Perły rzucone przed damy

Witamy Cię serdecznie Basiu. Jest nam ogromnie miło, że zechciałaś poświęcić nam czas na przeprowadzenie wywiadu.

Z tego, co nam wiadomo jesteś opiekunką osób starszych oraz prowadzisz blog, opisujący m.in. Twoje doświadczenia w tym zawodzie. Uważamy to za niezwykły akt odwagi oraz poświęcenia. W końcu to zajmuje sporo czasu, a praca opiekunki, jak wiemy jest czasochłonna.

 

 

1. Co skłoniło Cię do założenia bloga? Jakiego efektu ze strony czytelników chcesz się spodziewać? Czy jest to forma edukowania innych opiekunek? Czy bardziej miejsce na przemyślenia z danej chwili?

 

Bloga zaczęłam pisać przez przypadek. Nigdy wcześniej nie czytałam innych blogów. Nadal nie czytam. Gdy zaczęłam prowadzić bloga, weszłam dla porównania na pierwszy lepszy blog opiekunki. Przeczytałam na nim jedno zdanie o „hitlerówkach”. Bardzo szybko zaniechałam porównań i przestałam szukać wzorów do naśladowania. Piszę o tym, co uważam za ważne i o tym, co po prostu mam ochotę napisać. Zaczęło się od opowiadań.

Niemal od samego początku pracy w opiece, udzielałam się na forum opiekunek. Pisałam tak dla siebie. O moich dramatach na zleceniu, rzeczach, które mnie wkurzyły, rozśmieszyły, zastanawiały. Forum zrobiło się troszkę nudne. Ospałe. Pod koniec roku 2017 znalazłam się na Facebooku na grupach dla opiekunek. Już przy pierwszych tekstach pytano mnie, czy jestem blogerką. Przeczyłam i pisałam dalej. Zapytań było tyle, że stwierdziłem, że skoro wszyscy uważają mnie za blogerkę, to dlaczego miałabym nią nie zostać.

 

Założyłam blogi w kilku różnych miejscach (o tych samych tytułach), nie zastanawiając się po co i nie licząc na tak wysoką liczbę czytelników. Bardzo szybko podpasował mi blog na boggerze i tam zostałam http://kasiaperla.blogspot.com Liczba czytelników przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Gdy zaczynałam pisać i na bloga wchodziło 200- 300 osób, nie rozumiałam dlaczego tak się dzieje. Dla mnie to był fenomen. Tymczasem kilka tygodni później, jeśli nie kilkanaście dni później, dziennie miałam 2 tys. wejść. Liczby nakręcały mnie do działania. To, co powstało dla zabicia czasu, wypełnienia nudy na zleceniu, stało się moim obowiązkiem. Na blogu miały się znaleźć jedynie opowiadania. W pewnym momencie poczułam jednak, że należę do potężnej grupy ludzi wykonujących bardzo specyficzną pracę. Zaczęłam również czytać, co piszą opiekunki. Na forum pisałam z małą grupką ludzi. Nie zawsze się zgadzałyśmy na różne tematy. Natomiast jeśli chodziło o temat naszej pracy, to panowała całkowita jedność.

 

Większość osób znała swoje prawa, obowiązki i nikt nie poddawał ich w wątpliwość. Ci, którzy wpadali gościnnie, czytali i wyciągali wnioski. Tymczasem na Facebooku ujrzałam tysiące opiekunek, które nie mają pojęcia, o czym piszą. Jedne czytają uważnie, szukają i słuchają rad, inne osoby wprowadzają je w błąd. Nieliczni piszą mądrze i na temat. Jeden wielki misz masz. Misz masz spowodowany niewiedzą. Komuś, kto zaczyna z pewnością trudno zdecydować, kogo słuchać i kto ma rację. Dlatego na blogu prócz opowiadań zaczęły pojawiać się również podstawowe informacje dotyczące naszej pracy. Zainteresowanie było coraz większe i większe. Z czasem powstały pierwsze lekcje języka niemieckiego, które niestety również cieszą się ogromnym zainteresowaniem.

