A gdyby chciała zmienić umowę toby firma się na to zgodziła? Gdyby duża część opiekunek się zbuntowała i zażądała zmian, to może by się udało. O tysiącach myślę.
Ale w poprzednim miejscu, gdzie jeszcze większe moim zdaniem kanty i wykorzystywanie było 5 osób nie mogło się dogadać... Narzekanie- słuszne- było ciągle, ale jak przyszło co do czego, to cisza. To bylo przed tym, zanim ja zaczęłam pracować. I kiedy zdecydowałam się poprosić o pewną zmianę , to usłyszałam, że jak ktoś nie ma siły, to nie musi pracować. Bo byłam jedna, to można wymienić. Wiedziałam, że tak się to może skończyć i już wcześniej zaczęłam interesować się pracą w opiece. Wczoraj dziewczyny z mojej byłej ekipy zaczęły swoją zmianę. Po poprzednim miesiącu, kiedy dostały ostro w kość mówily, że teraz coś z tym zrobią. Zobaczę... Trzymam za nie kciuki, bo są fajne, mają swoje powody, ale dzieje się tam coraz gorzej.