Miłość jest ślepa

25 maja 2014 23:21 / 1 osobie podoba się ten post
Znam parę, która aby być z sobą zaparła się swojej rodziny. Było to ok. 38 lat temu. Młodzi, zdolni ludzie pokochali się. Nie wiem dlaczego ich rodziny były przeciwne temu. Przerwali studia, wyjechali w Bieszczady pracować aby być razem. Oboje pochodzili z dobrze sytuowanych domów, nie znali ciężkiej pracy. Historia jak z książki ;-))) Dopięli swego. Są razem ale mają taki ładunek emocji i uczuć, że wystarczy im do końca życia i jeszcze dalej. Gdyby u nich coś się zepsuło, zachwiałoby to moją wiarą w uczucie.
25 maja 2014 23:23 / 2 osobom podoba się ten post
Będąc sama możesz być ważna dla wielu mężczyzn, hahaha :DDD
26 maja 2014 06:43 / 1 osobie podoba się ten post
Wstawaj!!!!  Halo, wstawj!
26 maja 2014 07:00 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

No i o takie coś mi chodzi. O tym mniej więcej piszę. Czasami warto zbłądzić żeby się dowiedzieć coś o swojej drodze. Ale to dotyczy tylko tych, którzy nie sa pewni, nie wiedzą. Teraz wiesz kim jest dla Ciebie mąż ;-))
 

Co Ty Mycha piszesz.Każdy bład to wielki ból i nie w taki sposob dowiadujemy sie o swojej drodze,ze robimy coś na zasadzie prob i błędow, jak juz jestesmy razem to wspolna droge mamy.Miłość jaka by nie była to nie trwa wiecznie,ale z niej rodzi sie coś innego ważniejszego w zyciu to szacunek tej drugiej osoby i własny.Bo zycie to nie prawienie sobie komplemetow to świadomość,ze możesz zwrocic sie o pomoc i powiedzieć jak dobrze,ze ty jesteś i to,że też mozesz przyjść z pomocą dodać otuchy,pocieszyć.
 
A kim dla mnie jest mąż? wiem - to przyjaciel,osoba na ktorą mogę liczyć zawsze,ktory mnie szanuje i jest ze mną zawsze.Nie wierzę w żadne ślepe miłości- w glupote tak.
26 maja 2014 07:18 / 8 osobom podoba się ten post
Mycha

A co sądzicie o zdradzie małżeńskiej ??? Bo według mnie, dobrze wykorzystana potrafi uleczyć małżeństwo.

Mycha Ty piszesz to z praktyki,czy z teorii?Nie bede pisala ile lat jestem juz w zwiazku,bo mi nie uwierzycie,ale twierdzenie Mychy,że zdrada uleczy małżeństwo to jakas nowa dziedzina literatury obyczajowej.Nie wyobrażam sobie jak rano mozna usiaść do sniadania z tym,z ktorym sie jest na dobre i na złe patrzec na niego,rozmawiac z nim majać w świadomości,że się go zdradziło obojętnie z jakich pobudek czy to na slepo czy w pomroczności.Mycha,bój sie Pana Boga.Co to za małżeństwo jak go zdradami leczyć trzeba.Nie ma nic naprzeciw rozwodzącym sie parom, bo takie życie,ale takie testy jak proponuje Mycha to śmiech z życia małżeńskiego.
26 maja 2014 08:52 / 3 osobom podoba się ten post
beata

Andrea ,przeciez nikt Ci sie umawiac nie karze:-) :-)  posmiac sie ,ponabijjac :-) , falszywki jakies -dane oczywiscie ,tak dla jaj ,dla smiechu :-)  a tak apropo w zyciu bym sie przez neta  na jakies spotkanie nie umowila strach jak diabli ze jakis zboczek albo bandyta . kiedys kumpela mowila ze jezdzi z neta z ogloszen do polski  niby taniej i szybciej .Ja to taka bohaterka tu na op 24 :-) :-)  ale  nie pojechalabym na stopa z de do pl :-) :-) Amjeszcze mna randke w ciemno o Boziu katastrofa :-) :-) :-) 

Ja też jeżdżę  z neta , a konkretnie z Bla-bla-car i nic w tym złego.Jeżdżąć innym środkiem lokmocji też co kolwiek może się wydażyć.20lat nie mam , pieniędzy też (wpływają na konto), to spokojna głowa.
26 maja 2014 11:33 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko47

Mycha Ty piszesz to z praktyki,czy z teorii?Nie bede pisala ile lat jestem juz w zwiazku,bo mi nie uwierzycie,ale twierdzenie Mychy,że zdrada uleczy małżeństwo to jakas nowa dziedzina literatury obyczajowej.Nie wyobrażam sobie jak rano mozna usiaść do sniadania z tym,z ktorym sie jest na dobre i na złe patrzec na niego,rozmawiac z nim majać w świadomości,że się go zdradziło obojętnie z jakich pobudek czy to na slepo czy w pomroczności.Mycha,bój sie Pana Boga.Co to za małżeństwo jak go zdradami leczyć trzeba.Nie ma nic naprzeciw rozwodzącym sie parom, bo takie życie,ale takie testy jak proponuje Mycha to śmiech z życia małżeńskiego.

