Na wyjeździe

25 grudnia 2012 16:32
Kasia63 czy podany przez Ciebie link jest platny....
25 grudnia 2012 17:20
Mam nadzieję, że się jakoś pozbierałyście. Mnie teraz dopadło, deprecha i już. Przyszła córa z rodzina na ciacho i chyba kolacje robią. Ja nie dam rady zejść na dół bo czuję dziurę w brzuchu i skręca mnie z tęsknoty. Powiedziałam, że zejdę później, bo nie mogę patrzeć na rodzinę w komplecie. No to dostałam ciasto na górę i teraz siedzę i obżeram się tymi plackami. Jeszcze chwila i będę popijać łzami. A myślałam, że twarda jestem i mam serce z kamienia.
25 grudnia 2012 17:26
w umowie mam zapisane że zakres obowiązków, czas wolny itp określa firma bo firma jest moim bezpośrednim pracodawcą. a czas wolny codziennie tak praktycznie to tutaj mam, bo dziadek dużo śpi w ciągu dnia, a jak nie śpi ani nie je to siedzi w fotelu i ogląda telewizje. ta pani nie organizuje opiekunek, tylko syn, ale ten syn się za bardzo nie interesuje i bardziej powierza to tej pani, wczoraj jak gotowaliśmy ten makaron na wigilie, to pierwszy raz od mojego przyjazdu tutaj (jestem 2 tygodnie) miał czas aby ze mną zamienić parę słów o stanie ojca (nie licząc pogawędki na korytarzu przychodni jak dziadek miał badanie). syn angielski ładnie umie i do mnie mówi w większości po angielsku, (najlepsze jest że dziadek ma 90 lat i też biegle po angielsku mówi i to z brytyjskim akcentem bo kilka lat mieszkał w UK i uczył się angielskiego) ta pani nie umie angielskiego, kiedyś powiedziała że troszeczkę umie, więc teraz czasami jak jakieś słowo wiem po angielsku to mówię in english xxx i się pytam czy rozumie, zwykle nie i wtedy biorę słownik, na szczęście w smartfonie mam.

ta pani powiedziała że jak ona tutaj jest to ja mam czas wolny, więc jak tak jest to powiem w czwartek że tak powiedziała i ja dziś potrzebuję czas wolny i w firmie się pytałam i jak najbardziej jeśli jest taka możliwość to mogę, i jej powiem aby odgrzała ten obiad (ona tak jak pisałam zanim podopieczny miał opiekunki to do niego 2-3 razy w tyg przychodziła i gotowała i sprzątała,(więc nie będzie miała nic przeciwko, jak jednego razu była a ja poszłam na zakupy to też mu pomagała do toalety iść i go położyła) a on sam jeszcze półtora roku temu np prowadził samochód, w wieku 88 lat :O)

