Opiekunka czy niewolnica?

Niedziela 27.02.2011

Większości osób handel ludźmi kojarzy się z odległą historią lub kobietami zmuszanymi do prostytucji. Jednak w ostatnich latach znaczenie tego pojęcia bardzo się rozszerzyło. Dziś oznacza ono wszelkie działania nakierowane na wyzysk ludzi i naruszające ich prawo do decydowania o sobie.


iStock_000005075124XSmall

 

Handel ludźmi - rodzaje i przykłady


Wyzysk nie musi być związany z użyciem przemocy fizycznej. Agresorzy wobec swoich ofiar stosują czasem bardzo wyrafinowane działania, jak np. naruszenia prawa pracy i prawa ubezpieczeń społecznych, pobieranie różnych nielegalnych opłat czy wprowadzanie w błąd, by nakłonić kogoś do wyjazdu.

 


Handel ludźmi to również werbowanie do nielegalnej pracy oraz przyjmowanie i przetrzymywanie osób z zastosowaniem podstępu lub oszustwa. 


 

Opiekunki z Polski częstymi ofiarami


Niestety handel ludźmi w branży opiekuńczej w ostatnich latach rozkwita, a jego skala wciąż rośnie. Związane jest to z dużym popytem na opiekunki za naszą zachodnią granicą, głównie w Niemczech. Procederem trudnią się zarówno Polacy, jak i Niemcy. Szacuje się, że na terenie samych Niemiec działać może nawet kilkuset nielegalnych pośredników-handlarzy. Werbują oni swoje ofiary, wykorzystując do tego celu przede wszystkim internet. Zakładają strony internetowe, na których uśmiechnięci staruszkowie proponują bardzo atrakcyjne wynagrodzenie w zamian za pewną pracę przy opiece. Niektórzy handlarze są aktywnymi uczestnikami forów internetowych. Tworzą całe wątki i dziesiątki wiadomości, by w końcu w ramach przysługi podać numer telefonu i e-mail do pana X, który rzekomo od lat załatwia dobre oferty Polkom, nawet tym, które nie znają języka niemieckiego.


Pośrednicy-handlarze wykorzystują deficyty emocjonalne, kryzysy rodzinne, trudną sytuację finansową i łatwowierność kobiet. Niektórzy miesiącami „oswajają” swoje potencjalne ofiary, oferując wsparcie i zrozumienie dla ich problemów i trudnej sytuacji życiowej. Odgrywając rolę przyjaciela, budują zaufanie kobiet, które nawet nie przeczuwają, że mają być użyte jako „towar” przynoszący pieniądze. Nielegalni werbownicy w dużej mierze zawdzięczają tak liczne „sukcesy” niechęci osób poszukujących pracy do legalnych agencji zatrudnienia. Często przedstawiają się jako alternatywa dla legalnych firm.

Jak rozpoznać oszustów i werbowników?


Uważaj przede wszystkim, gdy pośrednik:
•    oferuje nieracjonalnie wysokie wynagrodzenie w stosunku do Twoich kwalifikacji lub na tle konkurencji,
•    nie sprawdza kwalifikacji ani znajomości języka obcego,
•    zapewnia, że nieznajomość języka nie jest przeszkodą,
•    nie prowadzi legalnej działalności lub nie jest zarejestrowany jako agencja zatrudnienia,
•    proponuje podpisanie umowy po przyjeździe na miejsce,
•    nie zapewnia druku A1, który jest dowodem na opłacanie składek na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne,
•    przedstawiane przez niego oferty pracy są podejrzanie atrakcyjne.


Opiekunki są niestety najczęstszymi ofiarami oszustw nieuczciwych pośredników, oszustów i werbowników. Pieniądze, które powinny zostać przeznaczone na ubezpieczenie emerytalne i zdrowotne opiekunki, najczęściej idą do kieszeni pośrednika.

