Na wyjeździe

28 listopada 2012 21:05
Romanko ze tez w tym gaszczu opiekunek zauwazylas braki ? Wpadly Ci w oczeta? :)
28 listopada 2012 21:13
no to dobrze, że żyjesz, choć z chandrą, ale przy tej aurze to normalne, choć uciążliwe. Trochę długo w D jesteś, a to też nie sprzyja pogodzie ducha. W powieści opisałam chandrę Hogatej, co to ją dwa dni temu miała, też dużą, i aż 3 plusy dostałam, po raz pierwszy i pewnie ostatni w życiu.A jutro idę do Ratusza w pobliskim Beninngen, bo się doczytałam na ulotce, że nie tylko w miejskim muzeum, ale i tu skarby po Rzymianach jakieś mają.
Napisz trochę o sobie, zawód, dzieci, hobby, taka tajemnicza jesteś....
Kocinka pozdrów od nas, ona jest teraz jak porządna kobieta-wamp, pojawia się i znika.
Jak się któś udziela, to go zauważam, taka już jezdem....
28 listopada 2012 21:22
No Romana i reszta wyciagnely mnie z dola strasznego,bylo juz bardzo zle,a Kocinek...Pozdrow i powiedz ,ze czekamy na Nia.A ty doris,ja Ciebie rozumiem,oj ciezkie to nasze zycie,ale jestesmy tutaj wszystkie razem i sama sie przekonalam ,POMAGA
28 listopada 2012 21:24
spikeria????????????????

28 listopada 2012 21:41
ja bylam i nikogo nie ma

28 listopada 2012 21:43
Romanko,odpowiadam w innym miejscu,ale w styczniu bede na Ciebie czekac !Zadzwon gdy wrocisz.
28 listopada 2012 22:01
Alutka to Twój dom na pierwszym zdjęciu? Bardzo ładny
28 listopada 2012 22:03
W tajemniczosci jest urok i smaczek :) Z zawodu jestem technikiem rolnikiem. Ale pracowalam w roznych branzach. Od pracownika socjalnego , sprzedawce, szwaczke, magazynierke do florystki. A teraz opiekunka. Mam trzech synow ( 26,24 i 19 lat) . Starsi pracuja , a mlodszy zaczal studia ( kulturoznaawstwo - Romanko! ) i rzucil je . Teraz uczy sie fryzjerstwa i pracuje w kawiarni.Co do studiow , zamierza cos innego studiowac , ale nie wiem czy juz sam wie co ?

Lubie kwiaty , rosliny , florystyke . Potrafie ulozyc kompozycje , ktore ciesza oko i dusze. Czytam powiesci sensacyjne , romanse . Ciekawia mnie nowe miejsca , zabytki i obyczaje . Spadla kurtyna , tajemnica rozwiana :)

28 listopada 2012 22:18 / 1 osobie podoba się ten post
Dzieki dziewczyny , pozdrowie Kocinka . Walczyla z synem babci o godne jadlo i poprawil sie je byt , takze nie bedzie przydroznych krow na lace podgryzac :)
28 listopada 2012 22:24
ludzie są tajemnicą do śmierci, Doris. Nauczyła mnie tego pani z zaawansowanym Alzheimerem, o której niektórzy powiedzieliby "roślinka", choć ja nie lubię tego określenia, bo człowiek według mnie zachowuje swą ludzką godność do końca.. Była z zawodu lekarzem, wziętym i podziwianym, a przy tym dobrym człowiekiem, co poznałam po sposobie w jaki traktowali ją najbliżsi, gdy nie umiała już nic sama przy sobie zrobić, rzadko oraz z trudem mówiła, a opieka nad nią bywała uciążliwa. Pewnego dnia wycierałam jej usta po jedzeniu, mocno dość, bo było spaghetti z sosem pomidorowym i każdy się wtedy upaćka. A ona wzięła ode mnie serwetkę, z wysiłkiem, bo miała problem z trzymaniem czegokolwiek i otarła sobie usta delikatnie, jak dama. Przyszedł z tym gestem świat, w którym przez lata żyła, zanim się pochorowała. Jestem jej wdzięczna za ową lekcję, bo pokazała mi, kim jest i jak chce być ciągle traktowana. Zatem nadal jesteś dla mnie tajemnicą, choć trochę już o Tobie wiem...
Duży masz rozrzut zawodów, wiesz, że to typowe dla ...wielu dziennikarzy oraz pisarzy?
28 listopada 2012 22:52
Pewnie kazdy dla siebie jest tajemnica ? Tak mysle , bo nigdy nie wiadomo jak sie zachowamy , co zrobimy? Czasam idziemy na zywiol a innym razem rozsadek zwycieza. No tak duzy rozstrzal moich profesji , ale coz? co bylo to bralam :) A napisz o sobie , czym sie Ty zajmowalas ?
28 listopada 2012 23:28 / 1 osobie podoba się ten post
"Wrażenia...wspomnienia...zmysły...

