Opiekunkowe szkło kontaktowe

17 czerwca 2013 23:57 / 1 osobie podoba się ten post
A ja staram sie zyc dzisiaj, jest wazna chwila, teraz , staram sie zawsze aby dzien trwal dlugo i zeby byl wyczerpujacy kazda chwilka wykozystana.Nie mam marzen bo uwazam ze to strata czasu wole cos zrobic w tym czasie dla siebie .Nie bylam kiedys taka ale zycie pokazalo mi gdzie moje miejsce i zreszta doswiadczam caly czas tego wiec zyje dzisiaj ...Kazdy zyje jak chce i moze ja widocznie tak ....i dodam ze inaczej nie moge .
18 czerwca 2013 07:30
justa

A ja staram sie zyc dzisiaj, jest wazna chwila, teraz , staram sie zawsze aby dzien trwal dlugo i zeby byl wyczerpujacy kazda chwilka wykozystana.Nie mam marzen bo uwazam ze to strata czasu wole cos zrobic w tym czasie dla siebie .Nie bylam kiedys taka ale zycie pokazalo mi gdzie moje miejsce i zreszta doswiadczam caly czas tego wiec zyje dzisiaj ...Kazdy zyje jak chce i moze ja widocznie tak ....i dodam ze inaczej nie moge .

Mam podobnie - żadnych marzeń i trzymam się swojej grzędy, ale ja szukam przyczyn ... Złudzeń co do życia też nie mam .... Nie zrobię kroku do przodu jak nie zrozumię dlaczego i za co .... Odpowiedzi są w chwili , którą nazwałam "dzisiaj" i tylko po takim terytorium się poruszam .... i też inaczj nie mogę ....
18 czerwca 2013 08:03 / 2 osobom podoba się ten post
Ja mam PRZED i PO. Są to najczęściej doświadczenie dość trudne, jednak pozytywne:
1/matura z matmy. Pierwsze podejście oblałam. Na drugim dostałam ściągi, bo wcześniej poznałam ludzi, z którymi zdawałam i nie byłam anonimowa. Nie byłabym w stanie zdać z matmy nawet egzaminu gimnazjalnego, a w moich czasach była na maturze obowiązkowa
2/ nauczenie się niemieckiego i wyjazd do Niemiec. Miałam z tym językiem problem niewiele mniejszy niż z matmą, ale się udało, tym razem bez ściągi.
3/adoptowanie chłopczyka, gdy mieliśmy ze ślubnym już dorosłe dzieci i przyjęliśmy maluszka. Zmienił nam punkt widzenia, uczy walczyć o niego i przez to również o siebie. Od strony wygodnej natury ludzkiej decyzja bez sensu, od strony człowieczeństwa - jedna z najlepszych rzeczy, jaką zrobiliśmy. Całą rodziną, bo była to decyzja wspólna.

Ja mam marzenia, są dla mnie siłą napędową. Część już zrealizowałam, reszta przede mną.
18 czerwca 2013 08:07 / 1 osobie podoba się ten post
Ja już nie jestem pesymistką .... Ja nie mam poprostu złudzęń .... Robię to co mi wychodzi ....
18 czerwca 2013 08:18
Romana byłaś dla mnie taką zagadką ... Ja z matematyką kłopotów nie miałam ... Do średniej szkoły dostałam się bez egzaminów .... Zdawałam na filologię polską bo bliżej mi było do poezji niż do ułamków ... Z ortografią nie dałam rady ... Mam problem z uczeniem się czegoś czego nie rozumiem ... Dlatego niemiecki tak mi ciężko idzie ... Na pamięć szybko to uczyłam się tylko wierszy ... Cieszę się, że ogarnęłaś jakoś swoje życie...
18 czerwca 2013 08:26 / 1 osobie podoba się ten post
Berdi ja się napróbowałam .... Niezły praktyj jestem ..... Robie to co umiem ... Uczę się tego co uznam za niezbędne .... Dlatego usiadłam na kompie  (ale dalej zielono mi ) ...  Berdi - ja wiem, że sobie poradzę ... Jak już wiesz co masz robić to to po prostu robisz ... Najgorzej jest z ciągłym nie wiem ....
18 czerwca 2013 08:41 / 1 osobie podoba się ten post
Romana - mam problem z siłą napędową ... Tego nie mogę znaleźć ... Dlatego taka wolna jestem... Ale jak czegoś szukam ... , mam nos przy ziemi, a w głowie tylko jedno pytanie .... Boję się tylko ludzi biegunowych, którzy umieją być  "tacy i tacy" ....  W  niemieckim tez mam problem z czasownikiem ... Nie umię zapamietać czasowników ......
18 czerwca 2013 12:21 / 5 osobom podoba się ten post
romana

Ja mam PRZED i PO. Są to najczęściej doświadczenie dość trudne, jednak pozytywne:
1/matura z matmy. Pierwsze podejście oblałam. Na drugim dostałam ściągi, bo wcześniej poznałam ludzi, z którymi zdawałam i nie byłam anonimowa. Nie byłabym w stanie zdać z matmy nawet egzaminu gimnazjalnego, a w moich czasach była na maturze obowiązkowa
2/ nauczenie się niemieckiego i wyjazd do Niemiec. Miałam z tym językiem problem niewiele mniejszy niż z matmą, ale się udało, tym razem bez ściągi.
3/adoptowanie chłopczyka, gdy mieliśmy ze ślubnym już dorosłe dzieci i przyjęliśmy maluszka. Zmienił nam punkt widzenia, uczy walczyć o niego i przez to również o siebie. Od strony wygodnej natury ludzkiej decyzja bez sensu, od strony człowieczeństwa - jedna z najlepszych rzeczy, jaką zrobiliśmy. Całą rodziną, bo była to decyzja wspólna.

