27 listopada 2012 11:41 / 3 osobom podoba się ten post
Hmm, moje podroze ... Wlasciwie pamietnik bym mogla napisac, ale lenistwo mnie ogarnia straszne.
W kazdym razie, moje miejsca to rzeki i jeziora widziane i zwiedzane z poziomu kajaka. Dawne, dobre czasy wloczenia sie cala banda po wodach polskich. Wsyzstkie polskie rzeki gorskie mam przeplyniete, Szlak Wielkich Jezior Mazurskich, Dunajec kilka razy. Dunajec - wspaniale ongis imprezy zapalencow w czasach, kiedy Dunajec byl normalna, gorska rzeka. Zapach ognisk, kielbasek pieczonych na patykach, nocne wodniakow rozmowy wzmacniane paroma procentami ... To moje najlepsze wspomnienia z dawnych czasow, kiedy jeszcze z plecakiem, prosto z pociagu biegiem do pracy w biurze ...
Bardzo mocno przezywalam boj ekologow o Rozpude. Plynelam ta rzeka - wspanialy, dziki teren z jedynymi w swoim rodzaju zjawiskami przyrodniczymi - wypietrzone mlaki (tu powinna byc literka polska - jak luczywo). Mlaki to wypietrzone po obydwu stronach rzeki zwodnicze laki. W rzeczywistosci to wypietrzone, ukryte pod kozuchem traw i innych roslin glebokie bagna. Mlaki wznosza sie na 10 - 15 metrow i ma sie wrazenie, ze to normalny "lad", ale bardzo niebezpieczny, jak sie przebije wierzchnia warstwe i wpadnie - nie ma ratunku.
Zapachy - las, woda, zarcie pichcone na ogniskach z grzybow uzbieranych z wody - plywalo sie wzdluz lesnych brzegow i prawie z kajaka zbieralismy najprzedniejsze okazy. Noclegi pod namiotami, wtedy mozna bylo bezpiecznie spac, nie bylo obaw, ze cos/ktos w nocy nas napadnie. No i ta nasza cala zgraja "moczydupkow" - tak nas nazywano - znalismy sie, jak lyse konie, fajnie bylo ...
Z wojazy "zagramanicznych" - urzekl mnie stary Dubrownik (ten z czasow Jugoslawii jeszcze), a pozniej wspanialy szwedzki Lund - starenkie miasteczko bardzo mlodych ludzi.