Nasze małe i duże sukcesy

25 czerwca 2014 14:18 / 8 osobom podoba się ten post
Moim sukces pomimo duzych przeciwnosci losu wracam do zdrowia i znow sie usmiecham))))
25 czerwca 2014 17:56
lena7

Wiesz co, Romka. Mogłabym się podpisać pod Twoimi słowami.
Bo po latach pracy w korpo i zarabianiu więcej niż teraz dochodzę do wniosku, że wolę jadnak taki system pracy jak obecnie niż pracoholizm po 18h na dobę, raz na miesiąc wypad do spa dla odprężenia i napuchnięte konto, z którego nie mam jak korzystać bo brak mi czasu. 
Mniej znaczy więcej :)))))))

Ojeju, ja to napisałam żartobliwie, a wyszło, że prawda!!!! Mój zięc pracuje w korpo HP, ale tam jest normalnie, urlop miał szybko i to nazbierany z weekendu oraz z jakichś dziwnych, niemieckich wolnych, szanowanych tu w Polsce, bo to filia niemiecka. Wraca do domu koło 17.30 (do pracy chodzi mniej więcej na 9) i wesoło bawi się z dzieckiem, nieskonany w żadnej mierze. Weekendy ma najczęściej wolne, czasem w tygodniu nie musi iść do biura, bo pracuje w domu. Mają tam dopłaty do żłobków i przedszkoli, umowę o pracę, dobrą pensję na starcie, jak na polskie warunki, szybką drogę awansu i inne cuda. Trzeba tylko znać dwa języki, angielski oraz niemiecki w jego przypadku.  
 
A może Hewlett Packard to nie jest koroporacja? Albo taka z ludzką twarzą?
25 czerwca 2014 18:10
romana

Ojeju, ja to napisałam żartobliwie, a wyszło, że prawda!!!! Mój zięc pracuje w korpo HP, ale tam jest normalnie, urlop miał szybko i to nazbierany z weekendu oraz z jakichś dziwnych, niemieckich wolnych, szanowanych tu w Polsce, bo to filia niemiecka. Wraca do domu koło 17.30 (do pracy chodzi mniej więcej na 9) i wesoło bawi się z dzieckiem, nieskonany w żadnej mierze. Weekendy ma najczęściej wolne, czasem w tygodniu nie musi iść do biura, bo pracuje w domu. Mają tam dopłaty do żłobków i przedszkoli, umowę o pracę, dobrą pensję na starcie, jak na polskie warunki, szybką drogę awansu i inne cuda. Trzeba tylko znać dwa języki, angielski oraz niemiecki w jego przypadku.  
 
A może Hewlett Packard to nie jest koroporacja? Albo taka z ludzką twarzą?

Tak, z ludzką twarzą :)
Tylko że ja byłam pracoholiczką zakochaną w pracy przez ok 7lat. 
 
25 czerwca 2014 18:16
romana

Ojeju, ja to napisałam żartobliwie, a wyszło, że prawda!!!! Mój zięc pracuje w korpo HP, ale tam jest normalnie, urlop miał szybko i to nazbierany z weekendu oraz z jakichś dziwnych, niemieckich wolnych, szanowanych tu w Polsce, bo to filia niemiecka. Wraca do domu koło 17.30 (do pracy chodzi mniej więcej na 9) i wesoło bawi się z dzieckiem, nieskonany w żadnej mierze. Weekendy ma najczęściej wolne, czasem w tygodniu nie musi iść do biura, bo pracuje w domu. Mają tam dopłaty do żłobków i przedszkoli, umowę o pracę, dobrą pensję na starcie, jak na polskie warunki, szybką drogę awansu i inne cuda. Trzeba tylko znać dwa języki, angielski oraz niemiecki w jego przypadku.  
 
A może Hewlett Packard to nie jest koroporacja? Albo taka z ludzką twarzą?

To faktycznie firma z twarzą.Ja pracowalem w LG i po 2 latach miałem ich powyzej dziurek w nosie.Jednak takie "cisnienie" wytwarzali polscy kierownicy a nie koreanczycy.Firma firmie nie rowna.Po tych 2 latach nie chciałem juz dobrej wyplaty ani mozliwosci dalszego awansu
25 czerwca 2014 18:21 / 2 osobom podoba się ten post
lena7

Tak, z ludzką twarzą :)
Tylko że ja byłam pracoholiczką zakochaną w pracy przez ok 7lat. 
 

