Pytanie do Panów - czy wygląd ma znaczenie?

29 stycznia 2014 21:35 / 3 osobom podoba się ten post
Z facetem zle,bez faceta jeszcze gorzej .Hihi
15 kwietnia 2014 16:33
ania0806

Niektórzy faceci sa okropni, ale z reguły tak zawsze mówią CI co mają cos za uszami. Ale ja jest zdania ,że tego kwiatu jest pół światu i nie ma co się trzymać jednego pazurami , jak jest taki wredny i okropny .Nawet jak to jest ślubny.

świetne podejście:) Jak nie ten, to inny:) Zresztą chyba lepiej już być samą niż męczyć się z jakimś wredniakiem, który ma nas tylko dołować itp;)
12 kwietnia 2015 15:10
Pomyliłas się, a to czemu ??
Ja nigdy w zyciu nie byłam sama. Nie ogarniam. Czasami wydaje się, że to nie takie straszne, ale nie mi o tym sądzić.
Dziewczyny "same" - napiszcie zalety takiego "samotnego" stanu.
12 kwietnia 2015 17:26 / 3 osobom podoba się ten post
Benita

Pomyliłas się, a to czemu ??
Ja nigdy w zyciu nie byłam sama. Nie ogarniam. Czasami wydaje się, że to nie takie straszne, ale nie mi o tym sądzić.
Dziewczyny "same" - napiszcie zalety takiego "samotnego" stanu.

Benitko, same nie znaczy samotne. Mamy wieksza mozliwosc decydowania o sobie, o tym i co robimy. Jestesmy odpowiedzialne tylko za siebie. Pisze z mojej perspektywy , bo corki musza juz troszczyc sie o swoje dzieci i swoich mezow. Dla mnie samej jest dobrze, czuje sie wolna a co mialam w zyciu do zrobienia, zrobilam i mam czysta dusze bez wyrzutow. :)
12 kwietnia 2015 17:35
leni

Benitko, same nie znaczy samotne. Mamy wieksza mozliwosc decydowania o sobie, o tym i co robimy. Jestesmy odpowiedzialne tylko za siebie. Pisze z mojej perspektywy , bo corki musza juz troszczyc sie o swoje dzieci i swoich mezow. Dla mnie samej jest dobrze, czuje sie wolna a co mialam w zyciu do zrobienia, zrobilam i mam czysta dusze bez wyrzutow. :)

Pisząc "sama", mam na myśli np, mieszkanie samej, cały dom tylko dla siebie. Porządek, czystość, nie musiec się dzielić przestrzenią i nie musieć przymykać oczu na przywary faceta, który organizację przestrzeni widzi inaczej, niż ja. Myślę o organizacji czasu bez uwzględniania potrzeb i oczekiwań kogokolwiek. Tego w życiu nie doświadczyłam. To właśnie dla mnie nieodkryte lądy.
12 kwietnia 2015 18:06 / 3 osobom podoba się ten post
Benita

Pisząc "sama", mam na myśli np, mieszkanie samej, cały dom tylko dla siebie. Porządek, czystość, nie musiec się dzielić przestrzenią i nie musieć przymykać oczu na przywary faceta, który organizację przestrzeni widzi inaczej, niż ja. Myślę o organizacji czasu bez uwzględniania potrzeb i oczekiwań kogokolwiek. Tego w życiu nie doświadczyłam. To właśnie dla mnie nieodkryte lądy.

Benitko, tej przestrzeni wolnego ,wlasnego mieszkania jeszcze nie wyprobowalam, bo wiesz, ze mieszkam to tu to tam, od momentu opuszczenia domu w Polsce. Mam juz jednak calkiem realne plany z tym zwiazane i powiem ci , ze sama mysl o swoim niezaleznym kacie napawa mnie wielkim optymizmem. Z organizacja czasu tez narazie mam problem jak my wszystkie na sztelach ale to tez sie kiedys zmieni. Powiem tak, jesli jest sie z kims kogo sie kocha i on prawdziwie kocha tez, to takie zycie ma sens. Jesli jest sie tylko czyims poddanym, to warto zainwestowac  swoje zycie tylko w siebie. Wlasnie w takich momentach zauwaza sie wartosc zycia i jego sens.
12 kwietnia 2015 18:20 / 3 osobom podoba się ten post
Benita

Pisząc "sama", mam na myśli np, mieszkanie samej, cały dom tylko dla siebie. Porządek, czystość, nie musiec się dzielić przestrzenią i nie musieć przymykać oczu na przywary faceta, który organizację przestrzeni widzi inaczej, niż ja. Myślę o organizacji czasu bez uwzględniania potrzeb i oczekiwań kogokolwiek. Tego w życiu nie doświadczyłam. To właśnie dla mnie nieodkryte lądy.

