18 listopada 2014 06:53 / 11 osobom podoba się ten post
Przepiszę art. z naszej prasy.Interesuję się wszystkim co dotyczy chorób z ktorymi mamy do czynnienia w naszej codziennej pracy.A szczególnie parkinsonem i alzheimerem.Czytam nt.dużo i wszędzie.Utrzymuje też kontakty z opiekunkami ktore opiekuja sie chorymi na te choroby.Zrozumienie ich chociaż to bywa trudne ułatwia nam sprawowanie opieki.Przepiszę cały art.jest trochę długawy,zrobię to w odcinkach. Zainteresował mnie poprostu z prostej przyczyny - tytuł - a po przeczytaniu wyciągnełam wnioski, ale to juz pozostawiam tym,ktorzy przeczytaja.Każdy ma inne spojrzenie
Tu starości nie leczymy.
Pacyfikacja oznacza najczęściej zastrzyk z haloperidolu:niektorzy lakarze mowia na ten lek "Halo,nie pier........" bo po dużej dawce pacjent odpływa i niewspołpracuje.
Zbliża sie pora obiadu.Na przypominajacej świetlicę sali przy dwóch długich drewnianych stołach siedzi kilkanaście osób,ale panuje kompletna cisza.Niektorzy patrzą w duzy nascienny telewizor,inni zawiesili wzrok na blizej nieokreslonych martwych punktach.Z letargu wyrywa ich pan Marek(wazne,zeby zwracać sie do konkretnej osoby i połaczyć głos z dotykiem,np.objąć ramieniem): - Ładny masz dziś Jadzia sweterek,może potańczymy po obiedzie? Bardzo chetnie tylko nie z tobą! - pani Jadzia nie wyglada na swoje osiem krzyżyków,a z dowcipu jest znana w całym ośrodku. - Ta karta by sie przydała........ upomina się lekko zgarbiony pan w okularach. - Aha,do aparatu,będę pamietał,panie profesprze - pan Marek prowadzi mnie w kierunku korytarza i schodów na parter,poziom dla pacjentow w cięższym stanie.Wychodzimy z pokoju,a mój przewodnik starannie zamyka drzwi kluczem zaczepionym na stałe do tych samych drzwi za pomocą sznurka i gwoździka.To samo na dole:klucz wisi,otwieramy nim zamek w drzwiach,klucz znów dynda na sznurku.
Pan Marek: - Co, myśli pan,że to bez sensu - klucz na stałe wisi,a ja drzwi zamykam? A to bardzo skuteczne zabezpieczenie,bo oni już tego sznurka,klucza i zamka ze soba nie kojarzą. Taki jest alzheimer.
Tylko tu i teraz
Marek Pluciński prowadzi swoj rodzinny Dom Pomocy Społecznej na wsi pod Lutomierskiemw woj. łodzkim już cztery lata.Razem z żoną i synem - pielegniarzem i rehabilitantem - rzadko zamykają z zewnatrz bramę ośrodka.Czterdzieści parę osob pod stałą opieką,prawie wszyscy z chorobąś Alzheimera i głebokim otepieniem:- Dość szybki zoientowalismy się,że rynek takich osób w ogóle nie bierze,nikt ich nie chce.I że tu tkwi nasza szansa.Dlaczego nie chc.a przyjmować? - Po prostu jest cięzko.Kiedy bylismy na gorze,mógł pan sobie pomysleć,że ormalnie rozmawiamy,żartujemy.Na pewno nie połapał sie pan,że te osoby są chore.Ale dla nich istnieje tylko "tu i teraz" - wystarcz odpowiednio zadac pytanie i kurtyna spadnie.Na parterze nie wszyscy pacjenci siedzą we wspólnej,podobnej do pubu sali:część chodzi po korytarzu przy balkonikach,są też leżący w swoich pokojach.Starsza siwa pani siedzi przy stoliku i kiwa głową,jakby w konwulsjach -pan Marek mowi,że to stan zaawansowany i dosiada sie do innego stolika.Dwie szepczące między sobą panie sa bardzo zadowolone.Co ty dzis Janinko taką masz miotłe na głowie,grzebień ci zabrali?!.- Tobie może zabrali,nic mi nie zabrali,tak ma być.A ty jesteś niemiły! - z uśmiechem odpowiada zażywna starsz pani,ale pan marek znienacka zmienia temat, wskazując na siedzącą obok koleżankę:- A co sadzisz o Stasi?Jaka ona jest,co co się w niej podoba,a co nie? - Jest miła... miła i życzliwa - potem długie milczenie.Pan Marek idzie do kolejnego stolika i do pani Gieni,ktora patrzy gdzieś w dal.Przytula ją,pyta,co słychać. - Samo życie,samo życie.
Był u ciebie dziś wnuczek,prawda? - Samo zycie,samo życie.- Od dłuższego czasu tylko to powtarza, a jest taka kochana..... -pan Marek odwraca się do mnie.- Gienia jest z nami bardzo długo,widzę jak choroba postepuje i przeraża mnie myśl,że ktoregoś dnia stanę przed wyborem:oddać ją do szpitala,czy uratować jeszcze na pare tygodni czy miesięcy.Nie rozumiem. - Własnie o tym chciałem opowiedzieć.
Spacyfikowni....... to bedzie dalszy ciąg dotyczący chorych przebywającym w szpitalach psychiatrycznych