Czasami mi ten Dojczland bokiem wychodzi. Pracujemy przecież ze starymi ludźmi a oni mają często dziwne pojęcie o Polsce. Tutaj gdzie jestem od razu rozumiałam, że Polaków to się nie lubi. I nie szanuje, bo niby po co. "Acha" pomyślałam, sobie po kilkunastu wstawkach dziadka z córeczką do kompletu. Bo kiedy przychodził syn nigdy nie było takiej sytuacji. Dziadek stawał się światowym, kulturalnym facetem. Hehehe chyba dlatego, że jego syn taki jest. Dużo podróżuje, spotyka masę ludzi z różnych kręgów kulturowych a i sam jest bardzo otwartym człowiekiem. Córunia świetnie nadaje się na kapo. Skoro nie ma szacunku dla mnie jako Polki, to nie ma też szacunki dla pdp i rodziny ( czytaj córki ) jako Niemców. I zaczęło się ..... wszystko oczywiście w granicach tzw. kultury i rozsądku.
Córunia widziała mnie w roli służącej. Dla swojego faceta też. No to powiedziałam głośno i wyraźnie - nie jestem służącą, jestem opiekunką. I zaczęłam perfidnie olewać wszystko co należało do córuni. Jej facet, zresztą bardzo miły człowiek, czuł się trochę skrępowany. Summa summarum córcia się wyniosła. Podejrzewam ze po interwencji brata, któremu zależy żeby wreszcie jakaś opiekunka została tutaj na dłużej. Miał ubaw z nas. Córcia od tamtego czasu tylko wpada. Totalnie olałam 2 uroczystości rodzinne. Urodziny wnuczki i urodziny córki. Wnuczki nie znam, złapałam więc rower i sobie wyszłam. A na urodziny córki nie pojechałam. Syn taktownie uznał, że należy mi się wolne. Sam zapakował tatę do auta a po powrocie ja się dziadkiem zajęłam.
Urodzin pdp nie mogłam już olać ale córka pomna moich poprzednich zachowań, sama obsługiwała gości. Ja pomogłam jej przygotować stół, porozstawiać szkło, filiżanki i takie tam pierdoły. Potem powiedziałam jej, że jak będzie mnie potrzebowała, to ma mnie zawołać. Ambitnie się zachowała i nie zawołała. No ale po gościach to już ja musiałam pozbierać. Ona była trochę zmęczona no i bez przesady, przecież to urodziny pdp.
Na początku pdp z córką chcieli na mnie wymusić wykonywanie innych prac. Odmówiłam. Po ich naciskach powiedziałam, że maja kontrakt to niech sobie przeczytają. Dziadek natychmiast warknął z pogardą, że to typowo po polsku. Ja na to, że to typowo po niemiecku, co innego podpisać a czego innego się domagać. Zatkał się a córunię zapowietrzyło. I tak w koło Macieju. Aż przyszedł moment kiedy skończyły się docinki. Pdp w rozmowach telefonicznych wszędzie mnie wychwalał. Nie chodziło tutaj o moje zalety, o nieee !!! ON musi mieć wszystko najlepsze, nawet gdyby to była nieprawda. Echh ta fałszywość po niemiecku.
Syn twierdzi, że pasuję tutaj idealnie. Chyba dlatego, że nie mam kompleksów przed utytułowanym towarzystwem. Bo takie tutaj jest. A ja się zastanawiam "po co mam się męczyć??". Może znajdę gdzieś cichutką babunię albo spokojnego dziadunia
którzy "na wejściu" będą szanowali moją pracę
Mam tutaj sporo swobody, rano mogę się obijać prawie do 10oo. Kurcze dla mnie to takie ważne. Już "ustaliłam" jaka jest moja rola. Czasami pdp zapomina o tym i trzeba apiat powtarzać akcję. On nie ma demencji czy jakich innych dziwnych chorób.
Ale taka nasza dola w tym durnym Dojczlandzie.