18 lipca 2012 14:58
Fryderyko i właśnie to mnie wkurza, że wiele firm tak jak w moim przypadku ta, z którą nie współpracuję już zastrzega sobie w umowach pod niewymiernie do dochodu jaki się z tej pracy otrzymuje , wysokie kary które mają zamknąć usta opiekunkom by nie rozmawiały z rodziną o tym co mają w umowie, szczególnie o wysokości wynagrodzenia. Ja zostałam zobligowana do ujawnienia tego przez pośrednika niemieckiego. Wyszła z tego afera bo pośrednik niemiecki natychmiast zerwał z moim pośrednikiem umowę, a ten ze mną. Mało tego, za ostatni miesiąc nie wypłacono mi pieniędzy i jestem zmuszona dochodzić drogą sądową. Czas wolny, to sprawa nagminna, bo nie tylko nie ma mowy o jednym wolnym dniu w tygodniu, ale nawet i 2 czy 3 godzin w ciągu dnia. Koleżanka która pracuje w tej samej miejscowości co ja, ma nawet w czas wolny wliczone wyjście na zakupy. To co jest napisane w ofertach firm, czy w umowach bardzo często się nie pokrywa z rzeczywistością. Są rodziny z którymi można dojść do porozumienia, a są niestety też takie które patrzą aby opiekunkę maksymalnie eksploatować. Masz rację, co do działalności pośredników że oni są pracodawcami, a zyski jakie mają z pośrednictwa uzyskują dzięki naszej pracy.

Pisałam wcześniej, że mam pomysł aby zacząć się wreszcie otwarcie zbuntować i nie ma możliwości ani o założeniu przez nas związków zawodowych ani stowarzyszenia. Z wielu względów nie stać na to. Posuwam więc taki pomysł, aby napisać poprzez pomoc mediów, jakieś dziennikarza list otwarty do Ministerstwa Pracy do p. Radosława Mleczko, który brał udział w konferencji w Berlinie odnośnie losów opiekunek. Nie wiem, jakie jest zdanie innych ale to jest jedyna tak myślę możliwość. Ustawa o APT tymczasowej w przypadku naszej pracy jest powierzchowna i niedoskonała.
18 lipca 2012 16:55
Niestety Dax,nie jestes jedyna ofiara kar stosowanych przez niektore firmy.Ja przegladajac oferty,natychmiast odrzucalam taka firme,ostrzegam inne panie,a jak moge dzwonie do takiej niecnej firmy i mowie co o tym mysle,wiedzac nawet,ze nic sobie z tego nie robia.Prawdopodobnie wygrasz ta sprawe,bo te ktore wytrwaly do konca wszyskie wygraly,ale ile to pieniedzy,zachodu i nerwow kosztuje.A na to licza firmy,ze opiekunki dadza sobie spokoj,albo beda siedziec cicho zastraszone.I maja racje niestety.

Mialam kiedys przypadek,ze przy nowym zleceniu,wplynelo mi na konto ok.500zl mniej niz powinno.Dzwonilam natychmiast,chcac zapytac co jest.Dlugie godziny bylo zajete,bo dzwonily wszystkie opiekunki.Wszystkim pomniejszono wyplate.Okazalo sie ,ze firma/duza!!/ wymyslila sobie forme zabezpieczenia rekompensaty ,na wypadek gdyby opiekunka przedwczesnie zrezygnowala z pracy.Prawnik,ktory wybijal z glowy firmie,tak bezprawne dzialania,ze skutecznie zreszta,powiedzial ,,oplacaja panie firmie,bardzo sprytnego prawnika,ktorego glownym zadaniem jest,pilnowanie aby z was wyciagnac jak najwiecej''.Czyli..normalka.

Mysle ,ze naglasnianie,pisanie gdzie sie tylko da,o naszej niejasnej sytuacji/ze wyraze sie delikatnie/,jest dobra,jesli nie jedyna forma,probowania czego zmienic.Na lepsze oczywiscie.
18 lipca 2012 17:03
Dax, czy ta ustawa o APT jest gdzieś w internecie? Co do reszty, to list jak najbardziej można napisać, ale łączy się to ze stałym "dręczeniem" p. Mleczko, bo obawiam się, że nawet 10 listów nie wystarczy. Dobra byłaby do zamieszczenia go Gazeta Wyborcza albo Rzeczpospolita, bo one tylko liczą się na rynku. List musi być wyważony, czyli trzeba też podkreślić, że cenimy tę pracę i ma ona obok wad zalety. Jeśli napiszemy tylko o wadach, nie przejmie się tym wiele opiekunek, bo większość z nas jest zadowolona z tej pracy, choć nie uważa, by była bez zastrzeżeń dobra. A poparcie opiekunek jest ważne, gdy walczymy o swoje, najgorzej wyrobić sobie opinię frustratek w sytuacji, gdy 80% mówi "ogólnie jest ok".

