Z synami na wycieczce jakaś knajpka oznacza bardzo szybko topniejący budżet:-) Jeździłam z nimi co roku, za naprawdę małe pieniądze. Nie słucham z zasady tych wszystkich historii o tym, co jak jest robione (chyba, że chodzi o jakieś przekręty, wady, niezgodności związane z przepisem- ale to co innego). Generalnie od zawsze gotujemy sami, gotowców prawie nie jadamy. Podobnie z przetworami. To zamierzam delektować się od czasu do czasu fast foodami- tam, gdzie mi smakuje. Na wycieczkach to oni zawsze wybierali, co jemy na obiad- byle nie przy głównych deptakach- tam najdrożej. Te najszybsze- jakieś zapiekanki, oprócz dzisiaj świętujących Hot Dogów też się zdarzają czasem.