Z nosa sie leje, noc nieprzespana, wiadro zasmarkanych husteczek, Rodzina PDP spanikowana, dali mi husteczkę na usta, zakładane na uszy ( jak sie to nazywa?? ), jak sie zblizam do pedepa i zalecili siedzieć/lezec w pokoju, Zły jestem, nie wiem jak to złapałem, nie pamietam kiedy ostatnio byłem zaziebiony, rok, dwa temu??
Siostra Pedepa daje mi do picia jakies Selbeiblaetter, patrze w słownik, a to...szałwia. No to juz więcej jej pić nie będe, bo nie wierze w nią, dobra na stany zapalne gardła, a ja mam tylko cholerny, wściekły katar..
Teraz przyniosła mi GeloMyrtol, jakis wynalazek z apteki, mieszanka olejków cytrynowych, eukaliptusowych itp..
Zapodawajcie jeszcze swoje sposoby na ten piekielny katar.
Założę ten knebel, bo jeszcze laptopa i Was pozarażam wirusem ;))