Zgon podopiecznego - Wasze doświadczenia

30 listopada 2015 15:06
także mi przykro,wiem (chyba) co czujesz,ja bardzo przeżyłam śmierć dziadka,długo nie mogłam sie zdecydować na kolejny wyjazd,ściskam Cię,
20 maja 2016 08:13 / 8 osobom podoba się ten post
Wyszukałam temat , ktory mnie interesuje. Przecież kazdy czlowiek odchodzi inaczej. Widzę to teraz, mam pdp na wyciągniecie dłoni. Dzisiaj rano wstała, położyc ją juz mialam  trudności. Chrapie głośno, ale nie spi widzę ,że powieki drgają i reaguje na byle pukniecie nawet lekkie łyzeczką.

Nie boje sie  smierci ani umierającego czlowieka .Byłam w takich sytuacjach wielokrotnie. Pewnie wolałabym dac nogę i jechac do domu tylko że nie mogę tak postapić. Wstawałam dzisiaj pięc razy w nocy zaglądałam czy jeszcze odycha.O godz. 5 tej umyłam ją nakremowałam, podałam wode . Nie reagowała , ale po chwili gdy juz skonczyłam wszystkie czynnosci pokazała , że chce wstać .Zrobiła siusiu , potem siedziała na łóżku ok 10 min. bez oparcia. Wczoraj cały dzień spała mialam kłopoty z podaniem wody .Nie przełykała , bałam się , że sie zakrztusi. Lekow nie przyjmuje juz od  5 dni  .Ma naklejony plasterek  po którym uspokoiła sie, nie ma halucynacji . Przewracam ją tylko z boku na bok , sama  juz tego nie zrobi. Co ja mogę jeszcze zrobić , żeby pomoc a nie zakłócic jej spokoju , przeciez wiem , że odchodzi na druga stronę . Jestem przy niej i tylko ze mna ma kontakt , reaguje na moj głos. Corki chcą z na rozmawiać ale ona nie otwiera oczu i nie daje im żadnych znków.

Skąd tyle sił  dzisiaj rano miała , żeby wstać ? a może wszyscy sie mylą i wróci jeszcze do życia?
20 maja 2016 08:26 / 5 osobom podoba się ten post
mleczkovoll40

Wyszukałam temat , ktory mnie interesuje. Przecież kazdy czlowiek odchodzi inaczej. Widzę to teraz, mam pdp na wyciągniecie dłoni. Dzisiaj rano wstała, położyc ją juz mialam  trudności. Chrapie głośno, ale nie spi widzę ,że powieki drgają i reaguje na byle pukniecie nawet lekkie łyzeczką.

Nie boje sie  smierci ani umierającego czlowieka .Byłam w takich sytuacjach wielokrotnie. Pewnie wolałabym dac nogę i jechac do domu tylko że nie mogę tak postapić. Wstawałam dzisiaj pięc razy w nocy zaglądałam czy jeszcze odycha.O godz. 5 tej umyłam ją nakremowałam, podałam wode . Nie reagowała , ale po chwili gdy juz skonczyłam wszystkie czynnosci pokazała , że chce wstać .Zrobiła siusiu , potem siedziała na łóżku ok 10 min. bez oparcia. Wczoraj cały dzień spała mialam kłopoty z podaniem wody .Nie przełykała , bałam się , że sie zakrztusi. Lekow nie przyjmuje juz od  5 dni  .Ma naklejony plasterek  po którym uspokoiła sie, nie ma halucynacji . Przewracam ją tylko z boku na bok , sama  juz tego nie zrobi. Co ja mogę jeszcze zrobić , żeby pomoc a nie zakłócic jej spokoju , przeciez wiem , że odchodzi na druga stronę . Jestem przy niej i tylko ze mna ma kontakt , reaguje na moj głos. Corki chcą z na rozmawiać ale ona nie otwiera oczu i nie daje im żadnych znków.

Skąd tyle sił  dzisiaj rano miała , żeby wstać ? a może wszyscy sie mylą i wróci jeszcze do życia?

