Jak przetrwać z rodziną podopiecznej?

17 września 2013 16:32
Witam,
nie wiem czy był taki temat. Wyjechałam do pracy no i okazało się ze moja podopieczna mieszka sama ale obok, dosłownie obok, na tym samym piętrze syn z żoną. Nie wiem, może nie wszyscy ale ja lubię pracować sama no i nie lubię wtrącania.
Plus jest taki ze popołudniami przychodzi ktoś z rodziny i mam czas wolny np. 2 godziny ale denerwuje mnie te ciągłe krzątanie.
Jak sobie z tym poradzic?
17 września 2013 16:51 / 1 osobie podoba się ten post
Ma to i plusy i minusy - zależy na jaką rodzinkę się trafi.W razie potrzeby,jak sie coś dzieje ,dobrze że są blisko.Gorzej jak uporczywie kontrolują i wtrącają się w każda czynność lub /jak u mojej koleżanki/podrzucaja tony prasowania i przychodzą zawsze z wizytką w czasie obiadu,albo grzebią w naszych rzeczach kiedy wychodzimy na przerwę!!
Dobrze jest na samym początku uzgodnić jedną osobe z rodziny z którą załatwia się wszystkie sprawy dotyczące podopiecznego,sprawy sporne,pieniędze,wolne itd.Bo jak rządzą wszyscy to nikt, a my mamy trudniejszy pobyt.
Generalnie w razie "upierdliwej " rodzinki najlepiej nie wchodzic w czcze ,zbędne dysputy i robić swoje.Chyba ,że to w nas w jakis sposób uderza -wtedy trzeba na gorąco rozwiązywać problemy.
Jeśli mamy szczęście i rodzinka jest ok. to tylko się cieszyć.Tez sa takie:)
Ja bym zapytała czy coś im się nie podoba, bo czuję się kontrolowana kiedy tak wciąż przychodzą:)
17 września 2013 16:58
Nike27

Witam,
nie wiem czy był taki temat. Wyjechałam do pracy no i okazało się ze moja podopieczna mieszka sama ale obok, dosłownie obok, na tym samym piętrze syn z żoną. Nie wiem, może nie wszyscy ale ja lubię pracować sama no i nie lubię wtrącania.
Plus jest taki ze popołudniami przychodzi ktoś z rodziny i mam czas wolny np. 2 godziny ale denerwuje mnie te ciągłe krzątanie.
Jak sobie z tym poradzic?

Chyba ci się w temacie pomyliła podopieczna z opiekunką ? :)))
Miałam tak, że rodzina była za ścianą. Za bardzo się nie wtrącali, ale często zaglądali. Kiedy wychodziłam na spacery to chodzili po moim pokoju i zaglądali. Czułam sie nieswojo wrrrrrr
17 września 2013 17:06 / 2 osobom podoba się ten post
MeryKy

Chyba ci się w temacie pomyliła podopieczna z opiekunką ? :)))
Miałam tak, że rodzina była za ścianą. Za bardzo się nie wtrącali, ale często zaglądali. Kiedy wychodziłam na spacery to chodzili po moim pokoju i zaglądali. Czułam sie nieswojo wrrrrrr

MeryKy, ale sie uśmiałam:)))) No bo jak przetrwać z rodziną opiekunki, najlepiej do Niemiec do pracy wyjechać. Ale też to dopiero teraz zauważyłam:)
17 września 2013 17:13
MeryKy

Chyba ci się w temacie pomyliła podopieczna z opiekunką ? :)))
Miałam tak, że rodzina była za ścianą. Za bardzo się nie wtrącali, ale często zaglądali. Kiedy wychodziłam na spacery to chodzili po moim pokoju i zaglądali. Czułam sie nieswojo wrrrrrr

Ja mam rodzine na górze syn z zoną no i dzieci dorosłe. na szczescie sa bardzo sympatyczni. Marion mi bardzo pomogła i wiele podpowiedziała, w dniu przyjazdu syn podopiecznej od razu dał mi dostep do internetu. marion wpada codziennie a i ja do niej zachodze jak mam z czyms kłopot. syn wpada wieczorem z pocztą i tyle go widac. najczesciej w tym domu to sprawdzaja mnie jej córki. :( juz sie przyzwyczajac zaczynam ..... tylko to troche uciążliwe..... jak przychodzą córki to ja zawsze spadam do siebie a jak cos odemnie chcą to same przychodzą. ja na początku nie wiedziałam jak sie zachowac i czasami siedziałam z nimi tylko po co? głupia byłam , a teraz mam gdzies z jedyną osobą z która mogę posiedziec w tym domu oprócz mojej babuni to Marion....
17 września 2013 17:23 / 2 osobom podoba się ten post
faktycznie, widzicie to z nerwów hehe
24 września 2013 09:37
nie mam wpływu na męża babci. Otóż jak pisałam wcześniej o swoich problemach z podopieczną . Ona po południu się uaktywnia i tak od godz 18, 18:30 aż do 22 lata co 2 - 3 minuty do kibelka bo jej się wydaje ze chce siku . Latam za nią bo słaba i może upaść ale czasami już mi się płakac chce. On na to patrzy i się śmieje jak ma dobry humor to poklepie ją po głowie i powie że ma głowe chorą. ciągle babciagada zamknij okno otworz okno załoń rolety odłoń rolety, wyrzuć papierek po cukierku i nie że za moment - już teraz i natychmiast. Spać ją położe a on ogląda jeszcze tv to za jakieś 10 minut wstaje i idzie do niego ja juz u siebie po 22 a on na drugi dzień że ona wstała i nie powinnam iśc do siebie! Ale do rzeczy -dziś jedziemy do neurologa i jak mam jemu powiedzieć żeby wziął tabletki na spanie - bo ona takich nie ma i jak wpłynąć naniego aby powiedział o tym sikani żeby jej lekarz wyjaśnił że po to ma majtko pampersy. Nie wiem żadne moje argumenty nie docierają do niego. Boże jeszcze 3,5 tygodnia daj mi siłę bo sama zwariuję. Chociaż już i tak po mału się przyzwyczaiłam do fanaberii babci.
24 września 2013 10:03
zachodniopomorzanka

