Wiecie jak praca nie odpowiada to rezygnujemy.Często nowa rodzina pyta dlaczego nie pracuje na poprzednim miejscu,więc mówię .Oni drążą temat ,a jeszcze wczesniej i jeszcze i co wtedy mówić , że ciekawa byłam nowego landu ?
Wiecie jak praca nie odpowiada to rezygnujemy.Często nowa rodzina pyta dlaczego nie pracuje na poprzednim miejscu,więc mówię .Oni drążą temat ,a jeszcze wczesniej i jeszcze i co wtedy mówić , że ciekawa byłam nowego landu ?
koncze temat , ze pdp pozegnala ten swiat... zadnych pytan i tak mi pasuje...
Haha to jest dobre do pewnego momentu, bo jak uslysza, ze 5 Twoich pdp zmarło przy Tobie to bedzie cyrk^^ :)))))
koncze temat , ze pdp pozegnala ten swiat... zadnych pytan i tak mi pasuje...
Haha po co od razu ją uśmiercać? Najlepiej wysłać do altenheimu :)
Widzę, że jestem w mniejszości, bo pracowych zmian nie lubię. Jeśli znajdę dobre lub bardzo dobre miejsce, to osiadam, zagnieżdżam się, bo cenię sobie spokój i stabilizację i widzę, że pracodawca też sobie to ceni.
Poza tym uważam, że nasza praca nie polega tylko na podaniu śniadania, obiadu, ciasta i kolacji, ewntualnie wytarcia d..y i umycia kibla, wanny i podłogi w kuchni, bo świętą zasadą forumowej opiekunki jest nie mycie okien (choćby nie było przez nie widać świata na zewnątrz) i ogarnięcie tylko tego, czego dotyka ;).
No sorry, ale nie wierzę, że po pięciu czy sześciu tygodniach pracy można poznać pdp, jego przyzwyczajenia, zrozumieć go, nawiązać jakiś bliższy kontakt. Dla mnie to wyglada tak, że dwa tygodnie się poznajemy, tydzień, dwa niby jestem zadomowiona, a przez pozostałe dwa myślę o tym, że niedługo jadę do domu. Powiedzcie mi, nie jest tak :)?
Rozumiem ideę takiej pracy: wpadam, robię swoje (patrz wyżej) i znikam, ale wiem, że to nie moja bajka.
Widzę, że jestem w mniejszości, bo pracowych zmian nie lubię. Jeśli znajdę dobre lub bardzo dobre miejsce, to osiadam, zagnieżdżam się, bo cenię sobie spokój i stabilizację i widzę, że pracodawca też sobie to ceni.
Poza tym uważam, że nasza praca nie polega tylko na podaniu śniadania, obiadu, ciasta i kolacji, ewntualnie wytarcia d..y i umycia kibla, wanny i podłogi w kuchni, bo świętą zasadą forumowej opiekunki jest nie mycie okien (choćby nie było przez nie widać świata na zewnątrz) i ogarnięcie tylko tego, czego dotyka ;).
No sorry, ale nie wierzę, że po pięciu czy sześciu tygodniach pracy można poznać pdp, jego przyzwyczajenia, zrozumieć go, nawiązać jakiś bliższy kontakt. Dla mnie to wyglada tak, że dwa tygodnie się poznajemy, tydzień, dwa niby jestem zadomowiona, a przez pozostałe dwa myślę o tym, że niedługo jadę do domu. Powiedzcie mi, nie jest tak :)?
Rozumiem ideę takiej pracy: wpadam, robię swoje (patrz wyżej) i znikam, ale wiem, że to nie moja bajka.
My to powinnysmy razem jeżdzić jednym busem,wtedy zamiast adrenaliny byłoby wesoło :))
Dojechałam jestem już w domciu :( Siedziałam miedzy kierowcami w Busie. I musiałam zagadywać. Wg mnie kierowca zasypiał. Kobitki mi pogratulowały że ma talent w zagadywaniu i cieszyły się że nie dałam kierowcy spokoju :) Zresztą jak z przodu siadałam to powiedziałam że będę ich pilnować :))