A teraz? nie będe pisała jakie mam wynagrodzenie,bo i tak nit nie uwierzy.Nigdy nie mowie nigdy,to jest życie i nic pewnego nie ma zwłaszcza w naszej pracy.Kto wie może jeszcze kiedyś pojadę za 1200€. I też bedę sie cieszyła.
03 maja 2015 18:36 / 5 osobom podoba się ten post
I jeszcze jedno, ja nigdy w zyciu swojemu dziecku nie opłaciłabym studiów, nigdy i on o tym dobrze wiedział i wie!
Mam dziecko bardzo zdolne, zawsze uczył się bardzo dobrze ( w liceum mu się odmieniło) i osiągał sukcesy w konkursach i olimpiadach. Oczywiscie, gdyby był srednio zdolny ale pracowity, to tak, ale nie w jego przypadku. Jego obowiązkiem było dostać się na państwową uczelnię i na studia dzienne. Gdyby się nie udało, musiałby sam za swoje studia płacić, czyli pójść do pracy i studiować zaocznie, bądź wieczorowo. Nie ma lekko! Mam ten przywilej, że mieszkam w duzym mieście i nie muszę płacić za stancję, akademik i takie tam inne.Wyższe uczelnie są w promnieniu kilku, kilkunastu kilometrów. Podobnie jak nie mam męża pijaka, który czeka na moje ciężko zarobione ojro. Wręcz przeciwnie, mój były mąż, a ojciec mojego dziecka sporo łozy na jego utrzymanie. Jak dostał się na studia, otrzymał od nas samochód, żeby się dzieciątko nie musiała tramwajami tułać. I analogicznie, płacimy ubezpieczenie za auto( 2 tyś rocznie ) ale reszta to juz jego broszka. Dostaje 1200 zł miesięcznie na utrzymanie, z czego zdecydowaną większość daje ojciec i musi sobie radzić. Radzi więc sobie znakomicie, a przy okazji uczy się, że pieniądze nie leżą na ulicy!