W mojej umowie jest dwa tygodnie termin wypowiedzenia, też umowa-zlecenie z delegacją, tak więc nikt na siłę nikogo nie trzyma, a jak w rzeczywistości to wygląda - się zobaczy ! Mam tylko nadzieję, że stan dziadka nie jest poważniejszy, niż mam podane, ale moja agencja wie, że kwalifikacje mam domowe, przecież im nie zależy na tym, żeby ciągle zmieniać pracowników, to są koszty, a co do odpowiedzialności - mam w umowie określony zakres co mam robić, a co do mnie NIE należy (np. wszelkie sprzątanie strychów, piwnic, garaży, wokół budynku i takie inne), wiem, że za szkody wynikłe ze zwykłego użytkowania sprzętów - nie odpowiadam, co innego, jeśli na przykład zostawię żelazko włączone i spali się coś, no to wiadomo, ale ja nie dziecko, to wszystko mam w umowie, pomimo, że agencja, z której jadę - to nowa firma i nie ma na jej temat opinii w sieci, być może, będę pierwszą, która o tej firmie gdzieś napisze. Wiem, że tam gdzie jadę wysłano pielęgniarkę, ale nie sprawdzono znajomości języka (nadmierne zaufanie) no i rodzina życzy sobie zmiany, a nie wymaga pielęgniarki, tylko osoby, z którą można się porozumieć, zresztą, miałam telefony z innych firm. Zasada, jaką ja przyjęłam: szukam pracy, bo potrzebuję pieniędzy, wiem, że nie jadę na wczasy, a do szukania zasada: piszcie swoje zgłoszenia do wszelkich firm po niemiecku, nie ma to być niemiecki perfect, to ma być normalnie widać, że "kumacie" język, a wszystkie formularze zgłoszeniowe są takie same...