Każdy,że tak powiem"przypadek" powie co innego.Inne odczucia ma osoba ,któa nigdy nie mieszkała z kimś,inne ta,która rozstała się z partnerem a jeszcze inne np.wdowa czy wdowiec.Zupełnie sama mieszkałam ok.2 lata/tzn .juz bez dzieci/-zalety były takie ,że nie musiałam faktycznie uwzględniac niczego co robiłam pod kątem drugiej osoby  ale wad zdecydowanie wiecej.Poza tym wydaje mie sie ,że sa ludzie stworzeni do bycia samym w codziennosci i to lubia a innych samotnośc uwiera-mnie uwierała.Bo to wcale nie jest fajnie wracac z roboty do pustego domu ,gdzie ani nikt nie czeka ani na nikogo się nie czeka,obiadu nawet nie ma sie ochoty ugotowac ,no bo tylko dla siebie?Bez sensu.Znajomi mają swoje rodziny,swoje sprawy,wiadomo.I człowiek w tym wysprzatanym ,pustym mieszkaniu sam jak ten palec z tv gada....Odkryłam ten ląd i wiem,że to nie dla mnie.
12 kwietnia 2015 18:49 / 5 osobom podoba się ten post
Dla mnie rowniez nie. Sama bylam tak jak i Kasia dwa lata. Nawet ciut wiecej. W tym czasie pracowalam w DE. Wracalam nie do swojego mieszkania tylko do brata, bo tam przynajmniej ktos na mnie czekal... Owszem, mialam czas dla siebie. Mialam znajomych na imprezy, wyjscia do teatru czy joge. Zawsze ktos przy mnie byl. Ale w domu bylam sama... Rodzina blisko mieszkala, wiec obiady u nich jadlam. Sniadania i kolacje raczej tez. U siebie nawet chleba nie mialam... Nie, dobrze mi w tym pustym domu nie bylo. W dodatku to tak naprawde nie byl moj dom. Mieszkanie przy rozwodzie na sprzedaz poszlo i wynajmowalam malenkie mieszkanko od brata. Moze dlatego tak mi w nim pusto bylo. Pamietam jak zaczelam ukladac puzzle. Siedzialam nad nimi po nocach, bo wtedy jeszcze z bezsennoscia walczylam. W koncu ulozylam i...odczulam bezsens tej czynnosci. Nawet nie bylo komu sie pochwalic...
Nie wiem czy ja do normalnego zwiazku sie nadaje. Z bylym mezem bylam niby dlugo razem, ale przez 16 lat nie spedzilismy ze soba ani jednego calego roku. Najpierw wyjechal, potem byl w wojsku, potem ja zaczelam wyjezdzac... Ostatni rok spedzilam w domu, ale wtedy juz sie rozwodzilismy, wiec sie nie liczy. Z R.nie mieszkalam wlasciwie. Pojawial sie i znikal. Teraz jestem w zwiazku weekendowym. Owszem, chce z Cudem byc i cieszy mnie kazda sekunda z Nim spedzona, ale ciesze sie, ze jednak mam swoja przestrzen... Dla mnie w sumie bardziej liczy sie swiadomosc, ze ktos jest w moim zyciu i sercu, niz w moim domu...
12 kwietnia 2015 18:49 / 3 osobom podoba się ten post
A ja Wam opisze na moim przykladzie....sama bylam dlugo i ja jestem kobieta zywiolowa,lubie zwiedzac,podrozowac...nie nawidze rutyny ani nudy....i bedac samej,szybko potrafilam sobie zorganizowac czas dla siebie....

