Ja zawsze balowałam na dużych salach w sylwestra,ale niezapomniany jest 1991r gdzie sylwestra spędziłam w szpitalu,miałam sepsę po cesarce,miesiąc spędziłam w szpitalu,jedną nogą u Piotra ale chyba mnie nie chciał,i puki co
jest dobrze.
Ja zawsze balowałam na dużych salach w sylwestra,ale niezapomniany jest 1991r gdzie sylwestra spędziłam w szpitalu,miałam sepsę po cesarce,miesiąc spędziłam w szpitalu,jedną nogą u Piotra ale chyba mnie nie chciał,i puki co
jest dobrze.
Mój wyjatkowy sylwester, to 31.12.1999r. ten dzień spedziłam na porodówce. W tym wyjatkowym dniu urodziłam moją drugą córcię. Teraz moje dziecię śmieje się, że te wszystkie fajerwerki na świecie w noc Sylwestrową, to na jej urodzinki. :))
Mój najpiękniejszy Sylwester jak do tej pory to ten spędzony w Paryżu...dużo by tu pisać,dziś już za póżno,może jutro coś skrobnę...To był też szalony Sylwester,bo wiadomo kieca musi być,a jak się baluje pod gołym niebiem,to trzeba postawić na wygodę,ale to wiem teraz! Byłam z ludzmi,z których znałam tylko koleżankę,reszty nie znałam,ale bawiliśmy się do rana...Potem mieliśmy problem,bo w Paryzu punktem odniesienia jest wieża Eifla,która nam zniknęła z horyzontu i nijak nie mogliśmy trafić na drogę...Do hotelu trafiłam z koleżanką i jeszcze jednym kolegą nad ranem,bo znów jak to we Francji,do taxi nie można więcej niż 3 osoby,a nas była 5 !!!! i nijak taksówkarz nie chciał zabrać całej ferajny...innych taxi brak,więc dotarłyśmy do hotelu nad ranem... Wspaniałe chwile spędzone we Francji :)
Kiedyś to powtórzę...
No u Piotra to dopiero duza sala ha ha Tylko przynajmniej ja mam tam malo znajomych hihi co innego w piekielku ha ha
Ale byśmy dali ognia,co?
Swiat jest mały.Pozyjemy - zobaczymy
Też tak myślę
Nie mysl ha ha DZIALAJ hihi
Ale jak wirtualnie?
Podroz to dla Ciebie nic nowego wiec pakuj klamoty i do Karpacza na spotkanie opiekunow z Dolnego Ślaska w styczniu przyjedz