 

„Niestety” ponieważ prowadzenie bloga jest bardzo czasochłonne, a ja czuję się w obowiązku prowadzić go dalej. Są dni, że wstawianie posta sprawia mi przyjemność. Niestety są dni, gdy nie mam czasu, siły, lub ochoty. Fajnym rozwiązaniem okazały się przepisy kulinarne. Posiłki na zleceniu gotuje się codziennie, a nawet najprostszy przepis spotyka się z zainteresowaniem. W ogóle to nigdy nie wiadomo, jaki temat wypali. Gdy czasami myślę, że coś będzie hiciorem, statystyki pokazują, że zainteresowanie jest średnie. Natomiast, gdy wrzucę coś od niechcenia, obserwuję, jak post jednego dnia ma ponad 2 tys. odsłon. Jak już pisałam- dla mnie to jest fenomen, którego nie rozumiem. Płynę z prądem. Z resztą całe moje życie rzeczy działy się przez przypadek. Nigdy nie wiedziałam, co chcę robić w przyszłości. Tego, że znajdę się w gastronomi i przepracuję w niej ponad 10 lat, nikt się nie spodziewał.

 

Przed opieką broniłam się rękami i nogami. A jednak przepracowałam w niej już 4 lata. Nadal nie wiem, co chcę robić w życiu. Wiem, że nie chcę pracować w opiece. Natomiast póki co, należę do grupy opiekunek i opiekunów. Pierwszy raz w życiu mam uczucie, że należę do jakieś grupy i w pewien sposób czuję się odpowiedzialna za to, co się w niej dzieje. Od samego początku, gdy powstawał blog, nie liczyłam na nic. Nie myślałam co będzie dalej. Po prostu pisałam.- To co chciałam napisać i to, o co mnie pytano. Edukowanie opiekunek? No cóż. Rad można udzielać na Facebooku. Niestety, gdy co tydzień powtarzają się te same pytania, w pewnym momencie człowiek sobie myśli „czy tym pytaniom nie będzie końca?”. W chwili obecnej, wchodzę na bloga, wybieram temat, o który ktoś pyta i wrzucam link. Zaobserwowałam, że opiekunki zaczynają same sobie podawać namiary na mojego bloga, co uważam za super fajne. W jakiś sposób jest to więc forma uświadamiania opiekunek. Forma, która jest trwalsza, łatwiejsza, pełniejsza i szybka w obsłudze. Każdy sam decyduje o tym, czy skorzysta z moich mądrości, czy nie. Zapewniam jednak, że nie wyssałam ich z palca.

 

2. Jesteś zadowolona z decyzji podjęcia pracy w opiece, w Niemczech? Jeżeli tak, możesz nam przybliżyć, co wpływa na ten pozytywny fakt?

 

Tak. Moja decyzja nie wynikała z wyboru, ale z bezradności i bezsilności. Uważam, że w takiej branży nie można pracować latami. Dla mnie 4 lata to stanowczo za dużo. Widzę jednak światełko w tunelu i podążam do niego, by osiągnąć swój cel. Jedyny plus tej pracy, to duży zastrzyk gotówki. Nigdzie indziej nie zdoła się, w takim tempie odłożyć takich pieniędzy. Natomiast jestem zdania, że nawet jeśli w tej  branży kiedyś zapanuje porządek, to nie jest to praca na lata. Człowiek powinien mieć swój dom, do którego wraca po pracy. Po 8 godzinach pracy. Życie w kratkę, to nie jest życie. Rozpadają się rodziny, urywają kontakty socjalne, człowiek w pewnym momencie tak naprawdę jest sam. Jeśli nawet nie jest tak dramatycznie, to tracimy połowę naszego życia będąc na zleceniu. A mamy je tylko jedno.

 

Dla mnie kolejnym plusem tej pracy okazał się blog, który bez niej nigdy by nie powstał. Obecnie zrobiłam sobie już miesiąc czasu urlopu. Nie tylko od pracy, ale i od bloga. Jak najbardziej zamierzam jednak do niego wrócić. Chciałabym, by stał się profesjonalnym blogiem i by pracowało nad nim więcej ludzi. W chwili obecnej ma taki rozmiar, że ciężko to ogarnąć, a jest jeszcze tyle rzeczy, które trzeba napisać i które chciałabym poprawić.

Trzeci plus to książka, która właśnie powstaje. A właściwie czeka na druk. „Perły rzucone przed damy” ukaże się za około 3 miesiące (początek lipca). Na blogu podam, gdzie można będzie ją nabyć. W życiu wcześniej nie myślałam, że napiszę książkę. Mam pomysły i materiały na kolejną. Tylko czasu brak.

