28 kwietnia 2018 20:35 / 6 osobom podoba się ten post
EwaR65Dasz rade kobito!!! :buziaki: :ferrari:
słowo się rzekło- kobyłka u płotu...Jestem...Pierwszego dnia chciałam wracać z krzykiem do domku :( Rozum zablokowany, nie rozumiałam nic z rozmowy, dobrze, że była polska opiekunka, bo przepadłabym z kretesem...Zasypialam z płaczem i myślami- w co ja się wpakowałam ??? Nie mogę powiedzieć, że pdp i rodzina są nie halo, bo tak nie jest. Pdp mówi bardzo niewyraźnie, bo jest prawie głuchy;córka robi za tłumacza i jak ona do mnie mówi, rozumiem wszystko. Co będzie jak ona wyjedzie w środę? Pan jest bardzo wdzięczny za wszystko, dziękuje mi i pomaga, ale czy wytrzymam tu cały MIESIĄC ?Ze słownikiem się nie rozstaję, translator w komórce się gotuje i moje zwoje mózgowe się plączą, bo muszę sie domyślać, czego pdp chce...Nikt nie mówił, że będzie łatwo, tylko, że nie myślałam, że będzie aż tak trudno...Czy Wasz pierwszy wyjazd też był taki żałosny?