Fryderyko, uświadomiłaś mi, że traktujemy jako naturalne brak dnia wolnego, ale we Włoszech opiekunki go mają, więc jest to do zrobienia. Urządzałoby nas nawet jedno wolne popołudnie, a na razie kwestia czasu wolnego jest bardzo zróżnicowana. Ja mam go np. bardzo dużo w ciągu dnia, gdyż mój pacjent dużo śpi, ale wyjść mogę tylko na 1 godzinę, co traktuję jako normalne w sytuacji, gdy się pracą ogólnie nie przemęczam.

Ciekawe, co powiedzą inne opiekunki na ten temat.

18 lipca 2012 19:54
W sprawie listu sie nie wypowiadam. Natomiast czas wolny - moge podac z wlasnego doswiadczenia tylko. Ogolnie, moim zdaniem, wszystko jest do ustalenia, pewnie nie zawsze w formie zapisu w umowie, do czego wiekszosc opiekunek dazy. W pierwszym miejscu - opieka nad babcia z silna demencja - mialam dwa razy w tygodniu wolne od 9:00 do 17:00 - w tym czasie babcia byla w dziennym osrodku pobytu. Nie bylo innej mozliwosci, bo kiedy babcia byla w domu trzeba bylo ja stale pilnowac. Tu - nie potrzebuje - mam duzo czasu wolnego, moge wyjsc kiedy chce, oczywiscie uprzedzajac o tym podopieczna.
18 lipca 2012 20:43 / 1 osobie podoba się ten post
Ustawa APT jest w internecie, trudno ją dopasować do naszej pracy, dlatego pewnie firmy traktują nas dowolnie. Czy to jest zgodne z prawem? Tutaj aż się prosi o wyjaśnienie MP, dlatego pomocny byłby nam dobry dziennikarz. Też mam na myśli tylko i wyłącznie media ogólnopolskie. Co do "dręczenia" p. Mleczko listami jest sądzę na to pewne rada, bo kopię warto wysłać do Berlina do p. Timm. Nie zgadzam się z tym, że to my mamy na miejscu dopinać pewne sprawy z rodziną. Pośrednicy kasują dla siebie nie małe pieniądze co miesiąc od każdej oddelegowanej opiekunki i moim zdaniem to ich zadaniem powinny być konkretne ustalenia w umowach z rodziną. Gdyby każda firma w umowie jaką z rodziną zawiera jasno napisała, co nie należy do pracy opiekunki ( zamiatanie i odsnieżanie ulic, prace w ogrodzie, przyrządzanie posiłków dla całej rodziny itd. ) oraz że opiekunce w ciągu dnia ma być zapewniona przerwa np. 2-godzinna i 1 wolny dzień w tygodniu, czy o dodatku za święta itd. a umowy nie różniły w treści z umowami jakie nasi pośrednicy zawierają, czyż nie ułatwiłoby nam wszystkim w pracy? Moim zdaniem umowy powinny być ujednolicone, a nie że każda z nas ma jakiś "kwiatek" z którym musimy się potem sami borykać, a wiemy jak wyglądają nasze pierwsze dni w pracy szczególnie w nowym miejscu. Poza tym, jeśli chodzi o prowizje jakie pośrednicy pobierają sobie z pieniędzy od rodzin, moim zdaniem zabierać każdej co miesiąc ponad połowę tej sumy to przesada.