 

3. Miałaś kiedykolwiek chwile zwątpienia, chciałaś rzucić wszystko i wrócić do kraju? Poszukać pracy w Polsce?

 

Oczywiście. Zawsze i wszędzie. To jest nieludzka branża. Nie zniosłabym tej pracy i nie wytrwałabym tak długo, gdybym nie miała celu. Kiedyś myślałam, że w gastronomii nie liczy się człowiek. W opiece nie liczy się nikt- ani opiekunka, ani podopieczny. To wielki biznes. Można by zaryzykować słowa „mafia”?

 

4. Co w ogóle sądzisz o branży opiekuńczej, zarówno od strony środowiska opiekunek, ale i od strony pracodawców? Czy jest coś, co Twoim zdaniem powinno ulec zmianie?

 

Wszystko powinno ulec zmianie.

Większość podopiecznych powinna się znajdować w specjalistycznych ośrodkach (zakład psychiatryczny, dom starców, dom opieki, tymczasowy dom opieki, szpital, hospicjum) lub opiekunka, czyli praktycznie pomoc domowa, powinna pracować jednocześnie z opieką medyczną, która wykonuje wszystkie czynności medyczne i pielęgnacyjne. Pozostanie na starość w domu to jest luksus. Luksus, który dla Niemców dzięki polskiej opiekunce stał się standardem. Tymczasem do wielu czynności opiekunka nie posiada kwalifikacji. Czas pracy opiekunki to średnio 40 godzin tygodniowo. Bez wsparcia opieki medycznej oraz rodziny podopiecznej, czas pracy opiekunki bardzo często wykracza poza godziny pracy, za które ma płacone, a wysiłek fizyczny i psychiczny, jaki wkłada w pracę jest ogromny.

 

Czasami dokonujemy rzeczy niemożliwych. Często pracuję z osobami demencyjnymi. Śmiem twierdzić, że towarzyszą im choroby psychiczne. Pacjenci raz na trzy miesiące widzą przez 5 minut neurologa, który ustawia tabletki na kolejne 3 miesiące. Tabletki, które w pewnych sytuacjach podaje się według potrzeby. W specjalnych ośrodkach, gdy jest taka potrzeba pacjent dostaje większą lub mniejszą dawkę. Podczas opieki domowej służby medyczne przychodzą dwa razy dziennie i wydają tabletki według zaleceń. Opiekunka, a nawet służby medyczne nie mogą zmienić dawki nawet, gdy widzą, że jest taka potrzeba. W efekcie ta sama podopieczna z powodu za wysokiej dawki trzy miesiące śpi dzień i noc, ponieważ tabletki ją tak otępiają, a kolejne 3 miesiące po zmniejszeniu dawki wchodzi opiekunce na głowę lub wręcz wbija opiekunce widelec w czoło. Takie leki powinny być ustalone stacjonarnie.

 

Po drugie raz jest lepiej, raz gorzej i ktoś powinien mieć prawo na bieżąco dostosowywać dawkę. Dlatego twierdzę, że niektórzy nie powinni przebywać w domu. Opiekunka nie ma żadnych środków, by zająć się takim podopiecznym. Nie mówiąc już o wiedzy. Natomiast obłożnie chorzy pacjenci często nie mają potrzebnego sprzętu, a służby medyczne przychodzą i wykonują jedynie minimum- to, za co im się płaci. Reszta obowiązków spoczywa na opiekunce. Chodź wiele z nich tak naprawdę do nas nie należy. Ponadto oczekuje się, że zastąpimy podopiecznym rodzinę. Wymaga się, by opiekunka warowała przy podopiecznym dzień i noc, chociaż nie ma takiej potrzeby. Opiekunka nie jest lekarstwem i rozwiązaniem na samotność niemieckich seniorów. Od tego mają oni swoje własne rodziny.

