Opiekunkowe szkło kontaktowe

16 czerwca 2013 22:52 / 2 osobom podoba się ten post
nowadanuta

Asik - ja już tak mówię, bo poważanie wśród wielu moich znajomych dokładnie o tyle wzrosło o ile zaczęłam więcej zarabiać ,,,,

Proza życia moja droga :) I dobrze nie se im rośnie to poważanie...znam i to plus ludzka zawiść...ale to mnie lata kolo..nosa :) Minął juz czas ze przejmowalam sie "Co sąsiedzi powiedza". Mam na szczescie paru przyjaciół sprzed mojej kariery zagranicznej :) a teraz kobietki na forum. I to najwazniejsze.
16 czerwca 2013 23:10 / 3 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Ja takich znajomych wyeliminowałam bardzo szybko. W Polsce ma dwie dobre,sprzawdzone przyjaciółki i milion znajomych na dystans.
Ludzie sa bardzo interesowni.

Ja mam w Polsce jedną  przyjaciółkę, drugą skreśliłam, bo mi powiedziała, że światła przede mna nie widzi ,,, Też nie widziałam ... A znajomi to to wszystko co mnie otacza, sąsiedzi itd.. Zaczeli mnie lepiej traktować , a ja wolę być lepiej traktowana,,,,, Ja nie muszę nikogo lepiej traktować bo zawsze staram się traktować dobrze .., DO LUDDZI TO JA ZŁUDZEŃ NIE MAM , ale są perełki i inne takie cudeńka, bo je widzę na tym forum,,,, Mam nadzieję, że umię się trzymać na dystans tam gdzie trzeba....,
16 czerwca 2013 23:18
Asik

Czas "przed" i "po"...Tak mnie naszlo myślenie po rozmowach ze Skarbami. Oni dzielą czas na ten PRZED wojną i PO wojnie. Jakby to byla granica ich życia. Moi koledzy pamietam, dzielili czas na PRZED wojskiem i PO wojsku. I zaczelam sie tak zastanawiac nad swoim życiem i doszlam do wniosku ze mialam dwie takie granice. Najpierw mówilam PRZED ślubem i PO ślubie a teraz z Manem mówimy: PRZED chorobą teściowej i PO chorobie teściowej. Nie wiem, ale wydaje mi sie ze jesli komus w zyciu wydarzylo sie coś szczególnego, czy to smutnego czy radosnego to nagle to wydarzenie staje sie taka wirtualna granica. Punktem który był koncem starego i początkiem nowego zarazem. Ciekawa jestem czy i wy macie takie punkty..na pewno macie...czy wasze PRZED jakos sie zmienio PO?
Dla mnie bardzo...PRZED chorobą teściowej nie mialam zielonego pojecia o pielegnowaniu chorego. Jej choroba nauczyla mnie systematycznosci :) i wykorzystywania czasu. Niestety teraz tu w Niemczech nieco te cechy zakurzyłam. Poza tym bylam balaganiara...a teraz uchodze za pedantke. Wieczny śmiech...I co najwazniejsze. PO śmierci teściowej juz wiedzialam ze zaden cięzar ktory na nas spadnie nie jest ponad nasze sily. Wszystko mozna znieść...udźwignąć...naprawde. I kiedy mi jest naprawde źle, kiedy zaczynam panikowac, ze nie dam rady...wtedy sobie przypominam ze te 7 lat przezylam. Ze wyszlam... moze nie bez szwanku ale w koncu dalam rade. No ma sie te pare blizn ale ja jestem cala. :))

Duzo miałam przed i po,najwięcej chyba przed śmiercią i po śmierci. Najtrudniej było po Piotrusiu, to mój wymarzony synek. Jakaś słabsza się zrobiłam, ale może spokojniejsza.
16 czerwca 2013 23:25
barbarella

Duzo miałam przed i po,najwięcej chyba przed śmiercią i po śmierci. Najtrudniej było po Piotrusiu, to mój wymarzony synek. Jakaś słabsza się zrobiłam, ale może spokojniejsza.

Nie slabsza...moze spokojniejsza i przez to masz takie wrazenie. Przezylas to...a slaby nie dalby rady...
16 czerwca 2013 23:36 / 2 osobom podoba się ten post
Asik

Nie slabsza...moze spokojniejsza i przez to masz takie wrazenie. Przezylas to...a slaby nie dalby rady...

Jakoś przeżyłam, podobno wszystko w życiu dzieje sie po coś, tylko nikt nie wie po co i dlaczego. I chyba to w życiu jest najciekawsze, że nie wiadomo co nas spotka. Najważniejsze to jakoś sobie poradzić, nikogo nie skrzywdzić, nie obnosić się ze swoim nieszczęściem.
16 czerwca 2013 23:40
Moim momentem "przed" i "po" to śmierć mojego taty, a potem babci... zmieniłam się w tym sensie, że stałam się bardziej wrażliwa i emocjonalna... kolejny taki moment to spotkanie miłości mojego życia dzięki, której się zmieniam, zaczynam siebie doceniać i wierzyć w swoje siły... mam nadzieję, że przetwa ona koleje losu i będziemy oboje starli się ją pielegnować...
16 czerwca 2013 23:52
barbarella

Jakoś przeżyłam, podobno wszystko w życiu dzieje sie po coś, tylko nikt nie wie po co i dlaczego. I chyba to w życiu jest najciekawsze, że nie wiadomo co nas spotka. Najważniejsze to jakoś sobie poradzić, nikogo nie skrzywdzić, nie obnosić się ze swoim nieszczęściem.

