No jak nie tutaj to gdzie Zosiu ?
No jak nie tutaj to gdzie Zosiu ?
Zosi pewnie o to chodzi, że publicznie. No, ma rację.
Powiem Ci tak, że nie Ty tylko masz problemy. Każdy je ma . Ja też i to duże. Ale czasami sobie myślę, że ludzie mają gorzej a my codziennie wstajemy i idziemy do przodu. Głowa do góry. Będzie i musi być dobrze. :-)
No ma, ma rację. Ale nie musi zaraz wszystkie szaty zdzierać z siebie. I to publicznie. Może pomarudzić tak, żeby jej się ulżyło a publika i tak nie będzie wiedziała o co chodzi :-)
Pewnie tak, ja mam już tylko nazieję na lepsze po drugiej stronie życia. Tutaj to tylko bój, ból i uciemiężenie, ale trzymam się, bo mam największego sprzymierzeńca, który mimo wszystko daje mi wszystko, co mi potrzeba.
Pewnie tak, ja mam już tylko nazieję na lepsze po drugiej stronie życia. Tutaj to tylko bój, ból i uciemiężenie, ale trzymam się, bo mam największego sprzymierzeńca, który mimo wszystko daje mi wszystko, co mi potrzeba.
Oj, oj. Publika zechcąc tylko skomentować dla komentarza , na zasadzie "powiedzielimy co wiedzieli " , wyrwie coś z kontekstu i na takim wyrywku osnuje własną opowieść . Na końcu będzie epikryza i zalecenia. To wszystko wyprodukowane przed monitorem podczas dłubania w nosie...
Zosiu, nie pisz tak. Ten świat ktoś stworzył, do końca zly nie jest. A może twoje cierpienia są po to, abyś popatrzyła na sprawy z innej perspektywy- wtedy może być widac inaczej i to czego nie widzieliśmy do tej pory?
Po burzy przychodzi słońce- bardzo adekwatne powiedzenie.
Tak, tak, ja wszystko to wiem, ale sytuacja z jaką żyję prawie od roku wysysa ze mnie mój wrodzony optymizm i wiarę na lepsze jutro. Gdyby nie wymiar boski, w którym mam jedyną nadzieję, to nie dałabym rady. Po prostu jestem już tym wszystkim zmęczona. Będzie co ma być, ale najgorsza jest niepewność.
Dzięki Wam za słowa otuchy.