 

 

Firmy powinny być kontrolowane. Unika się płacenia pełnego ZUSu, podatków. Opiekunka wyjeżdżając nigdy nie ma pewności na jakich warunkach będzie pracować. Np. wczoraj rozmawiałam z firmą, która twierdziła, że płaci ZUS od średniej krajowej. Dzisiaj wyszło na jaw, że od średniej krajowej w skali trzech miesięcy. W rezultacie wychodzi, że ZUS jest płacony miesięcznie średnio od 1/ 3 średniej krajowej. Moim zdaniem to jest oszustwo. Takie rzeczy wychodzą w większości firm, jeśli zada się wystarczająco dużo pytań.

 

Opiekunki powinny być sprawdzane- wiedza, pewien poziom, umiejętności, język niemiecki, testy psychologiczne, kultura. To jest praca z człowiekiem, a nie przerzucanie worków z ziemniakami. Tymczasem kwalifikacje i język sprawdza się, ale tylko po to, by obniżyć wysokość pensji. Opiekunka i tak jest wysyłana, ponieważ w firmach brakuje opiekunów.

 

Na zlecenia regularnie powinien przyjeżdżać koordynator, by sprawdzać, czy wszystko jest ok i jak wygląda współpraca między opiekunką, podopiecznych i rodziną. Tymczasem koordynatorzy czasami miesiącami, jeśli nie latami, nie widzieli ludzi, z którymi podpisali umowy, i którzy dla nich i na nich pracują.

Państwo polskie i niemieckie powinno egzekwować prawa i przepisy, które wprowadza w życie. W opiece panuje bezprawie i nikogo to nie obchodzi.

 

5. Masz za sobą sporo doświadczenia, dlatego jesteśmy ciekawi Twojej opinii na temat idealnej kandydatki na opiekunkę. Jaka powinna być osoba, która chce pracować w opiece? Jakie umiejętności powinna posiadać, by praca w tym zawodzie nie stała się dla niej rozczarowaniem?

 

Powinna posiadać wiedzę. Nie medyczną!

Powinna wiedzieć, w jakim charakterze wyjeżdża do pracy.

Wykazać się asertywnością i poczuciem odpowiedzialności za dom podopiecznej i za podopiecznego.

Powinna jednak pamiętać, że ponosi odpowiedzialność, ale nie wszystko musi wykonywać sama. Od wykonywania różnych czynności są różne zawody. Jest rehabilitant, ogrodnik, pielęgniarka, ktoś do mycia okien, złota rączka,  psycholodzy i rodzina podopiecznych...

Opiekunka powinna znać język w stopniu komunikatywnym, by zdobyć zaufanie podopiecznych i ich rodzin oraz by się z nimi komunikować- informować o sprawach bieżących i w wielu sprawach, służyć pomocą jak np. zorganizowanie terminu, przyjęcie ślusarza, elektryka, kominiarza w domu, towarzyszenie podopiecznej podczas wizyt nie tylko ciałem, ale i „głową”.

Ważna jest również cierpliwość. Nie można być nastawionym jedynie na zyski.

Trzeba przynajmniej w małym stopniu lubić to, co się robi. Ale tak jest w każdej pracy.

Warto mieć jakąś odskocznię. Niech to będzie książka, internet, szydełkowanie, by nie zwariować w tej pracy.

Trzeba też wiedzieć, gdzie kończy się nasza odpowiedzialność, a gdzie odpowiedzialność ponosi rodzina podopiecznych. Warto rozumieć, kiedy i jak odejść.

 

6. Czy masz jakąś radę dla początkujących opiekunek? Pytamy o to, ponieważ komentarze o tej pracy nie zawsze są pozytywne.

 

Nie oczekiwać wdzięczności. Nastawić się na ciężką pracę pod względem fizycznym lub psychicznym. Przed wyjazdem zapoznać się z charakterem naszej pracy. Poznać swoje prawa i obowiązki. Nie liczyć na to, że ktoś poda idealne zlecenie na złotej tacy. To ciągła walka o swoje prawa i o szacunek. Pilnować swoich spraw. Sprawdzać zlecenia, przygotować się do wyjazdu. Liczyć tylko na siebie. Ponosić odpowiedzialność za siebie i za podopiecznego. Jeśli ktoś nie potrafi zadbać i walczyć o siebie, nie powinien podejmować się pracy w opiece. To praca dla silnych ludzi, którzy powinni potrafić poradzić sobie za granicą.