Teraz juz 7 lat jestem w zwiazku...i ciesze sie ze moj partner jest tolerancyjna i wyrozumiala osoba....co mam na mysli....a to ze oboje mamy pasje i oboje nie lubimy rutyny....

Czas latwo nam jest zoorganizowac bo oboje cenimy sobie aktywnosc....

A teraz,gdybym miala dzis z nim na nowonzamieszkac....to nie przeszloby to.....musial przejsc mala szkole zycia....szczescie jego ze sie dostosowal...

W kuchni my razem to poprostu jeden wielki wybuchajacy wulkan....ja swoje a on swoje...nie pasujemy w tym miejscu razem....ale po za nim i kilkoma wadami ktore kazdy z nas ma...nie zmienilabym terazniejszosci na zycie w pojedynke,mimo ze swietnie dawalam sobie wtedy rade....ale jednak jak przychodza wieczory,to lubie z nim rozmawiac obecnie przez skypa tu...a jak jestem w domu to w lozeczku....uwielbiam to...tulic sie przytulac,drapac po doooopsku czy miziac po pleckach.....

Najlepsze jest to ze jak przychodzi okres wiosny,lub zaczyna sie wczesne lato to on ma rozne pomysly...budzi mnie o 3 nad ranem i mowi ....czas operacyjny 10 min i wychodzimy malenka i wtedy jedziemy gdzies ognisko palic...albo poprostu na spacer....

Kiedys pojechalismy do parku kasprowicza a on mial w bagazniku szmpana i dwie lampki....wlaczyl muzyke i mowi a teraz tanczymy piekna,nikogo nie ma i nikt nie bedzie wiedzial ze mamy oboje fiola....tak stuknietego mam Miska...:)))))))))

Odradzam zycie w pojedynke....czlowiek to istota stadna i musi miec kogos przy sobie.....
12 kwietnia 2015 18:58 / 3 osobom podoba się ten post
moncherie

Dla mnie rowniez nie. Sama bylam tak jak i Kasia dwa lata. Nawet ciut wiecej. W tym czasie pracowalam w DE. Wracalam nie do swojego mieszkania tylko do brata, bo tam przynajmniej ktos na mnie czekal... Owszem, mialam czas dla siebie. Mialam znajomych na imprezy, wyjscia do teatru czy joge. Zawsze ktos przy mnie byl. Ale w domu bylam sama... Rodzina blisko mieszkala, wiec obiady u nich jadlam. Sniadania i kolacje raczej tez. U siebie nawet chleba nie mialam... Nie, dobrze mi w tym pustym domu nie bylo. W dodatku to tak naprawde nie byl moj dom. Mieszkanie przy rozwodzie na sprzedaz poszlo i wynajmowalam malenkie mieszkanko od brata. Moze dlatego tak mi w nim pusto bylo. Pamietam jak zaczelam ukladac puzzle. Siedzialam nad nimi po nocach, bo wtedy jeszcze z bezsennoscia walczylam. W koncu ulozylam i...odczulam bezsens tej czynnosci. Nawet nie bylo komu sie pochwalic...
Nie wiem czy ja do normalnego zwiazku sie nadaje. Z bylym mezem bylam niby dlugo razem, ale przez 16 lat nie spedzilismy ze soba ani jednego calego roku. Najpierw wyjechal, potem byl w wojsku, potem ja zaczelam wyjezdzac... Ostatni rok spedzilam w domu, ale wtedy juz sie rozwodzilismy, wiec sie nie liczy. Z R.nie mieszkalam wlasciwie. Pojawial sie i znikal. Teraz jestem w zwiazku weekendowym. Owszem, chce z Cudem byc i cieszy mnie kazda sekunda z Nim spedzona, ale ciesze sie, ze jednak mam swoja przestrzen... Dla mnie w sumie bardziej liczy sie swiadomosc, ze ktos jest w moim zyciu i sercu, niz w moim domu...

