W Olsztynie są jeszcze gorsze miejsca, dużo gorsze....
W Olsztynie są jeszcze gorsze miejsca, dużo gorsze....
Błędna odpowiedź - to Szpital Kliniczny Dzieciątka Jezus - Klinika Dermatologii i Wenerologii, ul. Koszykowa, przychodnia, gdzie pacjenci czekają na konsultacje z p. prof. Cezarym Kowalewskim, super fachowiec i człowiek o świetnym podejściu do pacjenta.
To bardzo stary szpital ale słyszałam, że ma świetnych fachowców.....Twoja córka Emilio jest w dobrych rekach.......:-)
Drugi akademicki ale o innym profilu jest przy ul Banacha. Ten jest o połowę młodszy ale też w opłakanym stanie.
Ja byłam zaskoczona, jak moja mama była w szpitalu, 11 lat temu na prowincji 30 km pod Warszawą w szpitalu bardzo nowoczesnym, niedawno wybudowanym, gdzie podawano posiłki pacjentom na tacach termicznych a w łazienkach ( w salach ) był papier toaletowy, ręczniki papierowe i dozowniki z żelem do rąk.......:-):-)
Często zastanawiam się nad dziećmi pdp,że są gorsi od swych rodziców.Wczoraj była córka,która zajmuje się papierami i przelewami . Dziś od godziny 8 do 13 dzwoniły do siebie z 15 razy ,no może i taką potrzebe mają.Ostatnie z 6 telefonów było przez pół godziny,córka dzwoniąc zapytała się czy nie zostawiła swoich okularów.No i cały dom na nogi został postawiony,nawet biedny chory dziadeczek chodząc przy rolatorze też szukał.Ja przez babcię nawet wysyłana byłam do szukania w śmieciach))), odmówiłam wykonania tej czynności ,twierdząc żeby córka dobrze poszukała u siebie .No i znalazły się ,były u córki w samochodzie .Nie zdają sobie sprawy czasem ile same dzieci zamieszania robią niepotrzebne w głowach starszych osób.
Wczoraj też córka przywiozła pokazać mamie woreczek foliowy ,w którym były mechate kulki od sweterków,i ile to się nie napracowała przy tym ,czyszcząc maszynką ))))
A niech se robią co chcą ,może są bardziej szczęśliwi przez to))).
Czy szczęśliwi? Hm...Zajęci na pewno...
Często zastanawiam się nad dziećmi pdp,że są gorsi od swych rodziców.Wczoraj była córka,która zajmuje się papierami i przelewami . Dziś od godziny 8 do 13 dzwoniły do siebie z 15 razy ,no może i taką potrzebe mają.Ostatnie z 6 telefonów było przez pół godziny,córka dzwoniąc zapytała się czy nie zostawiła swoich okularów.No i cały dom na nogi został postawiony,nawet biedny chory dziadeczek chodząc przy rolatorze też szukał.Ja przez babcię nawet wysyłana byłam do szukania w śmieciach))), odmówiłam wykonania tej czynności ,twierdząc żeby córka dobrze poszukała u siebie .No i znalazły się ,były u córki w samochodzie .Nie zdają sobie sprawy czasem ile same dzieci zamieszania robią niepotrzebne w głowach starszych osób.
Wczoraj też córka przywiozła pokazać mamie woreczek foliowy ,w którym były mechate kulki od sweterków,i ile to się nie napracowała przy tym ,czyszcząc maszynką ))))
A niech se robią co chcą ,może są bardziej szczęśliwi przez to))).
Nazbiera tych woreczków przez cały rok i pod choinkę mamusi jasieczek wyrychtuje:)ha ha ha Niemce to oszczędny narodek,"szparowny":)Co się kulki sweterkowe mają zmarnować:)