27 września 2013 10:46 / 3 osobom podoba się ten post
Ja sądzę, że jadąc po raz pierwszy m o ż n a zabrać ze sobą jakiś upominek dla podopiecznego czy jego rodziny-opiekunów. Taki drobny podarunek może przyczynić się bardzo do „przełamania lodów” i zrobienia dobrego wrażenia w miejscu pracy /oby tylko to dobre wrażenie utrzymać jakością pracy /.
Jednak nie powinny to być rzeczy zbyt kosztowne. Myślę o jakichś drobiazgach, zwłaszcza charakterystycznych dla naszego kraju albo regionu, z którego się pochodzi.
Ja zabierałem ze sobą np. polskie Krówki z Milanówka albo – z racji miejsca zamieszkania – toruńskie pierniki. Małe ilości, na spróbowanie. Oczywiście ze stosownym komentarzem zaznaczającym, że to tradycyjne, polskie, regionalne wyroby.
Niemcy lubią dużo polskich produktów, nie tylko spożywczych. Wiem, że lubią np. ceramikę z Bolesławca, bursztyn itd. Drobne przedmioty tego rodzaju można kupić już za kilka złotych.
Zauważyłem, że na początku osoby obdarowane były bardzo miło zaskoczone i zadowolone z prezentów. Później nawet zbierałem zamówienia na pewne rzeczy. Doszło do tego, że przywoziłem nawet polski żurek albo barszcz biały, bo komuś bardzo smakował.
Zawsze spotykałem się z wzajemnością i dostawałem od pracodawców drobne upominki i prezenty.
Nie powinny to być też przedmioty do użytku osobistego, ale tylko ozdobne albo spożywcze.
Stanowczo odradzam jakikolwiek alkohol, zwłaszcza przy pierwszym spotkaniu. Wśród części Niemców pokutuje jeszcze portret Polaka-pijaka /chociaż oni nie są od nas wcale „gorsi”;-)/ i taki prezent może nas postawić w złym świetle.
Generalnie jestem za, pod warunkiem, że będzie to drobiazg dobrany z umiarem i niezbyt kosztowny.
Właśnie szykuje się do wyjazdu i w walizce już leży kilka paczek toruńskich Katarzynek w czekoladzie oraz karton czekoladek Delfina P., które ostatnio robią furorę wśród moich znajomych Niemców.