Ważne, że masz kochającego męża i wspaniałe corki... choć zapewne, jak w każdej rodzinie bywało różnie, ale jesteście razem, wspieracie się i to najważniesze! Przeszłaś naprawdę dużo w swoim życiu i napewno nie jesteś słabą tylko bardzo silną kobietą i chylę przed Tobą czoła! 
Cieszę się, że Cię poznałam, bo jesteś dobrą i wartościową osobą!
Trzymam kciuki i modlę się, aby wszystko ułożyło się po Twojej myśli!
17 czerwca 2013 00:03 / 1 osobie podoba się ten post
Tali

Ważne, że masz kochającego męża i wspaniałe corki... choć zapewne, jak w każdej rodzinie bywało różnie, ale jesteście razem, wspieracie się i to najważniesze! Przeszłaś naprawdę dużo w swoim życiu i napewno nie jesteś słabą tylko bardzo silną kobietą i chylę przed Tobą czoła! 
Cieszę się, że Cię poznałam, bo jesteś dobrą i wartościową osobą!
Trzymam kciuki i modlę się, aby wszystko ułożyło się po Twojej myśli!

No i się poryczałam, dzięki .
17 czerwca 2013 07:19 / 3 osobom podoba się ten post
Ivanilia40 - moja "wizytówka" jest przemyślana .... Uzbroiłam się w kolce jak zrozumiałam, że nie warto żebrać o miłość dając miłość ... Teraz czyszczę swoje relacje .... Z bliznimi, z którymi jestem na TY (dla poprawy naszych relacji) zawsze jestem w stanie zaproponować przejście na PAN/PANI ... Dzięki temu nie muszę być niegrzeczna ...
17 czerwca 2013 11:37
barbarella

No i się poryczałam, dzięki .

Ojej! Nie chciałam, żebyś chlipała! No chyba, że płakałaś ze szczęścia... 
 Po prostu tak ładnie opowiadałaś o swoim mężu, że wydaje mi się, że masz w nim wsparcie i myślę, że on też bardzo Cię kocha!
Wiadomo, że nie zawsze jest różowo i bywa ciężko czasem, ale mimo tylu przeciwności nadal jesteście razem, więc to świadczy o wielkiej miłości i zrozumieniu...
A w ogóle Kobieto zakazuję Ci mówić, że jesteś brzydka!!!!!!!!!!! Kto Ci to w ogóle powiedział??? Widziałam Cię i nic Ci nie brakuje!!! Niejeden facet się za Tobą obejrzy!!! Też chciałbym mieć taką figurę jak Ty!!!  No!!!
17 czerwca 2013 11:41
O ile dobrze sobie przypominam to Barbarella miała inny avatarek,na którym było ją ładnie widać.Barbarella,Tobie faktycznie musiał ktoś wmówić,ze jesteś brzydka,bo z avatarku patrzyła bardzo atrakcyjna kobieta.
17 czerwca 2013 11:50 / 1 osobie podoba się ten post
tina 100%

O ile dobrze sobie przypominam to Barbarella miała inny avatarek,na którym było ją ładnie widać.Barbarella,Tobie faktycznie musiał ktoś wmówić,ze jesteś brzydka,bo z avatarku patrzyła bardzo atrakcyjna kobieta.

Właśnie , dobrze mowisz. Ja mam dłuuugi nos i jestem chuda, siwa ale pokazalam facjate. A Barbarelli to tylko plecy widac. To nie fer. Jak mam ją poznac na ulicy albo czasem w autobusie? :) Brzydka...tez coś. NIE MA czegoś takiego. Wszystkie tu jesteśmy piękne...i wszystkie mamy piekne dusze. Owielkich sercach nie wspomne. :))
17 czerwca 2013 11:54
Nasza Barbarella naprawdę jest atrakcyjną babką! Widziałam na własne oczęta!
17 czerwca 2013 14:32
ivanilia40

Ja takich znajomych wyeliminowałam bardzo szybko. W Polsce ma dwie dobre,sprzawdzone przyjaciółki i milion znajomych na dystans.
Ludzie sa bardzo interesowni.

U mnie jest podobnie jak zaczełam więcej zarabiać to rodzinka mnie zauważa , a ja mam ich gdzieś . Kiedyś mnie nie znali , a teraz co , mam kasę to jestem lepsza ? Jestem taka jaka byłam , przyjaciółek nie mam . ludzie są interesowni to prawda i zazdrośni
17 czerwca 2013 23:22 / 1 osobie podoba się ten post
U mnie nie ma przed i po,u mnie czas plynie,jest ciagle inaczej....Ciagle zycie mnie zaskakuje.Raz pozytywnie ,raz negatywnie,ale ja plyne dalej i stawiam czola,jak tylko potrafie.