moncherie,podpinam sie pod koncowke Twego postu. Ja w Polsce nauczylam sie przez 5 lat mieszkac sama jak moj wyjechal za granice aby splacac dlugi hazardowe(narobil jeszcze wiekszych). Otaczalam sie mnostwem ludzi mieszkajac w Pl i teraz dopiero wiem kto byl szczery:( niektorzy mieli z kogo doic i dlatego przy mnie ciagle byli. Wole szczera samotnosc niz tlum falszywcow. Mamy obydwie podobna sytuacje teraz jesli chodzi o nasz zwiazek z kims , kto nas kocha i potrzebuje. Mamy swoje plany, ale mysle, ze Ty tak, jak ja cenisz swoja niezaleznosc finansowa , dlatego nie mieszkasz ze swoim Cudem. Nauczylam sie w swoim zyciu polegac tylko na sobie, jesli cos sie dobrego od kogos mi otrzyma, traktuje to jak bonus od zycia. Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas! Malymi kroczkami mozna zajsc dalej niz biegnac:)
12 kwietnia 2015 19:08 / 5 osobom podoba się ten post
Benita

Pisząc "sama", mam na myśli np, mieszkanie samej, cały dom tylko dla siebie. Porządek, czystość, nie musiec się dzielić przestrzenią i nie musieć przymykać oczu na przywary faceta, który organizację przestrzeni widzi inaczej, niż ja. Myślę o organizacji czasu bez uwzględniania potrzeb i oczekiwań kogokolwiek. Tego w życiu nie doświadczyłam. To właśnie dla mnie nieodkryte lądy.

I nie odkrywaj Benito tych nieznanych lądów naprawdę  nie warto.Może się wydawać kuszące być sobie samej we własnej przestrzeni,aby nikt sie nie wtrącał  być panią swojego czasu...Ale jeśli jesteś w udanym szczęśliwym związku niech cie nie zwiedzie ta ułuda wolności...W pojedynkę nie ma szczęścia nigdy bo nie masz go z kim dzielić
12 kwietnia 2015 19:12 / 3 osobom podoba się ten post
Leni, ja nie mieszkam z Cudem z wielu powodow. Po pierwsze do pracy mialabym troszke daleko... Cos z 70km w jedna strone:) Po drugie moje dzieci sa w genialnym przedszkolu. Maja tam swoich przyjaciol, swoje zycie. Po trzecie Cudo nie mieszka w Niemczech, a we Francji. Nie mam pojecia jakby to bylo np.z przedszkolem czy szkola. Nie chce od moich dzieci wymagac, zeby uczyly sie kolejnego jezyka... I nie wiem czy mieszkajac we Francji otrzymalabym doplate do przedszkola... Przedszkole moich dzieci kosztuje wiecej niz ja zarabiam. Sama nigdy nie bylabym w stanie tego oplacic. Na szczescie Niemcy maja rewelacyjny system socjalny:) Przypuszczam, ze jak np.strace prace to sie przeniose blizej niego. Pytanie tylko czy strace, bo adwokat jest mna zachwycony i juz zapowiedzial, ze ma dla mnie kolejne przypadki jesli tylko zechce:)
12 kwietnia 2015 19:14
A może...on by się przeniósł do ciebie?
12 kwietnia 2015 19:15 / 3 osobom podoba się ten post
Ewa_E

Czy dla Was naprawdę tak duże znaczenie ma wygląd? Wolicie mieć u swojego boku nieziemsko piekną wiedźmę, czy anielsko-cierpliwą, mądrą i z ciekawą osobowością brzydulę?

Zacytowałam pierwszy wpis,myśle że autorce pomysłu chodziło o wymuszenie* opinii od panow.Czy mamy stosować botoks,permanentny makijarz i inne upiększacze.Albo - czy wolą nas w fartuszkach przy kuchni uśmiechnięte i zadowolone:) jak to w zyciu kobiety często bywa:):):):):)D
12 kwietnia 2015 19:15 / 5 osobom podoba się ten post
Marta

I nie odkrywaj Benito tych nieznanych lądów naprawdę  nie warto.Może się wydawać kuszące być sobie samej we własnej przestrzeni,aby nikt sie nie wtrącał  być panią swojego czasu...Ale jeśli jesteś w udanym szczęśliwym związku niech cie nie zwiedzie ta ułuda wolności...W pojedynkę nie ma szczęścia nigdy bo nie masz go z kim dzielić

I czuje się potrzebę uwolnienia tylko z nieszczęśliwego związku.W szczęśliwym ta niewola jest całkiem do przyjęcia:)