Oczywiste, że list musi być wyważony, bo przecież nasza praca to nasz świadomy wybór, potrafimy się w niej nieźle zorganizować, mieć dobre kontakty z rodziną i podopiecznymi, dobrze pracować, być uśmiechnięte pomimo iż myśli wypełnione mamy często tym co się dzieje w naszych domach. Co do wymagań w zakwaterowaniu, standardem powinno być że mamy pokój wyposażony nie tylko w szafę i łóżko, ale także w telewizor i internet, dzięki któremu mamy codziennie łączność z naszymi rodzinami, co łagodzi naszą tęsknotę za domem. Spójrzcie dziewczyny z takiego punktu widzenia: jeśli rodzina decyduje się na oddanie swoich staruszków do domów opieki sprawdzają najpierw wszystkie warunki jakie taki dom ma zapewnić, sprawdzają czy taki dom spełnia ich oczekiwania. Dlaczego więc, nie wymagać od rodzin aby przy naszej ciągłej bytności 2,3 a czasami i więcej miesięcy aby te niezbyt wygórowane życzenia zapewnić, abyśmy choć przez 2 godziny szczególnie w miejscach gdzie ma możliwości wyjść z domu w ten sposób zrekompensować? I te sprawy powinny dograć nasi pośrednicy.

Romana, Fryderyko robię wszystko aby z tamtą firmą wygrać i nie odpuszczę tego za żadną cenę, choćbym miała to nagłośnić w mediach, a jestem na to na 100% zdecydowana. Na razie całą sprawę oddałam w ręce swojemu prawnikowi, nie kontaktuję się z tą firmą osobiście i nie mam zamiaru tego robić. Co do kar jakie w umowach były zawarte, nie przejęłam się nimi, bo jeszcze przed wyjazdem byłam z tymi umowami u prawnika.

Dziewczyny, pomyślmy jak to wszystko zrobić logistycznie, czyli jak sprawić aby pod tym listem znalazły się nasze podpisy. Nie ma się czego obawiać, że zostaną one ujawnione, żadem dziennikarz nie ujawni naszych nazwisk, to pewne.
18 lipca 2012 20:46
jak piszecie o czasie wolnym to zgoda ja tez taki mam i to bardzo sporo nawet sie zdaza w niedziele najczesciej ze babcia sama przypomina ze powinnam wyjsc nie mam nic na pismie i nawet nie musialam ppytac bo od pierwszego dnia jak przyjechalam to babcia powiedziala kiedy mam wolne>a poprzednie miejsce to troche bylo dziwnie bo rodzina przychodzila i wtedy mialam wolne ile potrzebowalam tez bez ustalen po prostu maja w mojej firmie to w umowie.Ale dobrze ze piszecie zwroce uwage na to pozdrawiam
19 lipca 2012 08:31
Dax, z pewnością stałe ustalenia w umowie, obowiązujące wszystkie firmy poprawiłyby nasz los. Teraz jest tak często, że np. czas wolny w sensie wyjścia zależy od dobrej woli rodziny. Byłam kilka razy w fajnym miejscu, ale wyjść mogłam dla siebie tylko raz na kilka dni. To był ból i dlatego tam nie wrócę, choć reszta - ok. Na szczęście robiłam czasem zakupy, więc powietrza łyknęłam, lecz gdybym chciała coś zwiedzić, czy pójść na ciacho do kawiarni - marne szanse.Odpowiedź brzmiała - ale przecież masz dużo wolnego w domu! Nie mogę ci zapewnić regularnych wyjść!To samo dotyczy ujednolicenia pensji - w jednej firmie dostajesz 900 euro, w drugiej z podobnym cv więcej, bystre dziewczyny wieją tam, gdzie lepiej. Ja jednak lubię swoją PR24 mimo wszystko, bo nie mam z nimi przykrych doświadczeń i wolałabym tu zostać. Jednak zamiast się dopominać i szarpać, wolałabym mieć prostą drogę w tej kwestii.

Dlatego podpiszę się pod Twoim listem, zakładając że treść będzie tak jak powiedziałam - wyważona, w miarę sił obiektywna. Natomiast jak to rozwiązać logistycznie, nie mam pojęcia.

