18 września 2021 22:20 / 3 osobom podoba się ten post
DamessaTak, pamiętam....Czuję ulgę ale i zadowolenie...Jeszcze tak to wszystko się zakończyło że nie było mnie w domu..ale 4 dzieci i jedna synowa pożegnali ją , przy ulubionych utworach muzycznych..min.melodia z filmu ,, Pożegnanie z Afryką,,.
Własnie chodzi o zaakceptowanie nieuchronności śmierci , zapewnienie komfortu umierania dającego poczucie sensu i godności. Ty to swojej podopiecznej zapewniłaś. Pełna profeska, bo i personel medyczny śmierć pacjentów mocno przezywa .Zwłaszcza takich, których się dłuższy czas dogląda. Tylko własnie ze względu na pacjenta trzeba zachować taką postawę, jaką opisałam wyżej. Sama pamiętam jeszcze z pracy w szpitalu-jedna z umierających w średnim wieku odchodziła sama, bez rodziny . Dusza płakała, a trzeba było zachować spokój. Odeszła jak próbowałam jej podkłuc wenflon. Zasnęła. Przedtem pokiwała głową , że mnie rozpoznaje. Młody chłopak około 30-stki, wokół rozpaczająca rodzina. Pomijając mniej miłe widoki umierających ludzi. Agonia nie zawsze estetycznie wygląda. Jest to zawsze, nawet dla wyszkolonych osób trudne przezycie, bo towarzyszą temu silne emocje nad którymi trzeba panować. Dlatego szacun dla Ciebie , że podjęłas się takiego zadania .