Reaguje na Twój głos, bo głos, czyli słoch wyłącza' się na samym koncu, ale Ty to napewno wiesz.
Bałaś się ,żeby się nie zaksztusiła', potem tak będzie, że nawet najmniejszą kroplą wody się zaksztusi niestety.
Wstała dzisiaj piszesz, dostała nagle siły?.  to często się dzieje, ale to złudne jest.
Z opisu wynika, że czasu ma mało.
Dużo sił życzę tych psychicznych. bo to cieżki czas dla Opiekunki, każdej z Nas.
20 maja 2016 08:27 / 7 osobom podoba się ten post
Trzymaj ja za reke i delikatnie leciutko glaszcz dlon ,tak kaza robic w Hospicjum
20 maja 2016 08:30 / 5 osobom podoba się ten post
mleczkovoll40

Wyszukałam temat , ktory mnie interesuje. Przecież kazdy czlowiek odchodzi inaczej. Widzę to teraz, mam pdp na wyciągniecie dłoni. Dzisiaj rano wstała, położyc ją juz mialam  trudności. Chrapie głośno, ale nie spi widzę ,że powieki drgają i reaguje na byle pukniecie nawet lekkie łyzeczką.

Nie boje sie  smierci ani umierającego czlowieka .Byłam w takich sytuacjach wielokrotnie. Pewnie wolałabym dac nogę i jechac do domu tylko że nie mogę tak postapić. Wstawałam dzisiaj pięc razy w nocy zaglądałam czy jeszcze odycha.O godz. 5 tej umyłam ją nakremowałam, podałam wode . Nie reagowała , ale po chwili gdy juz skonczyłam wszystkie czynnosci pokazała , że chce wstać .Zrobiła siusiu , potem siedziała na łóżku ok 10 min. bez oparcia. Wczoraj cały dzień spała mialam kłopoty z podaniem wody .Nie przełykała , bałam się , że sie zakrztusi. Lekow nie przyjmuje juz od  5 dni  .Ma naklejony plasterek  po którym uspokoiła sie, nie ma halucynacji . Przewracam ją tylko z boku na bok , sama  juz tego nie zrobi. Co ja mogę jeszcze zrobić , żeby pomoc a nie zakłócic jej spokoju , przeciez wiem , że odchodzi na druga stronę . Jestem przy niej i tylko ze mna ma kontakt , reaguje na moj głos. Corki chcą z na rozmawiać ale ona nie otwiera oczu i nie daje im żadnych znków.

Skąd tyle sił  dzisiaj rano miała , żeby wstać ? a może wszyscy sie mylą i wróci jeszcze do życia?

Byłam w takiej sytuacji tylko raz, ale od lekarza i pielęgniarek z Pflegedienst otrzymałam dużą pomoc. Młodsza od mojej córki pielęgniarka powiedziała mi, że nie wolno przeszkadzać w agonii. Niezbędne czynności pielęgnacyjne szybko, ale delikatnie. Żadnego picia i jedzenia (jeżeli lekarz potwierdzi, że to już się zaczeło),trzeba usta zwilżać tylko. Ostatnie 12 godzin nie zmieniałam już pozycji chorej. Moja Pdp odchodziła tak jak mądre książki opisują i z dużym prawdopodobieństwem można było przewidzieć kiedy to się stanie. Nie jest to łatwe, ale ja byłam dziwnie spokojna. Trzymaj się.
20 maja 2016 08:50 / 2 osobom podoba się ten post
mleczkovoll40

Wyszukałam temat , ktory mnie interesuje. Przecież kazdy czlowiek odchodzi inaczej. Widzę to teraz, mam pdp na wyciągniecie dłoni. Dzisiaj rano wstała, położyc ją juz mialam  trudności. Chrapie głośno, ale nie spi widzę ,że powieki drgają i reaguje na byle pukniecie nawet lekkie łyzeczką.

Nie boje sie  smierci ani umierającego czlowieka .Byłam w takich sytuacjach wielokrotnie. Pewnie wolałabym dac nogę i jechac do domu tylko że nie mogę tak postapić. Wstawałam dzisiaj pięc razy w nocy zaglądałam czy jeszcze odycha.O godz. 5 tej umyłam ją nakremowałam, podałam wode . Nie reagowała , ale po chwili gdy juz skonczyłam wszystkie czynnosci pokazała , że chce wstać .Zrobiła siusiu , potem siedziała na łóżku ok 10 min. bez oparcia. Wczoraj cały dzień spała mialam kłopoty z podaniem wody .Nie przełykała , bałam się , że sie zakrztusi. Lekow nie przyjmuje juz od  5 dni  .Ma naklejony plasterek  po którym uspokoiła sie, nie ma halucynacji . Przewracam ją tylko z boku na bok , sama  juz tego nie zrobi. Co ja mogę jeszcze zrobić , żeby pomoc a nie zakłócic jej spokoju , przeciez wiem , że odchodzi na druga stronę . Jestem przy niej i tylko ze mna ma kontakt , reaguje na moj głos. Corki chcą z na rozmawiać ale ona nie otwiera oczu i nie daje im żadnych znków.