nie mam wpływu na męża babci. Otóż jak pisałam wcześniej o swoich problemach z podopieczną . Ona po południu się uaktywnia i tak od godz 18, 18:30 aż do 22 lata co 2 - 3 minuty do kibelka bo jej się wydaje ze chce siku . Latam za nią bo słaba i może upaść ale czasami już mi się płakac chce. On na to patrzy i się śmieje jak ma dobry humor to poklepie ją po głowie i powie że ma głowe chorą. ciągle babciagada zamknij okno otworz okno załoń rolety odłoń rolety, wyrzuć papierek po cukierku i nie że za moment - już teraz i natychmiast. Spać ją położe a on ogląda jeszcze tv to za jakieś 10 minut wstaje i idzie do niego ja juz u siebie po 22 a on na drugi dzień że ona wstała i nie powinnam iśc do siebie! Ale do rzeczy -dziś jedziemy do neurologa i jak mam jemu powiedzieć żeby wziął tabletki na spanie - bo ona takich nie ma i jak wpłynąć naniego aby powiedział o tym sikani żeby jej lekarz wyjaśnił że po to ma majtko pampersy. Nie wiem żadne moje argumenty nie docierają do niego. Boże jeszcze 3,5 tygodnia daj mi siłę bo sama zwariuję. Chociaż już i tak po mału się przyzwyczaiłam do fanaberii babci.

Zostało ci 3,5tyg, niby niewiele ale jak na takie parszywe miejsce to cała wieczność. Mam nadzieję że nie wracasz a jeśli nie to próżne twoje starania by cokolwiek poprawić na lepsze. Jeśli wejdziesz z nimi do gabinetu lekarskiego możesz wspomnieć o lekach nasennych ale dziadkowi nie masz co tłumaczyć i go prosić - nie zrozumie dlaczego je chcesz. Co do sikania, niestety z tym nie wygrasz, wiele osób nosi pampersy ale chce nadal chodzić do wc, znam takie przypadki, miałam panią która pampersa w nocy miała a wołała by pomóc jej wstać do toalety.
Ja mam teraz panią która powinna nosić pampersy a nie chce, wkładki zbyt małe. Chodzi po domu a smród się za nią ciągnie jak za skunksem, przyjemniej wąchać wiejskie zapachy niż ją - serio.
Życzę tobie wytrwałości.
24 września 2013 13:05
No i tak jak mówiłam nic kompletnie nic. Siedzieliśmy w poczekalni 40 minut wizyta 3 i tyle a on nawet słowa nie powiedziałż e coś z nia nie tak. Boże dodaj mi sił bo zwariuję
24 września 2013 13:37
A czemu sama sie nie odezwalas? Zanim do mojej podopiecznej (poprzedniej), zaczal przychodzic lekarz do domu, to chodzilam z nia. Jak mowila, ze wszystko jest dobrze, to ja mowilam, co jest zle. Pozniej, kiedy lekarz przychodzil co tydzien - sam pytal mnie o to, jak ja oceniam pacjentke.
24 września 2013 13:42
zachodniopomorzanka

No i tak jak mówiłam nic kompletnie nic. Siedzieliśmy w poczekalni 40 minut wizyta 3 i tyle a on nawet słowa nie powiedziałż e coś z nia nie tak. Boże dodaj mi sił bo zwariuję

Ja bym z pewnością tam już nie była. Nawet nie wiem jak Cię pocieszyć? Wiem jedno nie można być na każde zawołane u osoby z AL czy demencją. Trzeba od czasu do czasu wziąść na przetrzymanie. Miałam kiedyś taką podopieczną że można było 2 godz. stać i przekładać poduszki bo ją wszystko bolało. A to podłóż pod ten pośladek a to pod drugi. Mówiła: dobrze nie boli, żeby za kilka sekund powiedzieć ał ał strasznie boli. W takich momentach mówiłam, że muszę iść dołazienki i to natychmiast. Dostawałam na to łaskawie przyzwolenie. Wchodziłam do łazienki i liczyłam do stu albo i więcej :))). Wyobraź sobie, że jak wyszłam z łazienki to już nie pamiętała że coś ją boli :) A mówienie i tłumaczenie, przekładanie poduszek nic nie pomagało. Spróbuj spakować walizke tak żeby widzieli. I powiedz ze masz dosyć, co ci szkodzi?
 
