Uzależnienia opiekunek

01 października 2013 18:04 / 11 osobom podoba się ten post
Benita

Mleczko, już kiedyś dyskutowaliśmy. I to chyba Janusz ubrał to w słowa, że będąc w de tęsknimy, liczymy, planujemy. W Polsce przez tydzień zachłyśnięcie wolnością i ... czujesz się jak truteń - wszyscy dookoła są "u siebie". ganiają dookoła wlasnych spraw a Ty ... jakby z innej bajki. To jest właśnie Cudzoziemka .  Też tak mam. Gdybym mogła w Polsce od razu iść do pracy - to na nowo stworzyłabym sobie środowisko mi przyjazne, a tak - nie ma czasu się w cokolwiek angażować, wchodzić w bliższe związki koleżeńskie. Nie ma jak.

To jest okropne uczucie,nic nie pisalam na ten temat bo myslalam,że ze mna cos nie tak.Siedze i myśle" tu mi zle a tam nie dobrze".szczeście,ze jest wnuczka po ktora chodze do przedszkola i psy z ktorymi moge wyjsc na spacer i pogadać.Nie raz nie wiem o czym rozmawiają w domu, mnie przy tym nie było.Oni zyja razem a ja z boku,niby razem a jednak czuje sie wyobcowana.Dzisiaj wyszlam z domu na siłę, najlepiej by było gdybym siedziała i nikt by mnie o nic nie pytał.Mam przyjaciółki, ktore odwiedzają mnie jest to stara gwardia od 40 lat te same,mozemy szczerze pogadac ale ja nie mam o czym z nimi rozmawiac,tylko to co bylo kiedyś,a teraz straciłam "płynność"informacji.Poszłam dzisiaj na cmentarz do moich teściow, przeszłam sie troche poczytalam nazwiska na nagrobkach coraz wiecej znajomych coraz bliżej końca drogi.Pieniadze wazne,ale zycie ucieka.Są rzeczy wymierne,patrzę na dom na dzieci i mogę stwierdzić "mamy" a czuje sie jak "goła".
01 października 2013 18:19 / 4 osobom podoba się ten post
Tez juz cos na ten temat pisalam - "syndrom marynarza", na morzu tesknota, na ladzie - jestesmy obok i brak tego czegos i swiadomosc, ze jak jestem w domu - to nie zarabiam, bo jeszcze nie jestem na etapie odkladania "na bok", ciagle cos potrzeba. Znajomi, przyjaciele - nie jestem w ich rytmie zycia, w domu - wiadomo, zycie toczy sie swoim rytmem, nawet codzienne pogaduszki to nie jest tak calkiem szczerze, bo nie chca mnie dolowac i klopoty sa skrzetnie omijane, ciesza sie, ze moga mi pomagac zyc tutaj, a ja mam swiadomosc, ze czas biegnie i sie nie wroci.
 
Mleczko47 - nic z Toba nie jest "nie tak", wiele z nas (chyba?) ma podobne odczucia.
 
01 października 2013 18:24 / 3 osobom podoba się ten post
Ale smutno się zrobiło!!To my w końcu jesteśmy szczęśliwe czy nie ,bo ja sie już pogubiłam !!!Jesień !!!!
01 października 2013 18:24
nie musisz Andrea no chyba ze musimy obie ja tez tak mam:)az sie czasem wstyd przyznac tym bardziej ze mieszkam gdzie indziej a rodzinke cala moja mam w Szczecinie przez 4 tyg pobytu w domu nie pojechalam w odwiedziny do babci tak jakby to na 2 koncu swiata bylo  niedobra wnuczka jestem
:(owszem czesto dzwonilam ale co? za kazdym razem obiecuje sobie ze sie poprawie ze pojade i tym razem tak musze zrobic....
01 października 2013 18:26 / 1 osobie podoba się ten post
W porownaniu do np.Mleczko to ja jeżdże krótko,3 lata minęło -nie mam takich przemysleń.Może tez dlatego ,że mieszkamy w nowym srodowisku-wszystko co znajome od lat zostalo we Wrocławiu.Zrodziną jestem na bieząco-sa przeciez telefony ,jeździmy tam ,oni do nas.Te 3 lata znakomicie pokazały jakich przyjaciół i "przyjaciół" zostawiłam na "starych smieciach"-lista zweryfikowana do minimum ,czy do tych którzy chcą ze mną /z nami/utrzymywać kontakt.Na bieżąco jestem z domowymi sprawami i w domu i u dzieci i u rodziców.Najukochansza moja przyjaciółka jest w Anglii -gadamy niemal codziennie.Nie,nie moge powiedzieć,przynajmniej na dziś ,że jestem Cudzoziemka..na pewno nie!
01 października 2013 18:27 / 1 osobie podoba się ten post
iwunia