Mam pytanie - czy te z Was, które pracują u niemieckiego pracodawcy nie chcą należeć do związku zawodowego niemieckiego? Czy tam nie ma możliwości obrony swoich interesów?
19 lipca 2012 10:10
Ten artykuł, którego link poniżej podaję jest na pewno wszystkim znany, ja uwagę zwróciłam szczególnie na wypowiedź p. Mleczko, stąd też mój pomysł aby nasze uwagi trafiły do niego bo ja zauważycie on problemu nie widzi, a zapewne dlatego że do tej pory nasze problemy nie były nigdzie otwarcie poruszane. Co do listu, jaki zaproponowałam pomyślę nad jego treścią kiedy będę w domu. Mam nadzieję, że skoro na tym portalu nie ma możliwości abyśmy się powymieniały adresami mailowym , zrobimy to na innym.

Co do mnie, to nie narzekam na swoje obecne miejsce, bo owszem w domu gdzie przebywam czasu wolnego mam więcej niż 2 godz., ale o wyjściu na dłużej niż 1 godz. nie ma mowy. Moja zmienniczka, poinformowała o tym naszą firmę, oni z kolei pośrednika niemieckiego i interwencja u rodziny oczywiście była, ale cóż z tego? Po pierwsze rodzina do mnie wyskoczyła z pretensją, że jak to, przecież czas wolny macie zagwarantowany, zięć babci mówi do mnie: "możecie przecież sobie codziennie na 2-3 godziny wyjść". Na to jego żona , czyli córka babci: " no coś ty! Nie można tak długo zostawić mamy samej! Najwyżej przez godzinę mogą sobie po okolicy pospacerować, ale resztę czasu muszą być w domu! Przyznam, że wkurzyłam się na jej słowa, ale nie dałam tego znać po sobie. Spacer po okolicy! To jest wieś i co, mamy przez godziny krążyć po wyznaczonym rejonie, niczym więźniowie? Nie wiem, jaką odpowiedź dała córka babki niemieckiemu pośrednikowi. Póki co sprawa ucichła, ze zmienniczką też na razie nic już nie mówimy. Po za tym jednym felerem mamy tutaj ok, bo babcia i rodzina nie są ponadto co mamy w swoich obowiązkach wymagający, nie wtrącają się absolutnie w niczym do naszej pracy i gospodarzymy tak jakbyśmy były u siebie w domu. No, poza czasem do swojej dyspozycji. Okolice gdzie jestem są piękne i odwiedzam je na wycieczkach pieszych z babcią ( tzn. ja pieszo, a babcia jedzie na wózku inw. ). Dzięki tym wycieczkom poznałam opiekunki pracujące w sąsiednich miejscowościach, a oddalonych od mojej jedynie 2 km. Tak więc, po takich wyprawach mam już dość spacerowania i wówczas po powrocie chętnie się położę aby poczytać książkę, czy usiąść do komputera. Tak więc sobie w taki sposób rekompensuję czas wolny. Nie mam też problemu, aby koleżanki mogły mnie odwiedzić i te, które mają czas na wyjście chętnie przychodzą do mnie by wypić razem kawę i porozmawiać.

Mimo to, najlepiej byłoby, abyśmy wywalczyły dla siebie jeden dzień w tygodniu wolny, zapewniony w umowach. Gdy rodziny staną przed taką sytuacją, wysilą się na zapewnienie w tym czasie opieki na starym rodzicem.

Poniżej link do artykułu:

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/niemcy-biura-doradcze-dla-oszukiwanych-pracownikow,1,5064367,wiadomosc.html
19 lipca 2012 13:49
NOTATKA PRASOWA



Uwaga na system delegowania! Intratny biznes pośredników na opiekunkach z Europy Wschodniej



Całe rzesze opiekunek z Europy Wschodniej zajmują się niemieckimi seniorami w ich własnych domach. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że rynek ten funkcjonuje prawidłowo. Przynajmniej do momentu, kiedy przyjrzymy się mu dokładnie.



