26 listopada 2015 11:11 / 2 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalnaOstatnie zdanie w moim poście to był zwyczajny sarkazm Rybeńko :-)...Pisałam też o kobitkach , które przyjeżdżały po ekspresowym kursie , pewne siebie , że dadzą sobie radę , bo egzamin zdały .....Uwierzcie mi , czy nie uwierzcie to już dla mnie rybka ( :-):-):-) ) , ale gdyby te panie przyjechały bez ukończenia tego kursu a z chęciami nauczenia się czegoś samemu ,byłoby lepiej a trafiały się takie mądrale , które twierdziły , że już im więcej nauki nie potrzeba , bo posiadają zaświadczenie ukończenia w/w ! Miałam zmienniczkę ( ok. 3lat temu ) , która w pierwszej chwili mnie wk...denerwowała , bo czasu było mało a ona w kajeciku zapisywała wszystko co mówię po niemiecku i kazała jeszcze raz powtórzyć jeśli nie zdążyła zapisać . Po powrocie z urlopu ( 4 tyg. ) powiedziałam jej , że miałam nerwa jak to pisała , ale pochwaliłam za chęć łapania języka a zła byłam tylko dlatego , że nasz czas na przekazanie to był kilka godzin ......Często o niej myślę , kontaktu już nie mamy , ale jestem pewna , że dziś zapitala po niemiecku jak mały Peterek .
Niedawno jedna koleżanka zarzuciła mi , że ja jestem za bardzo związana , ośmielona z rodziną PDP-nej , że niepotrzebnie z nimi gadam a później stwierdziła,że ja to płynnie mówię . Moja odpowiedź była prosta : gadam , bo jestem z tych małomównych inaczej a przy okazji się uczę . Jak palnę coś nie tak to mają " prikaz " mnie poprawiać .Jak mam jakieś wątpliwości to pytam , czy mam tak , czy inaczej powiedzieć i nawet podczas tych krótkich wizytacji mogę się czegoś nowego nauczyć . Koleżanka coś pisała , że nie jest poważnym ( nie dokładnie ) wyjeżdżać do pracy bez podstaw ( ??? ) , może poważnym to nie jest , ale jak ktoś się odważy i ma chęci do nauki na miejscu to da sobie radę lepiej niż ktoś zarozumiały po jedno, czy dwumiesięcznym kursie i uważający , że już wszystkie rozumy pozjadał .....nooooo ! przecież jest dobrze " zmechanizowany " laptopa posiada a w laptopie translator jest a dlaczego ma nie być ? :-)
Basiu, ja Ciebie dobrze odczytałam:) To były moje słowa na gorąco po kursie:)(bo mówic tam sie niezawiele można nauczyc:() Ja mam już jeden kurs za sobą ( "zaliczyłam" nawet z notą ausgezechnet:)), nie, nie wpadłam w samozachwyt. Poszłam tam,żeby nauczyc sie gramatyki, no i akurat , gdy to omawialiśmy byłam na wyjeździe:( i gdybym miała jechac z tylko tą wiedzą nabytą na kursie, byłoby cieżko. Ja już przed tem rozmawiałam po niemiecku , "jakoś", a że niegramatycznie, grunt,że mnie rozumieli :). A pierwszy raz wyjechałam po dwumiesiecznej nauce w domu i po tygodniowej"konsultacji" ze znajomą z Berlina :) I dałam rade, nawet podczas "powitalnej kawy" córka pdp mnie pochwaliła,że całkiem nieźle mówie :), była przekonana,że uczyłam sie jezyka w szkole, no tylko troche zapomniałam.... I szkoda,że moja tamta pdp zmarła, bo dzisiaj bym juz jak Ty to Basiu nazywasz zapitalałabym swobodnie po niemiecku:) Z tą córka nie bałam sie mówic, ja pytałam, ona mnie poprawiała, gadałyśmy jak najete, jakoś tak nadawałyśmy na podobnych falach. I jeszcze jedno, na początku, gdy ten jezyk jest słabszy lepiej jeździc do tych landów, gdzie mówią czystym niemieckim, bez dialektu, innego akcentu. No, gdybym pierwszy raz wylądowała np. w Schwabii, oj byłoby cieżko:(