Jak minął dzień

01 maja 2016 23:35 / 2 osobom podoba się ten post
Kobietka

Daj znać, czy Wam smakowało :-)

Ok, chyba nawet jutro zrobię :)
01 maja 2016 23:38 / 1 osobie podoba się ten post
fioletowa.mysz

Dzieki ;) Niebo gwiazdziste ,co? Ale ja to zawsze sie wypuszcze bez swetra. I znowu bede smarkac...

A nie próbowałaś może elektronicznego papierosa? U mnie on sukcesywnie , pomału wyparł analogi.
01 maja 2016 23:46 / 5 osobom podoba się ten post
tina 100%

A nie próbowałaś może elektronicznego papierosa? U mnie on sukcesywnie , pomału wyparł analogi.

Mnie jakos nie lezy,probowalam. Nie palilam dwa lata,nie to,ze chcialam rzucic,lekarz mi kazal;)  I wszystko bylo okej. Do czasu. Rok temu,po 5 latach mojej pracy,odszedl moj pdp. Byl dla mnie jak wlasny dziadek,umarl nie dlatego,ze musial ale z powodu decyzji syna,ktory byl jego opiekunem i stwierdzil,ze u tak wiekowego staruszka nie potrzebne sa zadne terapie. Nie chorowal wcale duzo ani jakos bardzo. Natomiast z powodu ,ktory opisalam,umieral w domu 1 miesiac. Nie umialam sie z tym pogodzic...Nie umialam tego strawic...Bylo mi cholernie trudno. I w dzien,w ktorym odszedl za teczowy most,trzymajac mnie przy tym za reke,nie wytrzymalam...Zapalilam jednego,pozniej drugiego.A potem bylo z gorki. Wciagnelam sie i mimo,ze nie powinnam palic-zakrzepica-to cmikam sobie jak ta wariatka. Moze jak do domu pojade to ciepne te fajki,bo tutaj mi to nie wyjdzie,Pdp demencyjna i mi grandzi ,ostatnie kilka dni dzien i noc wasciwie. Nie dam rady rzucic bo sie troszke nakrecam i wmawiam sobie,ze nikotyna mnie koi. Kit,wiem...ale sobie wmawiam.
01 maja 2016 23:55 / 4 osobom podoba się ten post
fioletowa.mysz

Mnie jakos nie lezy,probowalam. Nie palilam dwa lata,nie to,ze chcialam rzucic,lekarz mi kazal;)  I wszystko bylo okej. Do czasu. Rok temu,po 5 latach mojej pracy,odszedl moj pdp. Byl dla mnie jak wlasny dziadek,umarl nie dlatego,ze musial ale z powodu decyzji syna,ktory byl jego opiekunem i stwierdzil,ze u tak wiekowego staruszka nie potrzebne sa zadne terapie. Nie chorowal wcale duzo ani jakos bardzo. Natomiast z powodu ,ktory opisalam,umieral w domu 1 miesiac. Nie umialam sie z tym pogodzic...Nie umialam tego strawic...Bylo mi cholernie trudno. I w dzien,w ktorym odszedl za teczowy most,trzymajac mnie przy tym za reke,nie wytrzymalam...Zapalilam jednego,pozniej drugiego.A potem bylo z gorki. Wciagnelam sie i mimo,ze nie powinnam palic-zakrzepica-to cmikam sobie jak ta wariatka. Moze jak do domu pojade to ciepne te fajki,bo tutaj mi to nie wyjdzie,Pdp demencyjna i mi grandzi ,ostatnie kilka dni dzien i noc wasciwie. Nie dam rady rzucic bo sie troszke nakrecam i wmawiam sobie,ze nikotyna mnie koi. Kit,wiem...ale sobie wmawiam.

A to faktycznie nie masz teraz optymalnej sytuacj, żeby fajki odstawić. No z twoim PDP przykre, znam przypadek, gdzie rodzina to samo zrobiła.
Do domu jak pojedziesz, to spróbuj. Po sobie przekonałam się, że to nie nikotna koi, ale sam rytual palenia papierosa- taka kompulsywna czynność- często wykonywałam ją schematycznie w określonych sytuacjach. Jak przełamałam schemat, to był już spory krok do odstawienia zwykłych fajek. Teraz to już nawet często tego elektryka nie ciągnę, a na początku to się z nim nie rozstawałam, i musiałam jeszcze czasem analoga zapalic.
02 maja 2016 00:00 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

A to faktycznie nie masz teraz optymalnej sytuacj, żeby fajki odstawić. No z twoim PDP przykre, znam przypadek, gdzie rodzina to samo zrobiła.
Do domu jak pojedziesz, to spróbuj. Po sobie przekonałam się, że to nie nikotna koi, ale sam rytual palenia papierosa- taka kompulsywna czynność- często wykonywałam ją schematycznie w określonych sytuacjach. Jak przełamałam schemat, to był już spory krok do odstawienia zwykłych fajek. Teraz to już nawet często tego elektryka nie ciągnę, a na początku to się z nim nie rozstawałam, i musiałam jeszcze czasem analoga zapalic.