Ja mam marzenia, są dla mnie siłą napędową. Część już zrealizowałam, reszta przede mną.

A ja nie mam "PO" bo jestem stale przed,nie dziele zycia na etapy,przyjmuje wszystko na waska choc wypukla klatke kobieca i prę do przodu bo chce wykorzystac swoje zycie do dawania z siebie tego co mam najlepsze.Nie jest dla mnie etapem szkola, czy praca bo to jest ciaglosc mojego zycia.Jedno wybieram inne musze jeszcze inne chce.Do tej pory stoje w blokach,czekam ,że cos sie wydarzy co  zapoczatkuje te moje "PO".Wszystko w zyciu jest wazne od urodzenia do kres.Dzieci - naturalnie,ze w rodzinie sa i nie zjawiaja sie z nikad,chociaz u nas w rodzinie tak sie stalo.Adoptowalismy dwoch chlopakow noworodkow z dwu- letnim odstepem ale nie jest to dla mnie "Po"przyjelam to bez jakichs dodatkowych emocji i wyrzeczen z rozmyslem a i zycia mojego to nie zmienilo.Moze wyjazd za granice jest jakims "po" ale z malej litery, bo oprocz bytu materialnego nie wplynal na zycie rodzinne ani moje osobiste.Wszystkie czekajcie na "PO" bo lepiej sie zyje z nadzieja, warto czekac, ze nastapi to cos  wielkiego i pieknego.
18 czerwca 2013 13:44 / 3 osobom podoba się ten post
Hmm, "przed" i "po"... Nie mam takiego podzialu. Zyje, tak jak Andrea, chwila. Szukam w kazdej sytuacji czegos pozytywnego. Nie chce myslec o stratach, bo bym zwariowala. Powiedzialam sobie dawno, dawno temu, ze nie jest wazne co bylo, tylko to co bedzie. Kazdy dzien to nowosc, nowe mozliwosci, cos innego, nawet jak bylam te 5 tyg. w strasznej dziurze, patrzylam co nowego w ogrodku wyroslo.
Kazde miejsce nowe, tak mi sie sklada, mam duzo do obejrzenia, staram sie korzystac z tego, ze pewnie nigdy w zyciu nie moglabym tyle zobaczyc na wlasne oczy. Przy okazji kazdy podopieczny inny, caly czas sie ucze. Teraz slucham pilnie szwajcarskiego niemieckiego, trudny, ale da sie wychwycic co nieco, sporo z wloskiego sie trafia, a kiedys cos tam mi sie z tego jezyka w glowie pojawialo. Zyje chwila, zeby nie byc calkiem banalna, tak, mam doly, ale juz mniejsze. Nie mam na smutki czasu i z tego sie ciesze.
18 czerwca 2013 13:58
No, juz nie chcialam az tak sie madrzyc, ale ten film w duzej mierze mi pomogl ustawic sie na wlasciwe tory.
18 czerwca 2013 14:07
Andra kochana nie jestem typem ktory zycie swe zaraz z gory przekresla ja po prostu nie mam marzen nie mysle tak naprawde co bedzie jutro bedzie to dobrze ale moze byc inaczej tez dobrze. Wiem ze jestem typem czlowieka ze wywoluje wilka z lasu ...tak tak ...mialam kiedys mazenia plany ale zdazyly sie rzeczy w moim zyciu ktore wszysys to w ciagu sekundy przekreslily je wiec dzis twardo stapam po ziemi i ciesze sie tu i teraz nawet i Niemcami.Co niektorzy znaja mie troszke wiec wiedza o czym pisze .....coz humor mam ale jak to mowia robie dobra mine do zlej gry jak wiecie powtarzalam caly czas jestem szczesliwa juz sie wszystko poukladalo ale jak zwykle kopsa dostalam od zycia .....wiec dziewczyny dobrze jest sie cieszyc chwila ...usmiechac sie od ucha do ucha ale ...ale potem cos na orzezwienie i po co plany,marzenia ..... to nic nie zmieni swoje drogi i tak mamy napisane ...
18 czerwca 2013 19:27
http://www.youtube.com/watch?v=oG6pEolAKm8

Dla wszystkich wątpiących, moja ulubiona piosenka.
18 czerwca 2013 19:47 / 1 osobie podoba się ten post
Coś mam z justy, też nie mam marzeń, mam wrażenie,że się poddałam i płynę z falą. Kiedyś próbowałam pod prąd.
Wczoraj już było,jutro dopiero przyjdzie, tu i teraz...
Co ten upał ze mną robi, jakieś filozoficzne teksty tu wstawiam:)
18 czerwca 2013 20:11
Hej,ja też mam tak czasem,to chyba ta praca,zero życia osobistego czasem chce mi się ży..ć.Masz racje barbarella zwalmy to na pogodę
18 czerwca 2013 20:11 / 4 osobom podoba się ten post
A ja mam marzenia , ale one raczej mają ubarwić i wzbogacić moje życie - nie je całkowicie odmieniać . Ja się już kiedyś dość potykałam z losem - teraz jest czas doceniać to , co mam .Zauważać drobiazgi i cieszyć się nimi , cenić ludzi , których mam wokół siebie , robić to , co lubię . Nawet praca za granicą nie stresuje mnie tak bardzo- mogę przestać w każdej chwili ale na razie nie chcę .Może dojdzie do skutku moja wymarzona podroż !Ale nawet przygotowywanie się do niej sprawia mi przyjemność .