Ale smutno się zrobiło!!To my w końcu jesteśmy szczęśliwe czy nie ,bo ja sie już pogubiłam !!!Jesień !!!!

Tak wyrwane z kontekstu,ale ja jak bardzo tęsknie za domem,rodziną to śpiewam sobie piosenke Feel'a!!!!!!!!!!!!Mówisz o wolności,głaz rozpuszcza łzy gdzieś za oknem ktoś udaje kogośa nie jest nim, Bo pełno w nas energiii pełne szklanki są.Ale daleko jest, daleko jest, daleko jest...Mój dom, w którym piszę od lat,mój dom, w którym płaczę nie razczy to znasz Tak ty to znaszMój dom, w którym piszę od lat,mój dom, w którym płaczę nie razczy to znasz Tak ty to znasz.......To był hymn emigrantów ,kiedy mieszkaliśmy w Norwegii....
01 października 2013 18:28
iwunia

Ale smutno się zrobiło!!To my w końcu jesteśmy szczęśliwe czy nie ,bo ja sie już pogubiłam !!!Jesień !!!!

Hmm, ja moge za siebie pisac. W pewien sposob, tak, jestem szczesliwa, bo duzo na plus sie zmienilo w naszym zyciu, nie mowie tylko o stronie materialnej. Coraz czesciej jednak myslimy, co by tu zrobic, zebysmy jednak za trzy lata, jak mlodsza zda mature, mogli osiasc gdzies razem. I mamy pomysly i chyba przyjdzie nam sprzedac dom i wyjechac na stale. Powrotu do PL bez mojej pracy - nie wyobrazam sobie, zwyczajnie nie da sie zyc. Mlodsza chce na studia - nie damy rady az tak dlugo zyc w rozlace. No i zdrowie - przeciez musze sie liczyc z tym, ile mamy lat (ja i moj slubny), czasu juz za duzo nie ma.
01 października 2013 18:34
Większość zycia spędzonych tu,ja sie czuje gościem w domu jakoś tak mi dziwnie,mam przyjaciół których odwiedzam oni odwiedzają mnie jest fajnie,ale bliżej końca urlopu chyba mam nerw bo jakoś sie izoluje i już nie chcę nikogo widzieć,chociaż jestem osobą kontaktową,i lubię się integrować,to jakoś przed wyjazdem zamykam się w sobie i nie chce mi się gadać
01 października 2013 18:36 / 2 osobom podoba się ten post
mleczko47

To jest okropne uczucie,nic nie pisalam na ten temat bo myslalam,że ze mna cos nie tak.Siedze i myśle" tu mi zle a tam nie dobrze".szczeście,ze jest wnuczka po ktora chodze do przedszkola i psy z ktorymi moge wyjsc na spacer i pogadać.Nie raz nie wiem o czym rozmawiają w domu, mnie przy tym nie było.Oni zyja razem a ja z boku,niby razem a jednak czuje sie wyobcowana.Dzisiaj wyszlam z domu na siłę, najlepiej by było gdybym siedziała i nikt by mnie o nic nie pytał.Mam przyjaciółki, ktore odwiedzają mnie jest to stara gwardia od 40 lat te same,mozemy szczerze pogadac ale ja nie mam o czym z nimi rozmawiac,tylko to co bylo kiedyś,a teraz straciłam "płynność"informacji.Poszłam dzisiaj na cmentarz do moich teściow, przeszłam sie troche poczytalam nazwiska na nagrobkach coraz wiecej znajomych coraz bliżej końca drogi.Pieniadze wazne,ale zycie ucieka.Są rzeczy wymierne,patrzę na dom na dzieci i mogę stwierdzić "mamy" a czuje sie jak "goła".

