Transfer chorych

10 lutego 2013 01:05 / 2 osobom podoba się ten post
kika ja nie chcę tu licytacji czyja metoda lepsza,cenię wszystkie opinie na ten temat.Ja nie robię tego pierwszy raz tak jak Ty zresztą.Chodzi o to żeby opiekunka z większym doświadczeniem podzieliła się tym a to,która metoda będzie najlepsza to już niech będzie wyborem każdej indywidualnie.Bo to wiesz,zależy od faktycznej sytuacji u podopiecznego.Naprawdę są kobietki,które jadą i nie wiedzą co z tym "fantem "zrobić.
10 lutego 2013 01:08
...otoz to...
10 lutego 2013 01:08 / 1 osobie podoba się ten post
Masz racje dorothea41, nie zaszkodzi poznac wiecej metod, jestem za !!! Kiko szykuj na jutro, nie to juz dzisiaj, elaborat z Twoja metodą !!! Dobranoc.
10 lutego 2013 01:14
No i fajnie i nie złosc się na siebie nie warto ... fajna kobietka z Ciebie pozdrawiam cieplutko
10 lutego 2013 08:08
u mnie i chorej na demenzje babci zawsze bylo 1...2...3.... Kuschelzeit i hops z wozka na fotel .....mnie rowniez uczono z nogami pomiedzy i ugiete kolana.....kazdej z nas pasuje inna metoda wazne aby sobie i pacjentowi krzywda sie nie stala...... pozdrawiam
10 lutego 2013 09:17
No, dziewczyny, piszcie, piszcie, naprawde nie chodzi o wybor metody doskonalej - bo takiej nie ma. A co wtedy, gdy nie ma specjalnego lozka, wozek miesci sie obok zwyklego, malzenskiego loza ledwo, ledwo - bokiem, nastepnie trzeba przetransferowac pacjenta na taki fotel telewizyjny (ma regulowana wysokosc, ale minimalna wysokosc to powyzej poziomu siedziska wozka). podopieczny - zero mozliwosci wpolpracy, rece zbyt slabe, zeby na karku opiekunki chociazby zawisnac. Mialam taka sytuacje w moim pierwszym miejscu - maz pani z demencja. Zdazylo mi sie, ze niestety, zamiast na fotelu tv zsunal sie po nim na posadzke, na szczescie z grubym dywanem i podgrzewana. Ziecia nie bylo, corki w domu nie bylo. Oblozylam kocami i czekalam na pania od cwiczen. Oberwalo mi sie zdrowo, nie za to, ze pan na podlodze, ale ze sama transferuje. Powiedziala, ze w takim stanie musza to robic dwie osoby. A co od babci sie wtedy nasluchalam, to lepiej nie napisze ...
10 lutego 2013 09:28 / 1 osobie podoba się ten post
Ja z firmy (jednej takiej), jeżdziłam tylko do cięzkich przypadków, zawsze pytałam o krankenbett, jak nie było, to dziękowałam, bez specjalnego łózka to masakra !!!! Wiecie co w tej całej pracy było dla mnie najgorsze, nie transfer, mycie, sadzanie, wysadzanie, bezwładnego podopiecznego, najgorsze było podciaganie go do góry, gdy zsunął się. Ale w pierwszej takiej pracy z leżącym po paru dniach miałam bóle ścięgna, zaraz nad piętą, 3 dni niesamowitego bólu.
10 lutego 2013 10:15
fajnie ze piszecie na ten temat ja jestem zielona w tym temacie a moja babcia potrzebuje juz coraz wiecej pomocy wiec dzieki bede czytac wszystko co tu napiszecie pozdrawiam
10 lutego 2013 10:28
Tak dla podpowiedzi super rzeczą jest tak zwany talerz obrotowy i wówczas pacjent nie ma problemu z obrotem przy siadaniu na krzesło. Nawet z zaawansowaną demencją i parkinsonem udaje mi się w 99% bez wielkiego wysiłku posadzić "klienta"
10 lutego 2013 10:31
I dodatkowa informacja-jeśli pacjent dużo i długo leży to zaproponować rodzinie, aby załatwiła materac powietrzny z samoregulacją.
10 lutego 2013 10:33
Ja Wam powiem,ze mi bardzo pomogla pielegniarka,pokazala mi jak mam sobie radzic z podciaganiem babci do gory.To jest bardzo wazne,bo mozna zrobic pacjentowi krzywde,a siebie mozna skazac na LUMBAGO i wtedy ,to juz ciezko.Dziewczyny piszcie jak sobie radzicie z podopiecznymi czesciowo lub calkowicie sparalizowanymi.Moja podopieczna ma prawie cale cialo sparalizowane,i nie jest latwo.Wprawdzie nie musze jej transwerowac z lozka na wozek i odwrotnie,ale napracuje sie przy myciu,przewijaniu i zmianie koszuli.Ja juz sobie radze,ale pierwsze 2 tyg.byly koszmarem,moj kregoslup wolal HILFE!!!!!!!!!!!!Dzieki przemilej pielegniarce,teraz juz wiem jak mam wykonywac pewne czynnosci.
10 lutego 2013 10:39 / 1 osobie podoba się ten post
Ja zastanawiam sie nad pracą do leżacych, wiecie, ja zmęczona jestem moją babcią, chodzi wszedzie zagląda, wyjada z garnków, pije prosto z butli, (patrzy ukradkiem czy jestem w pobliżu),brudzi, niby pomaga, obiera ziemniaki, ale jaki bajzel mi zostawia, to,.... te spacery w miejscu dreptane, a z leżacym nie ma tych problemów, tyle, że nie jest to praca na dłuższa mete, z uwagi na kregosłup.
10 lutego 2013 10:44
Moze dasz rade opisac, jak wykonywac te czynnosci bez narazania sie na kalectwo ?
10 lutego 2013 11:22
Troche bedzie to trudne,bo lepiej jest to pokazac,ale postaram sie jakos to opisac.

Podopieczna,oczywiscie ma lozko i materac przystosowane do jej schorzenia.

Kiedy podnosze pacjentke do pozycji polsiedzacej,aby ja nakarmic,najnormalniej w swiecie zsowa sie.Kiedy obnizam gorna czesc lozka ,podopieczna dotyka stopami plyte lozka.Podnosze do gory czesclozka na ktorej leza nogi.Staje za glowa pacjentki,obiema rekami lapie pacjentke pod pachy i na 1,2,3 jednym ruchem zdecydowanym

podciagam ja do gory.

Natomiast przewracanie pacjenki na lewa i prawa strone,wyglada tak:

jedna reka lapie za ramie,druga reka lapie za biodro i na 1,2,3 jednym ruchem obu rak przewracam pacjentke w swoja strone,w taki sposob moge umyc pacjentce plecy i dolne czesci ciala.Ja te czynnosci wykonuje pare razy dziennie zeby nie do puscic do odlezyn,a mycie calego ciala rano i wieczorem.Doszlam do wprawy.

Nie wiem czy opisalam ,to dosc przejrzyscie,ale inaczej jakos nie potrafie.Aha ,lozko podnosze na wysokosc moich bioder.To tez jest wazne.Tak to funkcjonuje,a moj kregoslup przestal wolac HILFE.



10 lutego 2013 11:32
No, ja rozumiem, co napisalas. Robilam blad, przewracalam dziadka od siebie ... Szkoda, ze nie mialam specjalnego lozka, problem ze "zjezdzaniem" byl straszny ...