Mnie desmoxan pomogl,naprawde bardzo. Po trzech dniach juz nie palilam,po zakonczeniu kuracji nie ciagnelo mnie wcale. Masz racje,ze to kompulsywne,zamienilam papierosa na marchewke;)) Ale tez,powiem Tobie,ze moze z miesiac po, nie musialam juz jej miec. I gdyby nie ta sytuacja z dziadkiem,to jak puchl mi w oczach,jak sie robil nalany i blagal mnie o pomoc,to bym nie jarala.Peklam po prostu. 
08 maja 2016 19:24 / 8 osobom podoba się ten post
Dzień minął zarąbiście
Szybki obiad tj. putenschnitzel + ziemniory + czerwona kapusta ..... nawet tłuczek do mięso tu mają !!!
Babcia upiekła ciasto, drugie przyniosła córka. Po skończonej degustacji zięć poznosił naczynia i zapakował do zmywarki.
Godz. 18.55 odmeldowałam się i wio na III piętro do moich apartamentów.
08 maja 2016 19:59 / 3 osobom podoba się ten post
Szlafroczkowo
08 maja 2016 20:23 / 5 osobom podoba się ten post
Dzień jak w transie, po upojnej nocy- zaszalałam jak za dawnych lat.Wszystkie moje zastałe struny zagrały na nowo.Tak było, jak chciałam
08 maja 2016 21:00 / 4 osobom podoba się ten post

Dla przykładu zamieszczę tu opis mojego dzisiejszego dnia:

Dzisiaj źle spałam. Poszłam spać o 1.00 w nocy, a po 5.00 obudziłam się i nie mogłam zasnąć. W głowie miałam jakąś gonitwę myślową. 
 
Zaraz po śniadaniu zajęłam się wyszykowaniem siebie i PDP do wyjazdu do córki na grilla. Muttertag jest wyjątkowym dniem w DE i stąd to wyjątkowe zaproszenie. Uzgodniłam z córką, że Oma będzie u nich do 15.00. Dłużej byłoby im za dużo, bo mają swoje obowiązki..... niesamowite. Po odstawieniu PDP pojechałam do kościoła. Po powrocie do domu zakręciłam się z pół godziny i pojechałam na rower (niemusiałam gotować obiadu). Wybrałam trasę daleko poza miasto. W jedną stronę jechało mi się super, bo ścieżki  były w miarę po płaskim terenie. Nie chciałam jednak wracać tą samą drogą i wróciłam inną trasą. Niestety w drodze powrotnej natknęłam się na górzyste ścieżki i było mi dość ciężko. Robiłam sobie odpoczynki, a pod górki podchodziłam pieszo. O 15.00 była jeszcze daleko od domu. Spojrzałam na telefon i zobaczyłam, że córka napisała mi wiadomość z zapytaniem, czy już mogę przyjechać po babkę. Odpisałam jej, że niestety potrzebuję jeszcze godziny. W sumie to nie przejmowałam się tym, w końcu jest niedziela Muttertag i mogą się trochę poświęcić dla swojej seniorki, jeśli już ją łaskawie wzieli do siebie.
 
Wpadłam do domu przed 16.00, szybciutko się wykąpałam, przebrałam i pojechałam po naszą gwiazdę. Rodzinka już niecierpliwie czekała na mnie. PDP nie robiła żadnego halo, ale powiedziała mi w drodze powrotnej, że oni trochę się ciskali o moje spóźnienie. Mam to gdzieś, spływa to po mnie i nie zależy mi już na ich sympatii lubaprobacie.
 
Posiedziałam z babką do kolacji. Byłam jednak bardzo zmęczona. Odczuwam dzisiejsze niedospanie i jazdę rowerem. Niby przejechałam tylko 25km, ale te górki.... Nie wiem czy powinnam tak się forsować również ze względu na kontuzję kolan. Niby mnie nie bolą przy jeżdżeniu rowerem, ale już drugi raz po takiej eskapadzie, odczuwam lekki niby ból, niby napięcie. Myślę, że to jest jednak skutek nadwyrężenia tych uszkodzonych miejsc.
 