Skąd tyle sił  dzisiaj rano miała , żeby wstać ? a może wszyscy sie mylą i wróci jeszcze do życia?

Duzo siły zycze
20 maja 2016 08:59 / 1 osobie podoba się ten post
Bardzo współczuję i życzę Wam oboje dużo siły i przejścia tego w spokoju.
20 maja 2016 09:03 / 1 osobie podoba się ten post
mleczkovoll40

Wyszukałam temat , ktory mnie interesuje. Przecież kazdy czlowiek odchodzi inaczej. Widzę to teraz, mam pdp na wyciągniecie dłoni. Dzisiaj rano wstała, położyc ją juz mialam  trudności. Chrapie głośno, ale nie spi widzę ,że powieki drgają i reaguje na byle pukniecie nawet lekkie łyzeczką.

Nie boje sie  smierci ani umierającego czlowieka .Byłam w takich sytuacjach wielokrotnie. Pewnie wolałabym dac nogę i jechac do domu tylko że nie mogę tak postapić. Wstawałam dzisiaj pięc razy w nocy zaglądałam czy jeszcze odycha.O godz. 5 tej umyłam ją nakremowałam, podałam wode . Nie reagowała , ale po chwili gdy juz skonczyłam wszystkie czynnosci pokazała , że chce wstać .Zrobiła siusiu , potem siedziała na łóżku ok 10 min. bez oparcia. Wczoraj cały dzień spała mialam kłopoty z podaniem wody .Nie przełykała , bałam się , że sie zakrztusi. Lekow nie przyjmuje juz od  5 dni  .Ma naklejony plasterek  po którym uspokoiła sie, nie ma halucynacji . Przewracam ją tylko z boku na bok , sama  juz tego nie zrobi. Co ja mogę jeszcze zrobić , żeby pomoc a nie zakłócic jej spokoju , przeciez wiem , że odchodzi na druga stronę . Jestem przy niej i tylko ze mna ma kontakt , reaguje na moj głos. Corki chcą z na rozmawiać ale ona nie otwiera oczu i nie daje im żadnych znków.

Skąd tyle sił  dzisiaj rano miała , żeby wstać ? a może wszyscy sie mylą i wróci jeszcze do życia?

Mleczko - wytrwałości Ci życzę w tych trudnych chwilach . Jednocześnie chciałam ci powiedzieć , że wiem przez co przechodzisz . 
20 maja 2016 09:06 / 11 osobom podoba się ten post
Wczoraj rozmawiałam z nasza Evvex byłam z nia całymi wieczorami gdy jej ostatni pdp odchodził. Długo to trwało , bardzo długo i bardzo bolesnie. Teraz pracuje w DS w takim z prawdziwego zdarzenia. Tam pdp nie umiera w sali gdzie wsółtowarzysze niedoli spią. Na te ostatnie dni jest przenoszony do specjalnej sali i przebywa tam do ostatniej chwili. Potem w gablocie  pokazuje sie nekrolog na parę dni i znika. Ktoś na stołówce powie pare słow i wszystko wraca  na swoje tory . Wszyscy wiedzą , że ktos odszedł , że juz nie ma tej osoby , ale nikt o tym nie rozmawia. Tak jakby bali sie że rozmową przywołają kostuche* .Siedze i rozmyślam. Jeszcze tak niedawno snuła z mężem wspomnienia ze wspólnego życia . Cieszyła sie prawnukami , ogrodem , wiosną .Wychodziłam na spacer pytała mnie , "a wrócisz " odpowiadałam ze smiechem - zastanowie sie.  Jak wychodziłam gdzieś na dłużej mowiłam jej ,że musze odpocząć od tej codzienności mowiła mi -  naturlich .Następne kartki mojego pamietnika skleje tasma colex .Tak koncze kazdy etap pracy w opiece. Kiedys to poczytam , jak Bóg pozwoli .
20 maja 2016 09:25 / 1 osobie podoba się ten post
Silna bądż.Ty sama wiesz.Jam laik w takiej sytuacji.
20 maja 2016 11:22 / 3 osobom podoba się ten post
mleczkovoll40

