Nie mozesz urobić tego księcia :-) nie ma na niego metody ? Pisz co on ma za "pazuchą" to coś wymyslimy wspólnie :-)
Nie mozesz urobić tego księcia :-) nie ma na niego metody ? Pisz co on ma za "pazuchą" to coś wymyslimy wspólnie :-)
Ile dałam rady to zmieniłam. Nie wprowadzam MOICH porządków w cudzym domu, ale nie pozwalam na poniżanie mnie. To jest gospodarz którego żona tytułuje szefem. Kobiety ma za nic, ale nawet na takich pamaga teatralne pakowanie. Do tego rodzina bardzo w porządku, zawsze stają po mojej stronie, ale jestem zmęczona. Codziennie jakaś awanturka. Gość nie chce zrozumieć, że bardzo chora żona nie wstanie i nie zajmie się gospodarstwem. Ona się nauczyła, że chociaż nie zawsze pamięta moje imię to ja stanę między nią, a mężem. I tak leci dzień za dniem. Nie jest tak źle żeby uciekać, ale łatwo też nie jest. Ja jak czytałam - nigdy wioski itd. to myślałam "ale o co chodzi???o sklepy???". Teraz już wiem.
A z sukcesów: najbliższa rodzina powidziała mi, że pierwszy raz usłyszeli dziękuję i przepraszam wypowiedziane do mnie. Nidy wcześniej szef takich słów nie używał. Daję radę!
Pisałam "urobić", ale nie mialam na mysli zmieniać. I nie chodzi o wprowadzanie porzadkow u kogos w domu. Nie o tym pisałam .
Nie dekoruję, bo nie mam do tego ani serca, ani talentu. Poza tym, mimo, że juz bardzo długo pracuję w De, to nigdy nie wiem, czy już można wyciągać te stare zajączki, obtłuczone kurki i inne kaczuszki, czy jeszcze za wcześnie, bo dla mnie zawsze za wcześnie i w ogóle to niekoniecznie ;).
W piątek będzie pyszna, gorąca makrela z grilla (po jednej na głowę, żeby należycie postnie było ;)) przywieziona przez szefa od zarabiających w ten sposób ochotniczych strażaków, w niedzielę szef idzie ze święconką, ja piekę na obiad kaczkę, a w poniedziałek debiut z jagnięciną.. Oby się udała, bom lekko zestresowana ;). Poza tym szynka, jaja i chrzan. Jajek jem tyle, że zaraz zacznę gdakać, a w Wielkanoc, to już dramat cholesterolowy :D.
Wszystko to spożyję na nieudekorowanym stole, może dam radę, jak myślicie ;)?
Przez ostatnie trzy dni bawiłam się w Święta. Prawie wszystkie ozdoby sama zrobiłam,a chwalę się ponieważ nie posiadam zdolności plastycznych. :-). To z braku masła :-)
Jakie piekne i dzieki Bogu nie zatluszczone:-)
Ach, ten nastroj, juz go masz.
Taka namiastka domu,bo w tym roku niestety skończe na parówce w Wigilię..
Niemiecka Kartofelsalat w Wigilie, to dla mnie bardziej traumatuczne przezycie, ale mam szczescie, bo jadlam tez szpecle z gulaszem wieprzowo-pieczarkowym i pieczen ze swinki z Semelknoedeln.
Wszystko bylo pyszne a moje lapki nie musialy pomagac. Gotowali mezczyzni.Niemieccy.
Jakoś przeżyję tę niemiecką Wigilię,tu raczej będzie catering bo niestety córka dziadków antytalent kulinarny,a zięć gotuje co prawda,ale tylko mięcho . Pożyjemy ,zobaczymy czym niemiecka chata bogata.Po powrocie na pewno karpia usmażę,to nic że w marcu..
Pewnie, wazne ze polski. Moje kolezanki doniosly, ze w Biedronie pojawila sie niemiecka swinina:boi sie:
W Niemczech są polskie jaja :smiech3:
W Niemczech są polskie jaja :smiech3:
W Niemczech są polskie jaja :smiech3: