Wczoraj przy obiadokolacji Monk zadał mi pytanie czy byłam kiedyś na Wassershow, no nie byłam. Aha, to dzisiaj jedziemy... nooo mamy pół godzinki na przygotowanie, więc w te pedy posprzątałam, ogarnełam siebie i Monka i fruuu do Wolfsburga. Cała impreza odbywała się w kompleksie fabrycznym Volkswagena! Miejsce nazywa się Austostadt i jest kompendium wiedzy na temat nowoczesnych rozwiązań technologicznych z zakresu logistyki. Park rozwrywki dla dzieci jaki tam jest zorganizowany jest po prostu rewelacja. Młodsze są zabawiane pzrez animatorki, które z nimi rysują, składaja rózne rzeczy itp. Jest zjeżdżalnia, coś jak małpi gaj w sumie. Dzieciaki mogą tez próbować poruszać się na różnych dziwnych "rowerach" a to posiadających dwa siodełka i dwie kierownice, albo jest drezyna napędzanych ręcznie, albo siłą podskoków na pupie albo jak Filnstoni :) Podłogę głównej hali stanowi wielka szklana tafla podzielona na segmenty a pod nią ukryte rózne modele kuli ziemskiej (nie wiem czyjego autorstwa).
Mało mam zdjęć bo gapa nie sprawdziłam i mi baterie padły, no truuudno. Pospacerowałam troszkę i nakarmiłam moją duszę połaczeniem światła i wody.
Jakkolwiek nie zachwycaja mnie nowe techniki, choć chętnie z niektórych korzystam to jednak to co zrobili chłopaki (tudzież dziewczny) aby osiagnąć efekt... po prostu mnie zachwyciło. Jestem jak najbardziej ZA w kwestii wykorzystywania techniki do tworzenia "tymczasowych" dzieł sztuki. Całe szoł ematycznie nakierowane na UK. Ah... przez środek kompleksu przepływa Mittellandkanal, który łączy się z Ładą i z Odrą. Na początku jak to w UK bywa, kanał zaparował i pojawiły się całe tabuny mgły... tęczowej. To co później moje zaściankowe oczka zobaczyły wprawiło mnie w zachwyt. Pierwszy raz na własne oczy widziałam jak woda płonie, tańczy, wywija koziołki, plecie serwetki czy wiąże się w supełki... coś wspaniałego! Niestety fotka aby jedna...