Zobaczyłam wpis Emilii  i żeby nie było lekarz przychodził co tydzień na wizyty domowe. Oczywiście tam był jeden wyjazd i przenigdy bym tam nie wróciła. Chociaż na koniec kazali przysięgać, że jeszcze przyjadę. Wytrzymałam 3 miesiące, ale chyba tylko dlatego że w łazience często liczyłam do stu :)))
24 września 2013 16:32
emilia

A czemu sama sie nie odezwalas? Zanim do mojej podopiecznej (poprzedniej), zaczal przychodzic lekarz do domu, to chodzilam z nia. Jak mowila, ze wszystko jest dobrze, to ja mowilam, co jest zle. Pozniej, kiedy lekarz przychodzil co tydzien - sam pytal mnie o to, jak ja oceniam pacjentke.

Lekarz na wizycie nie pyta opiekunki czy coś jest nie tak skoro jest z pacjentem ktoś z rodziny pacjenta. Nie dziwię się że się nie odezwała. Inaczej sytuacja wygląda tak jak opisywałaś w twoim przypadku że tylko ty byłaś z podopieczną na wizycie. Ja na szczęście też miałam taką przewagę, gdy babunia mówiła że jest ok ja od razu z grubej rury że wcale nie jest ok i tak za każdym razem wyglądała wizyta
24 września 2013 16:44
Nie pyta, jesli jednak opiekunka zglaszala rodzinie uwagi, a osoba ta nie mowi o tym lekarzowi - to ja bym jednak bardzo grzecznie sie odezwala, ze mam takie to a takie obserwacje.
24 września 2013 16:49
U mnie jest inaczej.Dr 1x w mcu przychodzi do domu.Jak są jakies,sprawy o ktorych powinien wiedzieć, a które babuszka przemilcza,bo zawsze mu mówi ,że jest wszystko ok,to ja sobie wychodzę przed dom jak słyszę auto i zanim dr wejdzie do domu już wszystko wie:)ha ha ha.A najlepsze z tego to jest jak go chwali - nic nie mówila a dr wie wszystko,chociaż nawet jej nie zbadał!!!!!:):):):)
24 września 2013 16:53
MeryKy

Ja bym z pewnością tam już nie była. Nawet nie wiem jak Cię pocieszyć? Wiem jedno nie można być na każde zawołane u osoby z AL czy demencją. Trzeba od czasu do czasu wziąść na przetrzymanie. Miałam kiedyś taką podopieczną że można było 2 godz. stać i przekładać poduszki bo ją wszystko bolało. A to podłóż pod ten pośladek a to pod drugi. Mówiła: dobrze nie boli, żeby za kilka sekund powiedzieć ał ał strasznie boli. W takich momentach mówiłam, że muszę iść dołazienki i to natychmiast. Dostawałam na to łaskawie przyzwolenie. Wchodziłam do łazienki i liczyłam do stu albo i więcej :))). Wyobraź sobie, że jak wyszłam z łazienki to już nie pamiętała że coś ją boli :) A mówienie i tłumaczenie, przekładanie poduszek nic nie pomagało. Spróbuj spakować walizke tak żeby widzieli. I powiedz ze masz dosyć, co ci szkodzi?
 
Zobaczyłam wpis Emilii  i żeby nie było lekarz przychodził co tydzień na wizyty domowe. Oczywiście tam był jeden wyjazd i przenigdy bym tam nie wróciła. Chociaż na koniec kazali przysięgać, że jeszcze przyjadę. Wytrzymałam 3 miesiące, ale chyba tylko dlatego że w łazience często liczyłam do stu :)))

W takim ukladzie tez bym manatki spakowala. Praca to ma do siebie, ze aby ja wykonywac, to trzeba miec do tego warunki zapewnione, a nie potykac sie o wlasne nogi z wyczerpania. Jak nie pomaga interwencja u rodziny, w agencji - no to trudno - ofert, nawet dla poczatkujacych jest naprawde bardzo duzo. Za ktoryms razem, kiedy opiekunka sie spakuje, to moze taka rodzinka/maz zacznie myslec, ze cos jest nie tak, ze moze jednak te kobiety tez potrzebuja spac ...
Maz mojej podopiecznej sam sie w nocy zajmuje Monika, pytalam, czy nie mozna by bylo lekkich kropli, np. homeopatycznych podac, ale ich lekarz odradzil, bo dostaje inne leki. Wiec Werner nabyl kocia mate dzwiekowa, polozyl to ustrojstwo pod dywanikiem przy lozku Moniki i wstaje w nocy, ale nie zada, nie wymaga, zebym to ja w nocy miala dodatkowe zajecie, zreszta mam w kontrakcie, ze ew. nocne duzury, czy wstawanie podlegaja osobnym negocjacja.