Hogata76: Nie przepraszaj, masz racje, o tym wszystkim trzeba myslec. Wiem, znowu bedzie nie na temat, znowu z mojego "zyciorysu":
Moja starsza corka, absolutnie nie chowana pod kloszem, wybrala szkole srednia, ktora byla o 400 km od domu. Nie skonczyla, na poltora semestru przed koncem - powiedzialam "stop". Nie bede pisac, dlaczego - w kazdym razie tak trzeba bylo. Po paru latach dopiero zrozumiala i dziekowala nam za to. Mature zrobila w podobnym typie szkoly - zaocznie.
Teraz podobny dylemat dotyczy mojej mlodszej. Ostatnia klasa gimnazjum, w okolicy ZADNEJ szkoly, ktora dalaby jej jakis zawod. Ma ograniczenia - AZS, musi liczyc sie z tym, ze jej zawod powinien dawac podstawy do pracy "z domu". Technikum informatyczne z kierunkiem reklama, grafika - w Gdansku - 300 km od domu, czyli internat. Nie wiem, czy da rade, czy nowe srodowisko nie zalamie jej psychiki. Ale mysle, ze musi - a przede wszystkim chce - sprobowac. Tyle, ze ma na tyle jasno poukladane w glowie, co jej wbijam (pamietajac o bledach starszej) kazdego dnia, ze wie, iz w kazdej chwili moze wrocic do domu i robic zwykle liceum.
Te dylematy mamy ciagle - z jednej strony - pragnienie, zeby dac dzieciakowi jakies solidne podstawy - z drugiej strony - strach, co bedzie ... Ale to tylko zycie ...