30 lipca 2016 23:10 / 7 osobom podoba się ten post
anerikWiesz, to było tak.....pracowałam we Frankfurcie i to on za mną chodził , po roku uległam......no nie było źle.....potem zmieniałam miejsca pacy i spotykalośmy się od czasu do czasu........dużo wsparcia od niego dostałam....zawsze mnie chwalił ..dzwonił...ale jak zaczął przyjeżdzać do polski....to jakoś nie bardzo było na dłużej ze sobą.......on jakoś nie ma incjatywy.....jak powiesz to zrobi.......no nie dawałam mu nadziei na ślub.....ale i on nie wykazywał takich skłonności.
To się tak narobiło teraz ostatnio , podejrzewam u niego depresję...........chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak.
Ja swoje , a on swoje...daj mi ostatnia szansę.....on nie chce przyjaźni...tylko man- frau.......
Aneriku-ja to widzę tak...On się emocjonalnie zaangażował, może i pochopnie a z twojej strony takiego uczucia nie ma-brałaś go na przetrzymanie, może nie chciałaś czuć się samotna, a i faktycznie miło, jak ktoś wesprze i podbuduje. Ja mu się nie dziwię, że tak reaguje-nie chce Cię stracić, kawałek czasu jednak się spotykaliście i pewnie on tak to odebrał, że już z nim będziesz. Czasem emocje bywają zwodnicze i nieprzewidywalne, to jest trudne. Może Ty sobie też go trochę idealizowalaś, wyobrazalaś sobie, że będzie tym, co walnie czasem pięscią w stół. A codzienność okazała się inna.On Ciebie zaakceptował w zwykłych sytuacjach, Ty się rozczarowałaś i co kluczowe, nie chciałaś dociec przyczyny takiego stanu rzeczy, nawiązać kanału porozumienia między wami. Myślę, ze proponowanie przyjażni w tej sytuacji to jak policzek dla niego-lepiej od razu powiedzieć jak jest, wtedy się pozbiera i kogoś sobie jeszcze znajdzie, ułoży sobie życie. Bo jak nie potrafiłabyś go znieść np. zasmarkanego na kanapie, umierającego od stanu podgorączkowego, to taka relacja faktycznie nie ma sensu.