Wczoraj rozmawiałam z nasza Evvex byłam z nia całymi wieczorami gdy jej ostatni pdp odchodził. Długo to trwało , bardzo długo i bardzo bolesnie. Teraz pracuje w DS w takim z prawdziwego zdarzenia. Tam pdp nie umiera w sali gdzie wsółtowarzysze niedoli spią. Na te ostatnie dni jest przenoszony do specjalnej sali i przebywa tam do ostatniej chwili. Potem w gablocie  pokazuje sie nekrolog na parę dni i znika. Ktoś na stołówce powie pare słow i wszystko wraca  na swoje tory . Wszyscy wiedzą , że ktos odszedł , że juz nie ma tej osoby , ale nikt o tym nie rozmawia. Tak jakby bali sie że rozmową przywołają kostuche* .Siedze i rozmyślam. Jeszcze tak niedawno snuła z mężem wspomnienia ze wspólnego życia . Cieszyła sie prawnukami , ogrodem , wiosną .Wychodziłam na spacer pytała mnie , "a wrócisz " odpowiadałam ze smiechem - zastanowie sie.  Jak wychodziłam gdzieś na dłużej mowiłam jej ,że musze odpocząć od tej codzienności mowiła mi -  naturlich .Następne kartki mojego pamietnika skleje tasma colex .Tak koncze kazdy etap pracy w opiece. Kiedys to poczytam , jak Bóg pozwoli .

Pięknie i z sercem to ujełaś ,,,,,czuję że masz wielkie serducho,,,,aż mi łezka z oka popłynęła.Jesteś wielka
20 maja 2016 18:06 / 8 osobom podoba się ten post
Moja Babunia odchodzi już cztery dni...chociaż juz tydzień temu zauważyłam że coś się zmienia coś się będzie działo.Niestety Babunia "wybrała" tą dłuższą wersję umierania , bardzo ciężko mi na to patrzeć jak walczy o oddech jak ją boli - takie były trzy dni , dzisiaj jest spokojna nawet wypiła zupę i herbatę - oczywiście z moją pomocą .Śpi ,przebudzi się i dalej śpi .Nerki też już poszły spać tylko to biedne serduszko pracuje jak szalone i próbuje wszystko co złe rozpędzić ...
20 maja 2016 18:21 / 1 osobie podoba się ten post
mamusia

Moja Babunia odchodzi już cztery dni...chociaż juz tydzień temu zauważyłam że coś się zmienia coś się będzie działo.Niestety Babunia "wybrała" tą dłuższą wersję umierania , bardzo ciężko mi na to patrzeć jak walczy o oddech jak ją boli - takie były trzy dni , dzisiaj jest spokojna nawet wypiła zupę i herbatę - oczywiście z moją pomocą .Śpi ,przebudzi się i dalej śpi .Nerki też już poszły spać tylko to biedne serduszko pracuje jak szalone i próbuje wszystko co złe rozpędzić ...

Dużo sił dla Ciebie Mamusia
20 maja 2016 19:57 / 1 osobie podoba się ten post
mamusia

Moja Babunia odchodzi już cztery dni...chociaż juz tydzień temu zauważyłam że coś się zmienia coś się będzie działo.Niestety Babunia "wybrała" tą dłuższą wersję umierania , bardzo ciężko mi na to patrzeć jak walczy o oddech jak ją boli - takie były trzy dni , dzisiaj jest spokojna nawet wypiła zupę i herbatę - oczywiście z moją pomocą .Śpi ,przebudzi się i dalej śpi .Nerki też już poszły spać tylko to biedne serduszko pracuje jak szalone i próbuje wszystko co złe rozpędzić ...

Trzymaj się.
20 maja 2016 22:03 / 1 osobie podoba się ten post
mamusia

Moja Babunia odchodzi już cztery dni...chociaż juz tydzień temu zauważyłam że coś się zmienia coś się będzie działo.Niestety Babunia "wybrała" tą dłuższą wersję umierania , bardzo ciężko mi na to patrzeć jak walczy o oddech jak ją boli - takie były trzy dni , dzisiaj jest spokojna nawet wypiła zupę i herbatę - oczywiście z moją pomocą .Śpi ,przebudzi się i dalej śpi .Nerki też już poszły spać tylko to biedne serduszko pracuje jak szalone i próbuje wszystko co złe rozpędzić ...

Duzo siły Mamusia