Demencja a współpraca z rodzina

06 lutego 2013 12:53
Paula: ona ma: arytmie, jest po amputacji piersi, ma lek na nadczynnosc tarczycy, tak, ze widzisz, pomimo tego udaje sie dobierac leki. Doskonale wiemy, corki i ja, ze leki dzialaja w podstawowej dawce krotko - pisalam o tym. Na razie dawki Lorazepamu i Risperidon sa najnizsze z mozliwych, jak na razie babcia wlada swoim cialem, co prawda trzymajac sie uchwytow, ktore sa zamontowane we wszystkich newralgicznych punktach, nie ma problemow z nietrzymaniem moczu. Ale moze przyjsc moment, ze na przyklad sie nie obudzi, zdaje sobie z tego sprawe ...
06 lutego 2013 13:19 / 1 osobie podoba się ten post
Ech... napisałam długiego posta do Ciebie i mi się strona nie chciała przeładować, a potem było nie można wyświetlić strony, jak kliknęłam wyślij szybką odpowiedź. Muszę już uciekać, ale obiecuję odpisać wkrótce.
06 lutego 2013 16:41
Pisz jak najczęściej, Emilia. Dla Ciebie to pewna forma terapii w trudnych chwilach, a dla nas bezcenna wiedza, która może się przydać w pracy z pacjentem demencyjnym. Choć jak wiemy, ta choroba ma dość indywidualny przebieg u każdego chorego, to pewne zachowania są typowe dla wielu przypadków.
06 lutego 2013 22:09
zapytam tak tyllko, ile dajecie rade wlac plynow w babcie?ale zabrzmialo:):
06 lutego 2013 22:23
Basia_21: u mnie to jest: rano ma tabletki na dwa razy, do tego w sumie 1,5 szklanki wody mineralnej (to tak ok. 300 mililit.), w dzien do tabletek ok. 1 szklanki, wieczorem - nastepna szklanka, do tego rano i wieczorem pollitrowy kubas herbatki owocowej, zupa w poludnie i czasami, z wlasnej, nieprzymuszonej woli w nocy pije wode mineralna. Pod tym wzgledem jest teraz dobrze, widac to po stanie skory.

A dzisiaj dzien nam sie zaczal od glebokiego protestu na widok pani z Mobil Care, ktora serwuje poranne tabletki, robi zastrzyk i mierzy cisnienie ... Bo to jakas osoba, ktej przeciez moja biedna babcia nie zna (pani przychodzi juz od lat). Telefon do lekarza, lekarz jakosik babcie przekonal do tabletek, zastrzyk odpuszczono, jako ze cisnienie jest OK..

Niestety, w ciagu dnia poszly w ruch wszystkie dawki Lorazepamu. Tak mniej wiecej od 13:00 zaczela sie powoli "nakrecac". To tez zrobilo sie ostatnio bardzo charakterystyczne, w pore musze uchwycic moment i podac nastepna dawke leku. Zaczely sie gleboko filozoficzne dyskusje na temat jej okropnego zycia, jak to wszyscy zmuszaja ja do czegos, a tak ogolnie - to dlaczego ja lepiej znam jej corki, niz ona sama i do jakiej grupy ja naleze i tym podobne ble, ble, ble. Dotrwalam do chwili, kiedy widzialam, ze nastepna dawka dziala, grzecznie powiedzialam, ze jestem zmeczona i robimy przerwe, o dziwo, udalo mi sie zejsc z oczu...

Wieczorem za to byla bardzo chwiejna, ledwo nogami przebierala, ale trudno, lepsze to, niz atak paniki lub agresji. Jeszcze tylko po 20:00 przyszla sprawdzic, czy u mnie jest cieplo ...zebym nie zmarzla... I tym pozytywnym akcentem kolejny dzien zostal zaliczony!

06 lutego 2013 22:23
hej,moja babcia tez miala ta tabletke co twoja i to co opisujesz tez zauwazylam...zmienili jej na Tavor 2,5 mg,moze popros i ty lekarza lub popytaj...
06 lutego 2013 22:28
bella36: jutro corka - lekarka ma konsultacje z lekarzem psychiatra. Tu ja sie nie wtracam, ja przekazuje tylko corkom mozliwie dokladnie obserwacje. Obydwie sa biegle w tej chorobie, wiedza, jak dziala Lorazepam i Risperidon. Ustalily, ze lepsze to, niz panika z hiperwentylacja albo spirala agresji.
06 lutego 2013 22:30
emilia: ok,nie ma zadnego problemu...

