Chyba, zbliżając sie do punktu kulminacyjnegotej TEJ historii (bo będzie jeszcze jedna, dotycząca zupełnie innych ludzi), pozwolę sobie na kilka dygresji mocno odbiegających od jej zasadniczego tematu, lecz w moim mniemamniu ważnych i mających wpływ na całość sytuacji.
Wonni małżonkowie zjawili się około średniego popołudnia, jednak na dworze było już szarawo. Podopieczna niezbyt zainteresowała się ich wizytą, chociaż po jej, zmęczonej bólem, twarzy przemknął z
Czytaj więcej