a to znalazłam dla Ciebie dowcip o czekoladzie
a to znalazłam dla Ciebie dowcip o czekoladzie
Dowcip który wymaga interpretacji nie jest dowcipem.
slonecznie cos dla ciebie ( bez urazy proszę)
Chłopak mowi do dziewczyny:
Tffu,tffu,tffuu znów siedziałaś na piasku
Aj,Orim-spaliłes kawał!
"znowu siedziałaś z goła d.. na piasku"powinno byc:):):):)
To ja dokonam interpretacji:
Jak się siedziało z gołą dupą na piasku to nie uprawia sie seksu bo facet za bardzo potem zgrzyta zębami
To ja dokonam interpretacji:
Jak się siedziało z gołą dupą na piasku to nie uprawia sie seksu bo facet za bardzo potem zgrzyta zębami
lub moze dojsc do ostrych stanow zapalych w skutek zatarcia
lub moze dojsc do ostrych stanow zapalych w skutek zatarcia
Słonecznie cały dowcip polega na tym ,ze mrówka nie może zgwałcić słonia ze względu na swoje rozmiary .Szukali sprawcy gwałtu i wszyscy w lesie byli podejrzani bez względu czy to było małe zwierzątko czy duże .Choć wiadomo ,ze powinno się szukać sprawcy, który powinien mieć takie gabaryty jak słonica
A tak sobie pomyślałam jeszcze czy ta mrówka jednak tej słonicy/ tego słonia zgwałcić nie może. Bo jak mu/jej wejdzie w tyłek tudzież w damską część, to przecież jest to i penetracja i naruszenie granic fizycznych. Hum, hum, tak więc ja nie wiem...a poza tym dowcip nie mówi czy to była tylko jedna mrówka, wiesz;)
To jeszcze dowcip dorzucę, ale taki mroczniejszy nieco.
Przed salą porodową czeka zdenerwowany mężczyzna. Chodzi w kółko przed drzwiami sali . Po kilku długich godzinach drzwi porodówki
w końcu się otwierają i wychodzi z nich lekarz. Mężczyna rzuca się w kierunku wejścia na salę, chcąc wreszcie zobaczyć żonę i dziecko,
ale lekarz zatrzymuje go i mówi:
-Jest coś co musi pan wiedzieć zanim pan tam wejdzie.-lekarz robi pełną napięcia pauzę i kontynuuje- Pana dziecko urodziło się nie do końca zdrowe.
-Co jest mojemu dziecku?-pyta przerażony ojciec.
-Ono...ono urodziło się bez nóg.
-Bez nóg?! O Boże...O Boże! No, ale i tak je będę kochał to moje dziecko!-mężczyzna rzuca się do drzwi pordówki, ale lekarz znów go zatrzymuje.
-Jest jeszcze coś co powinnien pan wiedzieć. Pana dziecko urodziło się też bez rączek.
-Bez rączek?!!-krzyczy załamany ojciec i łapie się za głowę.- Ale...to jest moje dziecko i tak je będę kochał! Idę!
-Stop! Jest jeszcze coś, co muszę panu powiedzieć: pana dziecko urodziło się bez głowy.
-BEZ głowy?!-ojciec dębieje i myśli długą chwilę- No...ale to co mi się urodziło...?
-Urodziło się panu oko.
-Oko?!
-Oko.
-No...ale to jest moje oko...i tak je będę kochał...Chcę je zobaczyć...
-Siostro, przynieście panu oko.
Pielęgniarka przynosi mężczyźnie oko otulone kocykiem. Mężczyzna bierze je na ręce, pochyla się nad nim i robi palcem "a ty, ty".
-Proszę tak nie robić.-mówi poważnie lekarz.-Jest ślepe od urodzenia.