Szacuje się, że 2,5 mln osób starszych w Niemczech nie jest w stanie poradzić sobie bez pomocy z zewnątrz. Ich krewni próbują wypełnić lukę pomiędzy rzeczywistym zapotrzebowaniem a realnie dostępną liczbą opiekunów i wykwalifikowanego personelu pielęgnacyjnego. Zatrudniają zatem imigrantki, zwykle z Europy Wschodniej, które zapewniają starszym osobom domową opiekę. Często przybiera to formę tak zwanego delegowania pracowników, polegającą na tym, że opiekunka zostaje zwerbowana przez prywatną agencję pośrednictwa, a rodzina osoby potrzebującej zawiera umowę zlecenie z zagraniczną firmą. Opiekunka jest wtedy „delegowana” przez tę właśnie firmę do pracy u danej rodziny. Federalny Związek Europejskich Pracowników Opieki (BEBP e.V.) już od lat zwraca uwagę na prawne ryzyko tego modelu.



Interesy w szarej strefie



W artykule „Interesy w szarej strefie“, opublikowanym 29 czerwca 2012 w dzienniku Frankfurter Allgemeine Zeitung (http://www.faz.net/aktuell/wirtschaft/menschen-wirtschaft/haushaltshilfen-aus-osteuropa-geschaefte-in-der-grauzone-11802693.html), niemiecki dziennikarz Johannes Pennekamp w ciekawy sposób przedstawił kulisy tego systemu. Delegowanie jest zwykle częścią dyskusyjnej koncepcji biznesowej, na której zarabia niemiecka i z reguły również wschodnioeuropejska firma. To konstrukcja typowa dla szarej strefy, powstała za zamkniętymi drzwiami. Włączenie do tego procesu agencji pośrednictwa nie jest równoznaczne z łamaniem prawa. W większości przypadków oznacza to jednak, że ktoś robi na tym dobry interes. Jedną z takich osób jest Renate Föry z agencji Seniocare24. Dyrektor generalna rezyduje ze swoją agencją pośrednictwa na parterze swojego przestronnego białego domu. Przed domem stoją limuzyny najwyższej klasy, a z okna biurowego rozpościera się widok na srebrzystą powierzchnię basenu. Kobiecie wyraźnie dobrze się powodzi. Ale co z opiekunkami, które wykonują całą pracę, sprawując opiekę nad starszymi osobami? I to przez całą dobę? Czy te kobiety mają równie luksusowe życie? Raczej nie. Niemieccy klienci Seniocare24 za całodobową opiekę płacą polskiemu pracodawcy między 1200 a 1800 euro, a ten odprowadza składki na ubezpieczenie społeczne poza granicami Niemiec. Opiekunki otrzymują z tej sumy jedynie ok. 800 euro – brutto, rozumie się. Jest to wynagrodzenie, o ile można to w ogóle tak nazwać, z którym w Niemczech żyłoby się znacznie poniżej granicy ubóstwa.



„Kobiety dobrze zarabiają, a nasza firma to dobra rzecz“, tak przynajmniej sama Renate Föry opisuje swoją firmę w artykule. Nie wszyscy jednak tak to widzą. Wydźwięk artykułu jest taki, że system delegowania pracowników to często „ukryta forma wynajmu pracowników”. Deklaruje się ją jako delegowanie, aby móc obejść niemieckie przepisy dotyczące kosztów płac i składek na ubezpieczenie społeczne. Bo w rzeczywistości pracodawcami nie są polskie firmy delegujące pracowników, tylko niemieccy klienci. Składki na ubezpieczenie społeczne należałoby więc odprowadzać nie w Polsce, a w Niemczech (tak wynika z artykułu w dzienniku Frankfurter Allgemeine Zeitung „Interesy w szarej strefie” z dn. 29.06.2012).



Ciemne strony rzekomo dobrze działającego systemu



Niezaprzeczalnym jest, że opiekunki z Europy Wschodniej stanowią nieodzowną część niemieckiego systemu opieki. W końcu mają one wkład w optymalne zaopatrzenie osób wymagających opieki. Jednak kobiety te nie powinny zapominać o własnej ochronie i dopiero po dokładnym sprawdzeniu warunków decydować się na model delegowania.



O Związku BEBP e.V.

Federalny Związek Europejskich Pracowników Opieki (BEBP) e.V. dba o prawa, interesy i wizerunek pracowników opieki zatrudnionych w Niemczech. Celem działań jest poprawienie jakości i przejrzystości oraz stworzenie koniecznych warunków ramowych i integracji istniejących struktur opieki, aby zagwarantować i ulepszyć odpowiedzialną opiekę nad osobami starszymi i chorymi w Niemczech.

