16 czerwca 2020 21:29 / 1 osobie podoba się ten post
krymas148Ja tam trzymam dystans mając na myśli rodzinę i podopiecznego czy podopieczną. Trzymam się swoich obowiązków. Mogę przesunąć przerwę, popracować dłużej jednego dnia, ale następnego bądź przy najbliższej okazji to sobie odbieram, czyli więcej czasu wolnego. Przyjeżdża syn czy córka chwilę posiedzę a potem zastawiam rodzinę samą. Jak od razu tak pracuję, wszyscy się do tego przyzwyczajają i nie interesuje mnie, że jakaś Jadzia piekła ciasta. Ja mówię humorystycznie, że Krystyna jestem, a nie Jadzia.:) No nieraz jest trudniej, ale ogólnie daję radę.
Na takie szczegóły trzeba zwracać uwagę, jeśli się często zmienia miejsca, bądź znajduje się w nowym.
Przy regularnych powrotach- przynajmniej tak z mojego doświadczenia wynika, nikt mi nie patrzy na ręce, ani niczego nie narzuca.
Jednak zanim zaufają nowej opiekunce, to trochę trwa, i można być i z daleka kontrolowanym. Myślę, że dobrze sobie z tego zdać sprawę, ale się nie spinać, bo nie ma powodu.
Nie czekać też na polecenia. Samemu trzeba zorientować się w sytuacji i wiedzieć co trzeba robić. Wtedy można zaplanować pracę i wyrobić się do tej przerwy, której zasady naginam tylko w pewnych wyjątkach.
Mnie ani ziębią , ani grzeją uwagi, że Jadzia czy Halinka coś tam coś tam. Zmieniam temat i robię swoje.
Nie jest jednak tak, że zdanie rodziny czy pdp mnie nie obchodzi. Obchodzi-można wiele rzeczy omówić wspólnie.
Szkopuł polega na tym, aby nie dać wmanewrować w pewien stereotyp , który , co tu dużo mówić- raczej siedzi w naszych głowach.
A jesteśmy partnerami w tym układzie i trzeba tak się zachowywać, to tak będą nas traktowali.