Czyż nie o to w korpo chodzi ?
25 czerwca 2014 18:40
ORIM

To faktycznie firma z twarzą.Ja pracowalem w LG i po 2 latach miałem ich powyzej dziurek w nosie.Jednak takie "cisnienie" wytwarzali polscy kierownicy a nie koreanczycy.Firma firmie nie rowna.Po tych 2 latach nie chciałem juz dobrej wyplaty ani mozliwosci dalszego awansu

Niestety trzeba rozgraniczyć w korpo typowo produkcyjnym jakośc pracy kadry menedżerskiej i osób na halach. My jako ci pierwsi mieliśmy wszystko czego dusza zapragnie - łącznie z firmowymi kartami na zakupy jadąc w delegacje do Niemiec. I wtedy firma chwali się ludzką twarzą, niestety :/
Dobrze że moj korporacyjny pracoholiczny romans się skończyl :)))))))
25 czerwca 2014 18:42 / 3 osobom podoba się ten post
romana

A ja jestem dumna ze swojego syna Jana, który kończąc podstawówkę jako jedyny w klasie miał trójkę na świadectwie. Prawie wszystkie pozostałe dzieci dostały świadectwo z czerwonym paskiem, a teraz muszą się męczyć w korporacjach i nie mieć czasu na wydawanie zarobionych pieniędzy. Natomiast moje dziecko jest zadowolonym z życia sprzedawcą w sklepie JYSK, nie narzekającym na brak powodzenia u pań, mimo nie posiadania samochodu, złotej karty kredytowej i paru innych ważnych atrybutów męskości...

Uśmiechnęłam się czytając Cię, bo prawda to co napisałaś, ale jeszcze się tym nie zamartwiam :))) Junior raczej do korpo nie trafi, ma inne marzenia i nie przepada za wyścigiem szczurów (w gimnazjum też takowe bywają...) On z zasady nie siedzi i nie wkuwa, bywało że musiałam go z lekka pogonić, po prostu sporo łapał sam. Ale cieszę się tym dlatego, bo lekarze podczas pobytu w szp. prognozowali raczej większe problemy przynajmniej początkowo, a tu taka niespodzianka :)))
 
A co do korporacji i innych tego typu na zasadach " obcy właściciel, swój szef" - pracowałam w pewnej firmie produkującej podzespoły dla BMW... To co tam sie działo wołało o pomstę do nieba i nie nadaje się do opisywania ze wzgledu na konieczną zawartość słów nieprzyzwoitych. Toteż odpuszczę sobie resztę i powiem tylko że po 4 m-cach powiedziałam DOŚĆ i jakoś nie potrafię żałować tej decyzji...
25 czerwca 2014 18:46 / 1 osobie podoba się ten post
lena7

Niestety trzeba rozgraniczyć w korpo typowo produkcyjnym jakośc pracy kadry menedżerskiej i osób na halach. My jako ci pierwsi mieliśmy wszystko czego dusza zapragnie - łącznie z firmowymi kartami na zakupy jadąc w delegacje do Niemiec. I wtedy firma chwali się ludzką twarzą, niestety :/
Dobrze że moj korporacyjny pracoholiczny romans się skończyl :)))))))

My tez mielismy karty leczenia do prywatnych gabinetow,paczki na swieta,torciki na urodziny itp.I to wszystko jako pracownicy na hali.Jednak cisnienie rosło z dnia na dzien a juz dzwonienie o 2 w nocy abym przyjechal do pracy zaczynalo stawac sie norma.Moj romans tez sie skonczyl hihi i jakos nie wspominam ' kochanki" czule
25 czerwca 2014 18:55 / 3 osobom podoba się ten post
Lili

Uśmiechnęłam się czytając Cię, bo prawda to co napisałaś, ale jeszcze się tym nie zamartwiam :))) Junior raczej do korpo nie trafi, ma inne marzenia i nie przepada za wyścigiem szczurów (w gimnazjum też takowe bywają...) On z zasady nie siedzi i nie wkuwa, bywało że musiałam go z lekka pogonić, po prostu sporo łapał sam. Ale cieszę się tym dlatego, bo lekarze podczas pobytu w szp. prognozowali raczej większe problemy przynajmniej początkowo, a tu taka niespodzianka :)))
 
A co do korporacji i innych tego typu na zasadach " obcy właściciel, swój szef" - pracowałam w pewnej firmie produkującej podzespoły dla BMW... To co tam sie działo wołało o pomstę do nieba i nie nadaje się do opisywania ze wzgledu na konieczną zawartość słów nieprzyzwoitych. Toteż odpuszczę sobie resztę i powiem tylko że po 4 m-cach powiedziałam DOŚĆ i jakoś nie potrafię żałować tej decyzji...