Po kolacji przyjechała jeszcze druga córka z kwiatami do matki. Po krótkim przywitaniu zostawiłam ich same w ogrodzie. Niech sobie porozmawiają swobodnie. Ja natomiast skierowałam się na swoje media. 
08 maja 2016 22:21 / 6 osobom podoba się ten post
Dziś był grill u córki Pdp.Jak nie za bardzo lubię takie jedzenie ,to tu było bardzo dobre .Były schaby z kością ,kiełbaski ,boczek ,karkówka i ziemniaki młode zapiekane z ziołami .Trzy rodzaje sałatek ,bagietki na gorąco ,do picia tez duży wybór napoi .
Rano była córka pdp z piękną orchideą w ozdobnej doniczce i życzeniami( mieszka po sąsiedzku).
Dzień zakończył się ,ale było odświętnie .
08 maja 2016 23:26 / 3 osobom podoba się ten post
fioletowa.mysz

Wrocilam przeciez i juz sie wiecej nie wybieram ;) Koldra sie opatulilam i brakuje mi tylko kota,ktory by mruczal.

Wypożyczyłabym Ci "moją" kicię. Mruczy cudnie w różnych tonacjach ale coś chora bidulka od przedwczoraj jest i tylko żałośnie pomiaukuje. 
08 maja 2016 23:46 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

Wypożyczyłabym Ci "moją" kicię. Mruczy cudnie w różnych tonacjach ale coś chora bidulka od przedwczoraj jest i tylko żałośnie pomiaukuje. 

Kocham koty...W ogole zwierzeta ale koty sa wyjatkowe. Kota nie mozna miec. To kot ma nas. I u mnie w domu rzadzi kot. Mam nowofudlandczyka co umyka przed kotem gdzie pieprz rosnie,komicznie to wyglada,mowie Ci. A Kici Twojej co sie stalo? Moze do weta trzeba by isc?
10 maja 2016 18:08 / 2 osobom podoba się ten post
fioletowa.mysz

Kocham koty...W ogole zwierzeta ale koty sa wyjatkowe. Kota nie mozna miec. To kot ma nas. I u mnie w domu rzadzi kot. Mam nowofudlandczyka co umyka przed kotem gdzie pieprz rosnie,komicznie to wyglada,mowie Ci. A Kici Twojej co sie stalo? Moze do weta trzeba by isc?

Byłyśmy wczoraj. Kicia miała temperaturę prawie 40 stopni. Pani wet pobrała jej krew do badania i babcia teraz czeka na telefon. Kicia w dalszym ciągu je tyle co nic i cały czas poleguje w szafie. Nic jej nie interesuje. Zapewne jutro znów będziemy musiały jechać. Mam tylko nadzieję, że uda jej się zwalczyć choróbsko, które się jej przyplątało i nie odejdzie na drugą stronę tęczy.
10 maja 2016 18:42 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

Byłyśmy wczoraj. Kicia miała temperaturę prawie 40 stopni. Pani wet pobrała jej krew do badania i babcia teraz czeka na telefon. Kicia w dalszym ciągu je tyle co nic i cały czas poleguje w szafie. Nic jej nie interesuje. Zapewne jutro znów będziemy musiały jechać. Mam tylko nadzieję, że uda jej się zwalczyć choróbsko, które się jej przyplątało i nie odejdzie na drugą stronę tęczy.

Ale co jej jest? Taka goraczka to tak z niczego sie nie bierze. Biedna kicia...Bede trzymala kciuki,zeby sie z tego wygrzebala. Na teczowy most ma jeszcze czas.
10 maja 2016 20:07 / 5 osobom podoba się ten post
fioletowa.mysz

Ale co jej jest? Taka goraczka to tak z niczego sie nie bierze. Biedna kicia...Bede trzymala kciuki,zeby sie z tego wygrzebala. Na teczowy most ma jeszcze czas.

Mieli zadzwonić i nie zadzwonili, a babcia czekała z kartką i długopisem przy telefonie aby zapisać wyniki badań. Ta generacja nie rozumie, że ktoś coś obieca i może nie dotrzymać słowa bo w nawale pracy np zapomniał. Siedzi teraz podłamana i snuje różne czarne scenariusze. Żal mi jej bo ta kotka jest jej najlepszą przyjaciółką. Z resztą dla nikogo na tym forum nie jest tajemnicą, że nie mogę się jakoś rozstać z tą stellą przede wszystkim ze względu na tą uroczą kotkę, która podbiła moje serce jak już nie pamiętam nawet kto lub co.