Ojojojoj! Ale jaja!
Dostała dziś telefon od szefowej i zaczynam już dziś pracę!!!!!!!
W mode jeża nietoperza!!! Stresa mam!!!
Mam dziadeczka pod opieką i na razie tylko do niego będę jeździć! Wrócił ze szpitala i jest bardzo osłabiony i potrzebna osoba która spędzi z nim więcej czasu w ciągu dnia, pomoże w codziennych czynnościach i przypilnuje, aby jadł i pił! To ok. 5-6 godzin dziennie... Dziadeczek wydaje się miły, ale swoje za uszami ma! Moim zadaniem będzie przekonanie go do uporządkowania mieszkania, aby mógł się lepiej po nim poruszać! Poznałam go dzisiaj i wieczorkiem jadę do niego przygotować go do snu i ewentualnie podać kolację... kurcze mam nadzieję, że zaskarbię sobie jego zaufanie i wszystko się uda!
Szefowa wierzy we mnie! Ale się czuję w sumie troszkę rzucona na głęboką wodę! Nie mam doświadczenia z mężczyznami i trochę się obawiam! Jedynie moim ojcem się opiekowałam! No ale jakbym miała jakiekolwiek kłopoty to mam zaraz dzwonić!
Zobaczymy jak to będzie...
A na basen to już nie chce mi się iść... kostka (miałam skręconą 3 lata temu) mnie cholernie boli od pływania... nie wiem, jak ja tą szkitką macham!
Ale dziś wieczorkiem jest festyn wina, więc idziemy z dziewczynami! A co!