U mnie leki sortuje córka dziadka, a do moich obowiązków należy ich podanie i zadbanie, by pacjent je przyjął. Dziadek bierze w sumie 10 tabletek o sześciu różnych godzinach, więc jest czego pilnować, ale jakbyście widziały, jak córka je sortuje ... Po roku znałabym już na pamięć nazwy poszczególnych leków i używała ściągi tylko celem upewnienia się, że wszystko właściwie rozłożyłam, a ona ogląda najpierw każde pudełko, cztery razy sprawdza nazwę, potem cztery razy porę podania, cztery razy dawkę każdej tabletki i tak po kolei; dwukrotnie towarzyszyłam jej przy tej operacji i jeszcze ją poprawiałam, bo wiem, jak wygląda uzupełniona "bombonierka", a ona, pomimo ściągi i rocznego doświadczenia, jeszcze się przy tym myli :/
Natomiast dopilnowanie, żeby dziadek przyjął tabletki, to inna bajka; dwukrotnie znalazłam obok łóżka na wpół wyciamkane leki "wieczorne", które zażywa przed pójściem spać, czasem batalia o połknięcie jednej czy drugiej tabletki, jeśli są podawane poza posiłkami, trwa dobry kwadrans, dziadek powtarza tylko "Ja, ja. Ich hab' schon geschluckt" i dla potwierdzenia swoich słów otwiera paszczękę, gdzie spoczywają dwie niedossane pigułki. Już zaczęłam, w uzgodnieniu z lekarzem, podawać mu te leki nieco wcześniej, wraz z posiłkiem, żeby uniknąć takich niespodzianek.