19 lipca 2012 14:31
Nic nowego z tego nie wynika. Caly czas na widelcu jedna firma. Jesli sa osoby chetne na prace za tak niska stawke - no to ich sprawa. Forma delegowania - przeciez wszyscy o tym wiedza, o co biega ! I napisze jeszcze raz, jasno i wyraznie - wielu osobom, ktore pracuja w delegacji to odpowiada, mnie, na przyklad tez. I w dalszym ciagu uwazam, ze znalezienie pracy bezposrednio w DE, kontraktu bezposrednio zawieranego z rodzina, lub dotarcie do agencji, ktora "nie jest z pogranicza" - nie jest szczegolnie trudne. Oczywiscie - kazdy/kazda powinien przemyslec sobie, co jest w danym przypadku korzystniejsze, ale burzy mi sie wszystko na mysl, ze jest dazenie do "jednego worka", juz takie cos w PL bylo, ja to pamietam. Co innego jakies ramy dla umow, choc tez jest to dosc trudne do ogarniecia, ale powiedzmy, ze mozliwe, dalej zadziala rynek, te wyzyskujace wypadna z niego, lub straca dobre imie. I to juz jest w naszych rekach, zeby byla gdzies mozliwosc dzielenia sie uwagami o konkretnych firmach i agencjach, posrednikach. No i tu znow jest pewien problem - bo przewaznie mamy w umowach klauzule poufnosci, na Forum - nie, bo ochrona danych, prywatnie - nie, bo nie mamy kontaktow na PW ... Macie jakis pomysl ?
19 lipca 2012 15:12
Emilko,w sumie trudno nie zgodzic sie z Toba.W ogole,wychodzi na to,ze wszyscy maja racje,czyli tak naprawde nie ma jej nikt,tak do konca.W tym caly problem,ze nasza sytuacja jest tak niejasna i tylko my opiekunki na tym tracimy.To swietny interes dla posrednikow /wszystkich/,dla podopiecznych i ich rodzin,zainteresowanych krajow.Ale czy dla opiekunek,ktore ciagle musza borykac sie z najrozniejszymi problemami zupelnie same ? Przeciez manipuluje sie nami z kazdej strony,a desperacja stala naszym wrogiem.Wykorzystuje sie bardziej lub mniej,ale wkorzystuje !Czesto,jesli nie zawsze,pozbawione jestesmy ktoregos z podstawowych praw czlowieka.Pewnie,ze czesc opiekunek jest zadowolonych,ale to nie jest rownoznaczne z tym,ze wszytko jest ok.,nawet u nich.Ja w przeciwienstwie do Romy,jestem przekonana,ze procent zadowolonych i niezadowolonych jest odwrotny do sugerowanego.Moze na tym forum tak to wyglada,bo przypadkowo tak sie dobraly,ale zycie,kontakty prywatne,mowia cos calkiem innego,poczucie bezradnosci dominuje,a dostepu do internetu nie ma nawet polowa opiekunek.Nie tak wiele znowu jezdzi z laptopami.

Ciagle pisze nie o tym,o czym wlasnie chcialam napisac.....Ale pomalu.
19 lipca 2012 15:39
Wiesz, jeszcze troche doloze:

Biorac pod uwage wszystkie "za" i "przeciw" : dzieki interesom, jakie robia na nas wszystkie wymienione przez Ciebie strony - 90 % osob startujacych w zawodzie ma taka szanse. Przez chwile wyobrazmy sobie, ze wszystko jest "cacy", praworzadnie - ktora firma/posrednik/rodzina zatrudni SWIADOMIE osobe bez jezyka i doswiadczenia ? A teraz to ryzyko bierze na siebie ten "wyzyskiwacz", na samym poczatku, jak jechalam na pierwszy kontrakt tak bylo. Pojechala w to miejsce pielegniarka, ale na miejscu okazalo sie, ze ona ani me, ani be, byla trzy dni, pojecjala do PL, ja na jej miejsce, taki drobiazg - bilety tez kosztuja, my za przejazdy nie placimy (przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo), no i wstyd, ze agencja miala zaufanie, nie sprawdzila jezyka, pomijam nagminne pisanie, przepraszam z gory, glupot w ankietach. Ja pale, ale poza mieszkaniem/domem, na powietrzu i nie ukrywam tego, a jak to wyglada, kiedy zajzdza moja zmienniczka, w ankiecie - nie palaca i po paru minutach, kiedy ja wychodze na papierosa - ona biegiem za mna, bo tez pali...

