Ja w moim mieście mam teoretyczną segregację śmieci. Ale to jest niewykonalne tam. Na ileś bloków postawili jeden pojemnik bio, chyba po to, aby się nazywało, że jest. Nikt na niego nie zwraca uwagi, a jakby zwracał, to pewnie po godzinie nie byłoby w nim już miejsca.
Za to mój tato ma super. Rodzice mieszkają na wsi i wprowadzili im segregację śmieci. Co to się działo. Temat rzeka. Tata dostał z góry worki na cały rok (nie ma tam kubłów). Tych worków jest 8 kolorów, np. niebieski, jasno- niebieski, ciemnoniebieski..... Tata, ponieważ on zawsze lubi mieć wszystko wyjaśnione, zadzwonił do gminy z pytaniami co np. rozumieją pod pojęciem odpady kuchenne..... pani wyjaśniła. , a jak zapytał jak się mają do tego odpady bio, to już nie umiała wyjaśnić.... Worki są skanowane i jak np. nie odda się ileś tam worków papieru w ciągu roku, to mają płacić karę, bo to oznacza, że ich nie segregują. Najlepsze jest to, że dostali tylko jeden worek na bio i tata oczywiście znów zadzwonił z pytaniem, jak ta pani sobie wyobraża przez rok trzymać odpady bio w jednym worku, raz, że to za moment będzie śmierdzieć, a po drugie jeden worek na rok to za mało. Pani odparowała, że zawsze można dokupić w gminie, w cenie 5 zł. za sztukę...
. Tata siedzi przedpołudniami i segreguje śmieci: To do różowego, to do niebieskiego, a jak nie wie, które do czego, to dzwoni do gminy.... po złości.... porządek musi być