 

Dziękujemy za Twój czas, a czytelników zapraszamy na blog Basi (Perły rzucone przed damy, adres: http://kasiaperla.blogspot.com  oraz na stronę, na FB (Perly Rzucone Przed Damy).

https://www.facebook.com/Perly-Rzucone-Przed-Damy-141846583289776/

 

Życzymy sukcesów i spełniania się w życiu, zarówno zawodowym, jak i prywatnym.

Zespół Opiekunki24.pl

08 kwietnia 2018 08:29
Jak mozna podac leki, ktore nie sa zlecone przez lekarza. To dla mnie niepojęte. Durnota albo jakaś czasowa utrata świadomości przez opiekunkę. Ja rozkładałam leki, podawałam i ściśle przestrzegałam czasu . Leki mają określony czas dzialania i podanie w terminie jest obowiązkiem opiekunki . Wtedy można oczekiwać pozytywnego efektu . Takie byle jakie podawanie traci sens . Robiąc to nie wyrządziłam krzywdy podopiecznemu, a o to własnie chodzi .
08 kwietnia 2018 09:28 / 1 osobie podoba się ten post
Nie tylko o to chodzi, ale też o to, co wg. prawa możemy robić. Sensowne czy nie, to w razie, gdy ktoś nam niechętny, czy coś się mu przywidzi nas oskarży, to jak mamy się tłumaczyć, jeśli np. podawałayśmy leki, ale nam nie wolno? Na razie zamierzam pracować jako opiekunka, nie wiem, gdzie  się mogę znaleźć.
Teraz nie ma problemu, wyciągam pudełko z lekami na dany dzień, kładę na stole i moja rola się kończy. Ale chcę wiedzieć, czy ewentualnie leki mogę podać- wg. przepisów. Jedne mówią, że tak, inne, że nie. I bądź tu człowieku mądry...
08 kwietnia 2018 09:48
Taką umowę podpisałam. Świadomie .
08 kwietnia 2018 12:33
To znaczy, że u ciebie w umowie napisane jest również podawanie leków?
08 kwietnia 2018 12:44
Przeczytałam po raz kolejny umowę. I nie ma podawania leków w niej.
08 kwietnia 2018 15:30
A ja miałm umowę  bezpośrednio z rodziną. Za coś mi płacili i to nie mało. Więc i obowiązków mam więcej .Nie liczę godzin spędzonych z podopiecznym i wolne mam niecodziennie .
08 kwietnia 2018 16:43
To miałaś inne ustalenia. Chyba jak z firmy będą dzwonić to zapytam- tak na przyszłość- jak to jest z tym podawaniem leków.
08 kwietnia 2018 16:56
Lepiej nie pytaj, moga dopisać 
08 kwietnia 2018 17:12
Lepiej teraz, kiedy nie ma potrzeby leków podawania
08 kwietnia 2018 23:20 / 2 osobom podoba się ten post
Mnie szkoda bo nie wierze w to co pisza,moze skandalu szukaja. W media nie wierze dlatego tak pisze. Rozmawialam z corka i powiedziala,ze ja lekow nie daje ale pilnuje zeby pdp pamietala,ze ma je brac. Powiedzialam jej,ze czytalam o tej kobicie i sie boje odpowiedzialnosci,a ona na to,ze ja za nic nie odpowiadam bo pilnuje zeby pdp brala to,co ma przepisane. Nic innego jej nie daje i mam sie nic nie martwic. Jak bedzie tak,ze stan pdp sie pogorszy i beda z nia problemy to wtedy bedziemy sie martwic,teraz jest wsio dobrze i,ze nie mam brac do siebie tego co sie dzieje u innych. Tak mysle,ze nie trzeba z igly robic widlow. Poki nadzorujemy przyjmowanie lekow jest ok,jak bysmy mieli jej sami dawac to wtedy nie mozna,ponoc tak mowi prawo.
09 kwietnia 2018 09:09 / 1 osobie podoba się ten post
Powinnaś dostać od rodziny pisemną zgodę na podawanie leków. Wtedy jesteś chroniona, ale kto tak robi? Dajemy leki, zmieniamy pończochy uciskowe, opatrunki, ale prawda jest taka, że nam nie wolno tego robić.
09 kwietnia 2018 09:24
I taka pisemna zgoda wystarczy? Takie są przepisy? Te sytuacje w tej chwili mnie nie dotyczą- leki, pończochy i zmiana opatrunków. Ale kiedyś mogą. To teraz drążę temat, żeby ewentualnie na przyszłość wiedzieć. To, że tak się często robi nie znaczy wcale, że nie można zaprotestować. Im tak jest wygodniej, do pończoch dwa razy dziennie ktoś musi przychodzić, a  jak Polka zrobi, to mają to z głowy.
A co do tej sytuacji z aresztowaną kobietą. Przeczytałam, że 87 pan zmarł w szpitalu. Znaleziono w domu lek i zrobiono badania, które wykazały, że mógł umrzeć z tego powodu. Sytuacja dziwna, coś tam jeszcze musi być, bo przecież jak umiera ktoś w tym wieku, do kogo potrzeba opiekunki to mozna się spodziewać, że niekoniecznie długo pożyje i specjalne badania rzadko się robi. Jeśli trzymała swój lek z lekami podopiecznego to rzeczywście mogła go mu podawać. Ale potem dalej tam go trzymała? Dziwne to jakieś.
09 kwietnia 2018 10:35 / 2 osobom podoba się ten post