Lili,trzeba się cieszyć z sukcesów latorośli bez poczucia winy:)To nie ma nic współnego z wyścigiem szczurów,jeżeli się rozwija ,aby spełnić swoje marzenia:)Zawsze mówiłam to moim dzeciom,aby nie poddawały się trendom i rozwijały się w kierunkach które je interesują.Na razie się sprawdza.Młodszy maturzysta,wyniki w piątek,starszy juz inżynier,rozpoczął pracę jako programista,zawsze chciał to robić i praca sprawia mu autentyczną przyjemność.Korporacja w której pracuje,nie zarzyna swoich pracowników.Normalny etat,8 godz pracy dziennie,może przyjśc do pracy między 7 a 9 godziną rano,wybór należy do pracownika,do tego dodatkowe prywatne ubezpieczenie w Lux medzie,karnet na siłownie,integracyjne wyjazdy.Jest szczęśliwy,bo robi to,co lubi i jeszcze mu za to płacą.Jestem dumna z tego,że miał samozaparcie,żeby realizowac swoje marzenia,i to jest chyba najwłasciwsza droga rozwoju,niezależnie od wykonywanego zawodu:)
25 czerwca 2014 20:01
ORIM

To faktycznie firma z twarzą.Ja pracowalem w LG i po 2 latach miałem ich powyzej dziurek w nosie.Jednak takie "cisnienie" wytwarzali polscy kierownicy a nie koreanczycy.Firma firmie nie rowna.Po tych 2 latach nie chciałem juz dobrej wyplaty ani mozliwosci dalszego awansu

Mój kolega jest wysokiej klasy księgowym i zrezygnował z pracy u Koreańczyków, gdy zobaczył, że oni potrafią nocować w biurze i podobnej postawy wymagali od niego.
25 czerwca 2014 21:31 / 3 osobom podoba się ten post
serce78

Moim sukces pomimo duzych przeciwnosci losu wracam do zdrowia i znow sie usmiecham:-)))))

Witaj!!!
Jesteś dobrym przykladem na to,że wiele można w życiu znieść, nie poddawać się, iść do przodu.
27 czerwca 2014 15:36 / 14 osobom podoba się ten post
Tylko się nie śmiejcie z mojego osiągnięcia. Od jakiegoś czasu myślę jakby tu PDP namówić na rower dla opiekunek. Wszystko jedno jaki, byle do przodu jechał. W czasie mojego poprzedniego pobytu wyciągnęliśmy rower po żonie PDP. Opony 10 lat nie używane, siodełko lata gdzie chce, hamulce są ale ja się bałam tym rowerem jechać. Teraz jak przyjechałam to już na poważne zaczęłam się głowić nad wyduszeniem roweru od PDP. Tak bąkałam i bąkałam o nim aż wpadłam na pomysł, który miał mi to załatwić ;-))) Powiedziałam dziadkowi, że pożyczę sobie rower od sąsiadki, ona też ma opiekunkę a tylko jedna na rowerze jeździ. Druga nie lubi. No i udało się !!! Jak tylko dzisiaj PDP usłyszał co zamierzam, to natychmiast wziął telefon do rączki i błyskawicznie umówił nas w serwisie rowerowym ;-)))) Biegusiem pakowałam rower do auta i pojechaliśmy z rana, zaraz po śniadanku - hahaha !! Będę miała nowe oponki, nowe szerokie siodełeczko - wypisz wymaluj pod moją orąglutką pupencję no i wszystko posprawdzane.  
 
I to jest moje bardzo duże osiągnięcie ;-))))) Rower będzie służył wszystkim dziewczynom, które tutaj kiedykolwiek zawitają ;-)))) Houk !!!!
 
Dodam, że mój PDP jest dla sąsiadki wzorem w wielu sprawach. Nie do przełknięcia byłoby dla niego, gdybym ten rower pożyczyła. Jak to !??  opiekunka nie ma roweru !??  Noż nie może być !!  Hahaha - czasami i takie sposoby są dobre. 
 
01 lipca 2014 22:55 / 8 osobom podoba się ten post
A ja chciałam się pochwalić-choć to nie osiągnięcie na wyjeździe; jutro ukaże się teledysk, w którym grałam dwa miesiące temu:D ależ jestem szczęśliwaaaa:) jak już będę miała link, to wrzucę na forum;)
02 lipca 2014 10:29
nianta

A ja chciałam się pochwalić-choć to nie osiągnięcie na wyjeździe; jutro ukaże się teledysk, w którym grałam dwa miesiące temu:D ależ jestem szczęśliwaaaa:) jak już będę miała link, to wrzucę na forum;)

Mam kiepski internet,więc zapisze sobie i w domku obejrzę,wrzuć koniecznie.
02 lipca 2014 10:33
ivanilia40

Mam kiepski internet,więc zapisze sobie i w domku obejrzę,wrzuć koniecznie.

Nie wiem czy to Wasze klimaty;)