No i o takie coś mi chodzi. O tym mniej więcej piszę. Czasami warto zbłądzić żeby się dowiedzieć coś o swojej drodze. Ale to dotyczy tylko tych, którzy nie sa pewni, nie wiedzą. Teraz wiesz kim jest dla Ciebie mąż ;-))
No i o takie coś mi chodzi. O tym mniej więcej piszę. Czasami warto zbłądzić żeby się dowiedzieć coś o swojej drodze. Ale to dotyczy tylko tych, którzy nie sa pewni, nie wiedzą. Teraz wiesz kim jest dla Ciebie mąż ;-))
A co sądzicie o zdradzie małżeńskiej ??? Bo według mnie, dobrze wykorzystana potrafi uleczyć małżeństwo.
Andrea ,przeciez nikt Ci sie umawiac nie karze:-) :-) posmiac sie ,ponabijjac :-) , falszywki jakies -dane oczywiscie ,tak dla jaj ,dla smiechu :-) a tak apropo w zyciu bym sie przez neta na jakies spotkanie nie umowila strach jak diabli ze jakis zboczek albo bandyta . kiedys kumpela mowila ze jezdzi z neta z ogloszen do polski niby taniej i szybciej .Ja to taka bohaterka tu na op 24 :-) :-) ale nie pojechalabym na stopa z de do pl :-) :-) Amjeszcze mna randke w ciemno o Boziu katastrofa :-) :-) :-)
Mycha Ty piszesz to z praktyki,czy z teorii?Nie bede pisala ile lat jestem juz w zwiazku,bo mi nie uwierzycie,ale twierdzenie Mychy,że zdrada uleczy małżeństwo to jakas nowa dziedzina literatury obyczajowej.Nie wyobrażam sobie jak rano mozna usiaść do sniadania z tym,z ktorym sie jest na dobre i na złe patrzec na niego,rozmawiac z nim majać w świadomości,że się go zdradziło obojętnie z jakich pobudek czy to na slepo czy w pomroczności.Mycha,bój sie Pana Boga.Co to za małżeństwo jak go zdradami leczyć trzeba.Nie ma nic naprzeciw rozwodzącym sie parom, bo takie życie,ale takie testy jak proponuje Mycha to śmiech z życia małżeńskiego.
Mleczko nie chodzi o małażeństwo, które trzeba leczyć zdradami. To juz przesada. Przeczytaj jeszcze raz i zastanów się. Zdrada to nie sport ale z praktyki jednego przypadku wiem, że czasami pomaga. To nie jest promowanie zdrady. Dopóki masz męża przyjaciela i możesz na niego liczyć a jeszcze szacunek jest, to nie zrozumiesz o czym piszę.
Ja piszę o związku który umarł. O dwojgu ludzi którzy żyją tylko obowiązkami i męczą się z sobą. Ale ciągną związek pomimo tego, że nie mogą patrzeć na siebie. Żona czuje wstręt do męża, seks przepadł.
To po co są ze sobą? Przecież to chore. Tylko nie pisz , że dla dzieci, dla pieniędzy.
A właśnie napiszę - dla dzieci, dla otoczenia tj. znajomych i rodziny. Bo tak ma być. Chyba im zabrakło odwagi na rozwód a może i dobrze. Kobieta czesto myślała o kims innym. Nigdy nie była z innym męzczyzną. Zawsze był tylko mąż. Ale już nie potrafiła ciągnąć tego związku.
Acha, Mleczko to nie jest historia z mojego życia wzięta ;-)))
Taka osoba powinna się bezwłocznie udać do odpowiedniego lekarza. To mi przypomina syndrom sztokholmski :-)