Dokładnie. Jak musiałaby być (usunięte), by lek, który samowolnie podawała trzymać z innymi lekami podopiecznych. A po wypadku tego nie zabrała. Natomiast jeśli chodzi o pisemną zgodę rodziny - TO PRZED NICZYM OPIEKUNKI NIE ZABEZPIECZA!!! opiekunka nie ma do tego wykształcenia i potrzebnych papierów i nie może tego robić!!! Co wy robicie?!!! Pisze się, pisze, a niektórzy dalej swoje. NIE WOLNO!!! Niech rodzina załatwia pflegedienst!!! Co was to obchodzi?! Z tą opiekunką to mi tu rodzina niemiecka śmierdzi. Wogóle, że obydwoje razem, w tym samym czasie trafili do szpitala. W życiu bym nie pojechała do opieki na czarno. Przecież to wygląda, jak celowe działanie. Pytanie tylko, czy działanie opiekunki. Ja czuję się bezpieczna, jak przychodzi pflegedienst. Mam wtedy świadków, że nie robię samowolki. Zawsze można się ich poradzić w różnych sprawach. Moim zdaniem do każdego podopiecznego powinni przychodzić dwa razy dziennie. Widzieć podopiecznego, żeby potem nie było takich jaj, że opiekunka po całym mieszkaniu druty kolczaste porozciągała, bo nie potrafiła sobie poradzić, albo że ktoś regularnie truje swoich podopiecznych. 

09 kwietnia 2018 13:00
Są różne powody wyjazdów na czarno, niekoniecznie tylko to, że większe pieniądze. Bezpieczniej z firmą, ale życiu różnie bywa.
U mojej podopiecznej nie ma potrzeby dodatkowej opieki- sama leki rozłoży, ran i pończoch nie ma. Co tydzień (lub częściej) przyjeżdża siostrzenica, co dwa- trzy dni przychodzi przyjaciel. Ale są osoby samotne, na tyle sprawne, że nie potrzeba jeszcze dodatkowej opieki. Tutaj koordynator z firmy mógłby zjawiać się częściej niż raz na dwa miesiące (albo rzadziej), ostatecznie biorą za coś pieniądze (nie wiem, jakie, ile taka wizyta kosztuje, ale taki objazd domów by nie zaszkodził). Wygodniej jest, jeśli nikt się nie kręci, wszystko idzie swoim rytmem. Ale jesteśmy w pracy przecież.
A co do podawania leków- to jak rozwiązałabyś podawanie leków po południu i w nocy (rano i wieczorem mogłaby to robić przychodząca pielęgniarka) u podopiecznego, który sam nie weźmie? Przypuśćmy, że przyjechałaś w nowe miejsce i zmienniczka ci mówi, że te nieszczęsne leki podaje. Nikogo innego nie ma.
09 kwietnia 2018 13:57 / 1 osobie podoba się ten post
Właśnie rozmawiałam z firmą i przy okazji zapytałam o leki. Rozdzielać nie możemy, ale podawać te rozdzielone tak. Oczywiście opatrunków nie robimy, pończoch też nie. Tak mi powiedziano. A teraz czekam na telefon, dlaczego za święta dostałam 1/3 tego, co miało być....