To taka dygresja tylko, czasami mi sie tez zbiera na krytyke, ale tak jakos widze "to zle" nie tylko po stronie posrednikow.
19 lipca 2012 16:13 / 1 osobie podoba się ten post
Andrea,nic nie pominelas,bo nie pisalam o tym.Jestem w Niemczech,zdalam sobie sprawe ,ze prawie caly czas,bo w tym roku,,goscilam'' w domu,w sumie,zaledwie ok.3 tygodni.Ale jestem zadowolona :),tym bardziej,ze dom byl kilkakrotnie u mnie.Gromada i kazdy bliski osobno.

Jestem,a wlasciwie jestesmy w trakcie realizacji naszego planu.Ulegl on pewnym modyfikacjom,nie do konca jeszcze wszystko jest dopiete,bo wyszlo cos chyba nowego w tej branzy.W kazdym razie sprawiajacego wrazenie legalnosci, tak jak w przypadku polskich firm.Nie jest to moje okreslenie i porownanie,tylko niemieckiego prawnika.Krotko- mamy z kolezanka trzy fajne rodziny do opieki /chetnych wiecej/, zamieniamy sie nimi co jakis czas,wykorzystujac jeszcze 2 inne bardzo znajome opiekunki .Miejscowosci rozne,ale niedalekie.Ubezpieczenie niemieckie,ale bez skladek emerytalnych,co nie jest wielkim minusem,bo kazda ma juz na minimum lata wypracowane,a na wiecej nie ma co liczyc.Kwota zabrana ewentualnym posrednikom,idzie na bankowe konta emerytalne.To tak telegraficznie.Mam nadzieje,ze faktycznie w przyszlym roku cos w sprawwie opiekunek z Polski,tu w Niemczech sie wyjasni /a w urzedach sporo sie mowi na ten temat/,i wszystko bedzie calkowicie klarowne.Wiele czynnikow sie na to zlozylo,ale jestesmy zadowolone.BARDZO!.O dziwo,najmniejszym problemem,jest znalezienie rodzin potrzebujacych opiekunki.Same sie zglaszaja.Ale tu procentuje opinia i dlugoletnia praca w jednym rejonie.No i jezyk .
19 lipca 2012 16:20
Andrea,pomylilas posty,nigdy nie mialam zadnej sprawy sadowej.Szczerze mowiac,przeczytawszy teraz Twoj post zaczynam zalowac,ze cokolwiek pisalam.Na pewno,nie podoba mi sie Twoj sposob karcenia mnie i sugerowania czegos,czego nie napisalam bo nie mialo miejsca.
20 lipca 2012 15:23
Fryderyka, to co macie z koleżankami, ten układ, jest chyba wyłącznie dla osób z dobrym niemieckim i gotowością do długich pobytów, ale popraw mnie jeśli się mylę. bardzo fajnie, że nie korzystasz z usług pośredników i to kilkaset euro trafia do Ciebie, a nie do firmy i to każdego miesiąca.Natomiast nie bardzo widzę, jak Twój układ mógłby być pomocny dla nas, skoro mamy różny stopień znajomości języka oraz na ogół krótsze doświadczenie - piszesz, że jesteś w jednym regionie Niemiec od wielu lat.Andrea, uderzenie do TV jest skuteczniejsze od innych form działania, a przynajmniej powinno być też dołączone do naszej walki. Moja kumpela przez rok walczyła z agencją towarzyską, która miała pod swoim mieszkaniem, obchodząc wszystko, gazety, policję itd i dopiero przyjazd TVN w kwadrans sobie poradził z tym, co się podobno nic nie dało zrobić.