a jakbym chciała jakoś oficjalnie określić czas wolny to mi mogą powiedzieć że mam codziennie nawet 5 godzin łącznie, jak on śpi albo ogląda telewizję, o. a ja potrzebuję jeden dzień tak aby mi się opłacało do centrum jechać a nie że muszę po godzinie wrócić bo obiad albo coś.
25 grudnia 2012 17:31
Mycha, ciągle którąś dopada............mnie wczoraj, dzisiaj troche lepiej............ale za wesoło mi nie jest
25 grudnia 2012 17:35
A masz jakieś ciasto ?? Zawsze to osłodzi humorek, jak nie to Ci opisze moje. To będzie tak jakbyśmy obie zjadły tylko Tobie nie zaszkodzi a mnie owszem bo pójdzie w bioderka. Damy radę, pewnie ale jakoś tak do D.
25 grudnia 2012 17:35 / 1 osobie podoba się ten post
dla mnie najgorsza chyba była wigilia, zawsze spędzam z całą rodziną, Gdybym została w Polsce to miałabym dyżur w wigilię- nockę, na oddziale , z ludźmi w większości młodymi, z białaczkami, chłoniakami, którzy walczą o życie, nie wiem co gorsze, być w wigilię 5 km od domu i patrzeć jak ludzie na oddziale w miarę możliwości spotykają się i spędzają ten szczególny czas, czy tutaj xxx km od domu, powstrzymywać się od śmiechu jak dziadek na toast zamiast kieliszka podnosi pustą szklanke po soku i móc na skype być obecną chociaż duchem w domu...
25 grudnia 2012 17:48
Dobrze, że tak do tego podchodzisz. Ja miałam takie samo założenie ale jakoś się poplątało. W sumie jestem zaskoczona, bo powinnam dać radę. No cóż...
25 grudnia 2012 17:56
ciasta nie ma, jakies keksy ale niejadalne, bez smaku, mdłe- dziekuje bardzo;-)
25 grudnia 2012 17:56
Witam wieczorowa porą,tak zajeliście się sprawą gosigosi że o mojej prośbie dotyczącej skaypa zapomieliście,ale już sobie poradziłam,co do świąt jakoś radzę sobie z tęsknąta ale tu nie jest tak rodzinnie i nie odczuwam tu świąt,dzien jak codzien,mycha uszy do góry.
25 grudnia 2012 18:00
dokladnie, dzień jak codzien, zero swiatecznej atmosfery, a moze to i lepiej.

25 grudnia 2012 18:12
Taki kraj i taką tradycję tu mają. My mamy inaczej i nie można wymagać żeby wszędzie było jak u nas. Mają za to mase swoich świat, o których my nie mamy pojęcia. Biorąc pod uwagę Landy itp. Ale jak pomarudzę na forum to mi może przejdzie.
25 grudnia 2012 18:19
a niech sobie robią co chcą;-)
25 grudnia 2012 18:55
Gosia, należy Ci się 2 godziny wychodnego dziennie, to jest minimum, czasem mamy więcej. O to trzeba walczyć, siedzenie w domu i nic nierobienie to nie jest wolne. Dziewczyny ustalają z rodzinami i większości się udaje.
Niemcy są fajne, mnie nie przeszkadza w ogóle, że nie mają wigilii jak nasza, bo mają za to inne święta, których my nie mamy. W moim małym, niemieckim miasteczku Marbach, gdzie pracuję jest sporo cudzoziemców, łącznie z Chińczykami, co pokazuje, że różne rasy lgną do tego kraju, bo jest im tu po prostu dobrze.
Napiszcie coś miłego o Niemcach, dziś usłyszałam od mojej sublokatorki, że ten kraj to cywilizacja śmierci, Jezu, chciałabym mieć taką w Polsce, gdzie urzędnik może cię sponiewierać, ekspedientka opryskliwie potraktować, kierowca autobusu zatrzasnąć drzwi przed nosem i nikt im nic nie zrobi...W Niemczech zdarza się to zdecydowanie rzadziej.
25 grudnia 2012 19:14
Jestem bardzo ciekawa dlaczego ta twoja sublokatorka użyła takiego stwierdzenia.że ten kraj to cywilizacja śmierci.Jeżeli o mnie chodzi to ja do Niemców nic nie mam,mam rodzinę w Niemczech ,lubię ten kraj mają wysoką kulturę.Dużo można się od nich nauczyć,są bardzo tolerancyjni .Wszędzie są ludzie i ludziska.
25 grudnia 2012 19:18
wiem dlaczego Krysieńko, dlatego, że wywołali dwie wojny światowe i nie są bez wad, np. widzą często tylko cierpienie swoich wypędzonych. Ale jeśli ktoś chce coś dobrego i ciepłego przeczytać, ku pokrzepieniu duszy, niech przeczyta ostatni odcinek naszej powieści napisany przez Mychę. Wielka dyplomatka z Ciebie, Myszko, na nauki już się zapisuję, a plusik zasłużony bardzo powiększa Twe konto!! Dziś uśmiałam się z siebie, bo w lewej ręce wnusia kołysana, a prawą myszkę do kompa podłączałam i myślę sobie - Oto babcia nowoczesna, żadnych zadań się nie boi!