Mleczko nie chodzi o małażeństwo, które trzeba leczyć zdradami. To juz przesada. Przeczytaj jeszcze raz i zastanów się. Zdrada to nie  sport ale z praktyki jednego przypadku wiem, że czasami pomaga. To nie jest promowanie zdrady. Dopóki masz męża przyjaciela i możesz na niego liczyć a jeszcze szacunek jest, to nie zrozumiesz o czym piszę. 
26 maja 2014 11:43 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Mleczko nie chodzi o małażeństwo, które trzeba leczyć zdradami. To juz przesada. Przeczytaj jeszcze raz i zastanów się. Zdrada to nie  sport ale z praktyki jednego przypadku wiem, że czasami pomaga. To nie jest promowanie zdrady. Dopóki masz męża przyjaciela i możesz na niego liczyć a jeszcze szacunek jest, to nie zrozumiesz o czym piszę. 

Niektórzy czasem są tak pewni swego, że nawet im nie przyjdzie do głowy, że przyjaciel też potrafi zdradzić. Ja mojego męża fizycznie nie zdrawdziłam, ale mentalnie tak. Czy to sprawia, że jestem gorszą żoną, albo go mniej kocham czy mam mniej szacunku do niego? Nie wiem i nie zamierzam się nad tym zastanawiać. On o moich "znajomościach" wiedział- taki był układ między nami. Po miesiącu spędzonym w osobnych łóżkach i zdystansowaniu się do siebie, potrafiliśmy usiąść i spokojnie powiedzieć na czym nam zależy i co nam przeszkadza. Od tamtej pory nie rozmawialiśmy więcej o rozwodzie... o moich "znajomych" też nie... ani o tym, co on w tym czasie robił...
26 maja 2014 11:50
Ja piszę o związku który umarł. O dwojgu ludzi którzy żyją tylko obowiązkami i męczą się z sobą. Ale ciągną związek pomimo tego, że nie mogą patrzeć na siebie. Żona czuje wstręt do męża, seks przepadł.
 
26 maja 2014 11:51 / 3 osobom podoba się ten post
Kiedyś się zakochałam, na środku miasta, na głównej ulicy...Jak Go zobaczyłam, to nie do opisania, co wtedy czułam. Byłam młoda, miałam 20 lat i już byłam po przejściach. Wiedziałam, że to nie jest kandydat na męża, ale ogarneło mnie cudne szaleństwo. Wszystko trwało rok i to ja odeszłam. Długo cierpiałam, ale poźniej poznałam swojego męża, ślub, dzieci, praca. Niczego nie żałuję, było krótko, ale intensywnie no i cuuudnie. Prawdziwa ślepa milość od pierwszego spojrzenia:)))
26 maja 2014 11:52 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Ja piszę o związku który umarł. O dwojgu ludzi którzy żyją tylko obowiązkami i męczą się z sobą. Ale ciągną związek pomimo tego, że nie mogą patrzeć na siebie. Żona czuje wstręt do męża, seks przepadł.
 

To po co są ze sobą? Przecież to chore. Tylko nie pisz , że dla dzieci, dla pieniędzy.
 
26 maja 2014 11:55 / 1 osobie podoba się ten post
Sówka

To po co są ze sobą? Przecież to chore. Tylko nie pisz , że dla dzieci, dla pieniędzy.
 

A właśnie napiszę - dla dzieci, dla otoczenia tj. znajomych i rodziny. Bo tak ma być. Chyba im zabrakło odwagi na rozwód a może i dobrze. Kobieta czesto myślała o kims innym. Nigdy nie była z innym męzczyzną. Zawsze był tylko mąż. Ale już nie potrafiła ciągnąć tego związku. 
 
Acha, Mleczko to nie jest historia z mojego życia wzięta ;-)))
26 maja 2014 12:02 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

A właśnie napiszę - dla dzieci, dla otoczenia tj. znajomych i rodziny. Bo tak ma być. Chyba im zabrakło odwagi na rozwód a może i dobrze. Kobieta czesto myślała o kims innym. Nigdy nie była z innym męzczyzną. Zawsze był tylko mąż. Ale już nie potrafiła ciągnąć tego związku. 
 
Acha, Mleczko to nie jest historia z mojego życia wzięta ;-)))

Taka osoba powinna się bezwłocznie udać do odpowiedniego lekarza. To mi przypomina syndrom sztokholmski
26 maja 2014 12:05 / 4 osobom podoba się ten post
Życie jest za krótkie żeby tracić je dla osoby której sie nie kocha.
26 maja 2014 12:07
Sówka

Taka osoba powinna się bezwłocznie udać do odpowiedniego lekarza. To mi przypomina syndrom sztokholmski :-)

Juz po wszystkim. Teraz są małżeństwem zaprzyjaxnionym, pomagają sobie nawet szacunek sie znalazł. Pani zdradziła swojego męża kilka lat temu. Krótka to była zdrada. Ten zwrot akcji poruszył chyba wszelakie uczucia u niej. Jeszcze trochę było spokoju i ciszy w małżeństwie ale po czasie wszystko się unormowało. Teraz jest ok.