Czy zwracacie uwagę na zapachy? Ja jestem zapachowcem...Bardzo mocno odczuwam wszelakie wonie i często je zapamiętuje...nawet na całe życie...Taki zapach tkwiący gdzieś w "kieszeni" mojej pamięci czasem powraca do mnie po latach, w całkiem innej sytuacji, w innych "pięknych okolicznościach przyrody"...Wówczas zaczynam się zastanawiać skąd znam tę woń. Bo przecież to było już "grane" gdzieś, kiedyś... Ot, takie zapachowe Déjà vu...Zapach drewnianych schodów domu w Otwocku w upalny lipcowy dzień, przemieszany z wonią odgrzewanego jedzenia na kuchni węglowej...Zapach wilgoci. Zapach dworca kolejowego z metalicznym posmakiem w ustach; to przypomina mi wyjazdy z dzieciństwa, z rodzicami albo z dziadkami....Zapach benzyny zawsze kojarzy mi się ze stacją benzynową na ulicy Poniatowskiego, która znajdowała się koło tego starego domu w Otwocku, gdzie pomieszkiwaliśmy latem. Kiedy przywożono benzynę, ten, w zasadzie fetor, był bardzo intensywny, a dla mnie..przyjemny:) Zapach ściółki sosnowej na piaszczystej glebie w upalny dzień. Z tej ściółki formowało się "ściany" domu, fotele, stoły, spanie i zabawa w dom była przednia...Lepkie od żywicy szyszki sosnowe koloru zielonego lubiłam trzymać w dłoniach i wdychać aromat żywiczny..Czasem taką szyszką można było i w nogę zarobić, albo i w głowę, ojojoj jak bolało! Lubię las. Tam jest zapachowy raj. Maliny mają taki charakterystyczny przyjemny zapach, słodki i owocowy..Jak z wiersza Leśmiana "W malinowym chruśniaku". Jagody pachną inaczej. A grzyby! Echhhhh...Kiedy wchodziło się do lasu po deszczu, mój chrzestny , który już nie żyje, a był grzybiarzem, wyrokował: SĄ GRZYBY. Bo było je czuć...Lubiłam dotykać mchu. Takie zielone poduchy jak z aksamitu. Po deszczu, stojąca miejscami woda tworzyła piękny podwodny świat. Wyobrażałam sobie, że tam jest podwodne królestwo, które dla nas, śmiertelników jest nieosiągalne..Ale jest..Coś tak jak w "Alicji w Krainie Czarów" po drugiej stronie lustra..Albo patrzenie na zamarznięte roślinki pod warstewką lodu, jak za szybką..Cudne!

Zapach pierwszego chłopaka, w którym byłam zakochana...Pachniał dobrą wodą z Pewexu..Albo woń zawilgotniałego namiotu ze szkolnej wycieczki i gotującego się na kocherku makaronu ..Tak..To jest takie moje osobiste archiwum..Człowiek im starszy chyba tym bardziej sentymentalny się staje hehe Ano, starość nie radość...:)))))"

z blogu "Banita za weneckim lustrem"
28 listopada 2012 23:29
tak Janusz, ten dom sprzedaliśmy 2 lata temu, był bardzo ładny. Tak wyglądał od strony lasu:

28 listopada 2012 23:35
Alutko.... budowaliscie dom sami.....
29 listopada 2012 00:04
Też mam rozrzut: pakowacz owoców i warzyw, rejestrator medyczny, opiekun w DPS-ie, pani w dziekanacie uniwerku (ale nie jędza, jak to często bywało, starałam się), opiekun dzieci z głębokim stopniem upośledzenia, pracownik szkółki leśnej, koparko-sadzarka w ogrodnictwie, dziennikarz-amator, tłumacz z angielskiego (mało), handel płytami z muzyką na fletni, no i obecnie urlopowicz dobrze opłacany z pieniędzy niemieckich podatników (z pewną domieszką pracy). Nigdy prawie nie robiłam w kulturze, jak to się ładnie mówi, nie licząc plakatów z okazji kolejnej rocznicy Rewolucji Październikowej. Nawet gdybym chciała, to finansowo jest to zajęcie bardzo zniechęcające, moje śliczne, młode, wykształcone kierunkowo koleżanki zarabiają w okolicy 1.500zł.
Kika, ładny ten wpis o zapachach. Twoje dzieło?