Mleczko, mam nadzieję, że jesteś zdrowa, bo wtedy i ja. Dokładnie czuję tak samo. Straciłam płynność informacji - cudownie dosadne określenie. Czy jest na to sposób?
01 października 2013 18:40 / 1 osobie podoba się ten post
emilia

Hmm, ja moge za siebie pisac. W pewien sposob, tak, jestem szczesliwa, bo duzo na plus sie zmienilo w naszym zyciu, nie mowie tylko o stronie materialnej. Coraz czesciej jednak myslimy, co by tu zrobic, zebysmy jednak za trzy lata, jak mlodsza zda mature, mogli osiasc gdzies razem. I mamy pomysly i chyba przyjdzie nam sprzedac dom i wyjechac na stale. Powrotu do PL bez mojej pracy - nie wyobrazam sobie, zwyczajnie nie da sie zyc. Mlodsza chce na studia - nie damy rady az tak dlugo zyc w rozlace. No i zdrowie - przeciez musze sie liczyc z tym, ile mamy lat (ja i moj slubny), czasu juz za duzo nie ma.

Jeżeli chodzi o emigrację to Emilio nigdy więcej.Mieszkałam w Norwegii 3 lata,w pięknych okolicach,miałam tam pracę dobre pieniądze ale tęsknota doprowadziła mnie do takiej depresji,że musialam się ratować u psychologów,wogóle Norwegia to kraj bardzo depresyjny,i ta pogoda ,na 365 dni roku360 to deszcz-Bergen piekne miasto,ale cały czas za chmurami...I wróciłam i nie żałuje,jestem u siebie te wyjazdy tutaj do pracy pozwalaja mi żyć na jakimś poziomie,ale jak wracam to czuje ,że jestem u siebie...Troche się rozmażyłam wybaczcie,ale tak mnie naszło, eh
01 października 2013 19:09
Iwunia, dlatego nie mysle o Skandynawii, w zadnym wypadku. Ja troche luksusowa sytuacje mam, bo moja starsza juz "uziemniona" w DE, mlodszej marza sie studia tu w Zurichu (realne sa!), a my - gdzies posrodku.
01 października 2013 19:54
emilia

Iwunia, dlatego nie mysle o Skandynawii, w zadnym wypadku. Ja troche luksusowa sytuacje mam, bo moja starsza juz "uziemniona" w DE, mlodszej marza sie studia tu w Zurichu (realne sa!), a my - gdzies posrodku.

AAAAA to zmienia postac rzeczy,to insza inszość!! 
01 października 2013 20:15 / 3 osobom podoba się ten post
Ja nie mam chcenia do Niemiec jak jestem w Polsce... może dlatego, że nic dobrego mnie tam nie spotkało, ale niewątpliwie straciłam płynność... Teraz dopiero mam neta i dostęp do telewizora... Odzwyczaili się ode mnie..., od razu zaczęłam jeździć na długo - 4 lub 3 miesiące... Na dziś ani tu ani tam nie czuję się w domu ... Po drugie taka praca zmienia... babranie się w czymś takim bez wytchnienia daje inną skale wartości...))))
01 października 2013 20:17
nowadanuta

Ja nie mam chcenia do Niemiec jak jestem w Polsce... może dlatego, że nic dobrego mnie tam nie spotkało, ale niewątpliwie straciłam płynność... Teraz dopiero mam neta i dostęp do telewizora... Odzwyczaili się ode mnie..., od razu zaczęłam jeździć na długo - 4 lub 3 miesiące... Na dziś ani tu ani tam nie czuję się w domu ... Po drugie taka praca zmienia... babranie się w czymś takim bez wytchnienia daje inną skale wartości...))))

Dokładnie to samo czuje
01 października 2013 20:30
Malina

Dokładnie to samo czuje

Mieszkam 25 lat w budynku 15 - rodzinnym, wszyscy znamy się jak łyse konie..., a oni teraz patrzą tylko na mnie jak na tą która się pnie... i jestem dla nich obca ..., dla rodziny też stałam się obca i tylko ojciec jest ciekawy tej innej mnie...)))))