pozdrawiam :)
06 lutego 2013 22:52
Tez pozdrawiam, zaden problem, dzieki za nazwe leku - moze w innym miejscu mi sie przyda.
07 lutego 2013 11:32
Emilia jeden lekarz nie jest w stanie leczyć i diagnozować tych kilku chorób. Nie wiem jak jest u Twojej pacjentki, ale pewnie każda z chorób jest leczona przez innego specjalistę, albo leczenie po konsultacjach ze specjalistami jest prowadzone przez jednego lekarza prowadzącego, na podstawie opinii specjalistów? To że leki działają przez jakiś czas to dobry znak, bo najczęściej leki są dobierane na podstawie kilku zweryfikowanych prawidłowości, dotyczących ich interakcji z innymi lekami albo na zasadzie "na chybił trafił". Nie mówię że to źle, bo innej drogi czasem po prostu nie ma. Lekarz zapisując leki nie ma możliwości przewiedzieć wszystkich następstw ich działania, dlatego zastrzega, żeby w razie wystąpienia jakichkolwiek nowych, niepokojących objawów, natychmiast się zgłosić ponownie. Leki na arytmię mogą reagować inaczej, jak są jedynymi przyjmowanymi lekami, a inaczej jak zażywane są z lekami, o których piszesz. Wraz ze wzrostem dawek, któregokolwiek z leków wzrastają też jego skutki niepożądane i interakcje z innymi lekami. Jeśli dawki Twojej pacjentki są w krótkim czasie zwiększane często, to wkrótce może być z nią naprawdę źle. I to nie pod względem jej zachowań, a pod względem fizycznym, jej organizm może tego nie wytrzymać. Twoja pacjentka musi mieć naprawdę mocny organizm, skoro w tym wieku przyjmuje tyle różnych leków przez dłuższy czas.
07 lutego 2013 11:52 / 1 osobie podoba się ten post
Kochana, toz na poczatku mojej "epopei" napisalam, ze jedna corka to psycholog (ma prywatna praktyke i pracuje w osrodku jakims), druga - internistka. Do kompletu lekarz domowy i dzis bedzie corka konsultowac sie z psychiatra. Wiemy to wszystko, ponoc jestem na tyle inteligentna, ze to ja w dzien reguluje dawki ( 1 albo dwie) Lorazepamu. Obserwujemy cisnienie i puls (to wazniejsze). Jesli corki wyczuja zagrozenie - to pojdzie na pare dni do szpitala, zeby pod kontrola bezposrednia dobrac leki. Ja mysle, ze one postawily nie tyle na strone fizyczna babci, ale na opanowanie tych atakow paniki, agresji, halucynacji. One zdaja sobie sprawe, ze nikt nie wytrzyma takiego cyrku, byc moze na sile, na krotko, ale nie chca byc odpowiedzialne za znerwicowanie opiekunki, i to mnie cieszy, mysla takze o mnie. Zdaja sobie sprawe, ze babcia swoje lata juz przezyla, ze jej kres nadchodzi, nie beda "na sile" utrzymywac jej przy zyciu, chca tylko, zebysmy mogly dotrwac w domu.
07 lutego 2013 12:13
Emilia czytałam, czytałam, ale źle Cię zrozumiałam.
08 lutego 2013 19:56 / 1 osobie podoba się ten post
No to tak:

Podopieczna dostaje teraz Risperidon 2 razy dziennie, rano i wieczorem. W dzien musialam podac tylko 1 raz pol tabletki uspokajacza i dzien byl taki, jak dawniej, bez problemow. Oczywiscie, jest bardziej marudna, ale przynajmniej rozumie, co do niej mowie, nie reaguje wrogo. Co prawda nie wiem, jak to bedzie, jak jej organizm stanie sie odporny na Risperidon 0,25 - silniejszego niestety, przy jej sercu, podac nie bedzie mozna...

Coz, pozyjemy, zobaczymy ...

Jutro przyjedzie corka - psycholog, moze cos wiecej sie dowiem.
08 lutego 2013 22:16

emilia -w czym ma nam pomóc twój tekst?


a Twój w czym?

09 lutego 2013 10:25
Emili... napisz nam... jak podopieczna sie ma... wczoraj czytalam o zmaganiach polskich opiekunek z demencja... bardzo ciekawe... generalnie pisza... ze dementny... robi z nich niewolnice... rodzine tez na swoje uslugi wykorzystuje...
milego dnia...