Tak ,często tak bywa ,bo wynajdują różne bzdurne rzeczy ,a praca do wykonania ta sama i rodzina płaci przeważnie takie same pieniądze.Widziałam rachunki.
Tak ,często tak bywa ,bo wynajdują różne bzdurne rzeczy ,a praca do wykonania ta sama i rodzina płaci przeważnie takie same pieniądze.Widziałam rachunki.
Tak, np. moja koordynatorka z R. ma podpisane umowy z 3 różnymi firmami i która pierwsza da zmienniczkę , ta ma kontrakt..ja też pojechałam jako pierwsza z mojej firmy na krótkie zastępstwo..dziewczyna była tam 6 m-cy z innej firmy, ja mialam 50 e wiecej przy pełnym ZUSie, ona miała od 200 zł ze swojej firmy..po moim zleceniu zmieniła firmę na moją..a rodzina cały czas dostawała takie same rachunki..
Jola .Od jakiej kwoty masz Zus płacony?
No nie zawsze praca do wykonania taka sama. Np., jeśli ktoś ma prawo jazdy a drugi ktoś nie ma, to już jest zupełnie inna bajka. Ani do lekarza, ani w odwiedziny Pdp już nie zawiezie. Wiele spraw musi załatwiać rodzina wtedy, nie opiekun-ka.
I ten czas zostaje do dyspozycji w domu. Czyli więcej czasu dla siebie jest wtedy.
Nie piszę o rozbierznościach ,ale jak język na podobnym poziomie ,nie ma wożenia samochodem ,ani innych spraw ,że jedna robi ,druga nie ,a pieniążki rózne i to jest wkurzajace , a tak nie raz jest .
Wiesz coo...czy to tak do końca jest...że ten świat do odważnych należy???
Nie mamy obowiązku być odważnymi,nikt nie powinien nam mówić co dla nas dobre....ale czy my to wiemy??
Świat dzisiaj robi z nami co chce....coraz mniejszy wpływ mamy na nasze życie:(
Ja sie czasami zastanawiam nad ta znajomoscia jezyka. Bo czy osoba,ktora zarabia ok. 300 euro mniej niz zmienniczka,to ma mniej obowiazkow?
Przykladowo w gre wchodzi pomoc przy myciu,zmiana pampkow,sprzatanie,gotowanie,zakupy. I jedna pani dostanie 1200 ojro a druga 900 gdyz slabiej sobie radzi z jezykiem. To niesprawiedliwe moim zdaniem,no ale to moja opinia,byc moze w bledzie trwam.
Odwaga to nie obowiązek ,to cecha charakteru ,jednym dana "z automatu", innym nie.Człowiek generalnie jest ssakiem odważnym:)Gdyby nie odwaga do dziś siedzielibysmy na drzewach:):):):)
A tak bardziej na poważnie, to jakby na to nie patrzył świat już tak jest urządzony,że należy do odważnych.Fakt ,nie mamy wpływu na tzw.całokształt,ale np.żeby spełniać swoje marzenia też potrzeba odwagi:) Kto całe życie będzie siedział w kąciku,będzie tylko marzył o tym "co by było gdyby".........
Myślę bardzo podobnie. Chociaż jak już wcześniej posałem, opieka nad starszym człowiekiem to nie tylko te "fizyczne" obowiązki.
To także rozmowa, spacery, po prostu towarzyszenie drugiej osobie w życiu codziennym. No trudno jest towarzystwa dotrzymywać bez " języka w gębie".
Myślę bardzo podobnie. Chociaż jak już wcześniej posałem, opieka nad starszym człowiekiem to nie tylko te "fizyczne" obowiązki.
To także rozmowa, spacery, po prostu towarzyszenie drugiej osobie w życiu codziennym. No trudno jest towarzystwa dotrzymywać bez " języka w gębie".
Na mojej szteli język jest bardzo ważny,pomimo tego,że Pdp ma Al,i raczej się znim nie pogada.
Trzeba mu jednak oznajmiać każdą czynność jaką się z nim wykonuje....bo w przeciwnym razie z kochanego dzuecka zamienia się w diabełka....ze strachu przed nieznanym oczywiście.
Poza tym uważam,że język jest ważny w tej pracy.
Mam tu przykład znajomej rodziny,u której pracuje polka "bez języka".
Rodzina kochana i pomocna,ale co z tego kiedy opiekunka nie rozumie o co oni ją proszą....kiwała głową i śmiała się jak głupia do sera a oni wychodzili z zał.że ona rozumie.....a prośba kolejny raz nie spełniona.
Rok wytrzymali i podziękowali jej za współpracę....a ta fochy strzela.....z jakiej paki pytam się?!
Dodać tylko chcę jeszcze, że np. umówić wizytę do lekarza, czy zapytać o cokolwiek w rozmowie telefoniczej z takich służbowych spraw.
Bez znajomości języka nie może być dobrej opieki. Bez dyskusji żadnej.
To jest podstawa. Bo co z tego, że dobrze gotuję, w domu czysto bardzo, wszystko na czas wypucowane i podane, jak np. Pdp potrzeba umówić wizyt,ę i do doktora, fryzjera czy kosmetyczki zawieźć. Bo nie ma komu. Rodzina daleko, Poza tym po to płacą kasę za opiekuna, żeby mieć full service i święty spokój, a nie zajmować się babcią czy dziadkiem.
Myślę bardzo podobnie. Chociaż jak już wcześniej posałem, opieka nad starszym człowiekiem to nie tylko te "fizyczne" obowiązki.
To także rozmowa, spacery, po prostu towarzyszenie drugiej osobie w życiu codziennym. No trudno jest towarzystwa dotrzymywać bez " języka w gębie".
Nie wiem , czy we wszystkich agencjach tak jest , ale spotykałam się z różnymi cenami dla niemieckiego klienta, w zależności od stopnia umiejętności językowych opiekunki. Jeżeli chcą płacić mniej , to biorą opcję z podstawowym niemieckim u nie powinni wtedy narzekać , ani zlecać opiekunce rozmów telefonicznych. Wtedy już rodzina musi więcej pomóc. Coś za coś.