Nasze podróże, ulubione miejsca

13 czerwca 2013 18:14
"Komfort" kapitana polegał na tym, że w większości U-bootów miał swoje miejsce do spania z niewielkim stolikiem blisko stanowiska radiooperatora i operatora sonaru i mógł się oddzielić od korytarza zasłonką.
Ciekawy artykuł http://strefatajemnic.onet.pl/teorie-spiskowe/zagadka-hitlerowskich-u-bootow,1,4826872,artykul.html
13 czerwca 2013 18:22
Misiu, ja jestem prosta intelektualistka i mnie trzeba mimo zdjęć coś dopowiedzieć, bo z myśleniem logicznym mam pod górkę. Choć ostatnio rozwiązałam w miarę szybko dwa sudoku o wyższym, trzecim stopniu trudności (na cztery możliwe) i aż się zdziwiłam, czy ktoś za mną nie stał i nie podpowiadał. Jednak nie, "jam to uczynił, nie chwaląc się", jak mawiał Imć Zagłoba. Tylko dwa sudoku nie zrobią z człowieka Einsteina, a co do ciasnoty U-bootów, to myślę sobie, że tam było dużo agresji między chłopakami, czego nie pokazują na filmach, bo w takiej ciasnocie to jest normalne.
13 czerwca 2013 18:26
Obiecuję, że jutro opowiem Ci więcej. Osobiście i "na osobności" ;-).
15 czerwca 2013 00:29
misiekFfm

No pewnie!
Podajcie listę adresów, a ja chętnie Was odwiedzę :-))).

Ja jestem w Grafschaft jest nas trzy, ale niedługo jedna nas opusci jej podopieczy umarł w poniedzałek pogrzeb:(((( a w Schortens poczekaj niech policze jest piec kolezanek to jest 5kil odemnie hehe, a i jest jeszcze 2 nowe ale jeszcze nie ma zabardzo kontaktu! wiec bedzie z kim pogadac hehe, ale tylko w czase pałzy oczywiscie mamy nawet fajna kafejke gdzie mozna dobre lody zjesc i kawke wypic. 26419 kod pocztowy byłam uziemiona chwilowo kurcze 2 dni brak zasiegu słabitko łapało nawet na stronke było ciezko wejsc brrrrrrrrrrrrrrrrrr.Jak zwiedzanie pewnie do Bremen juz wyjechałes a Wilhemshafe od nas jest jakies 15 minut drogi ja tak przejazdem tylko tam byłam, hm u lekarza i w szpitalu gdze wszedzie taksowka zawoziła nas i jak tu zwiedziac a raz rodzinka wzieła mnie tam ale zwiedzilismy duzo uffffffffffff Tako i Dajczman tyle zodwiedzania mojego!! ale miło wiedziec ze ktos sobie zwedza z naszych tak blisko!!!
15 czerwca 2013 07:47 / 1 osobie podoba się ten post
Zakręcona Mamuela

Ja jestem w Grafschaft jest nas trzy, ale niedługo jedna nas opusci jej podopieczy umarł w poniedzałek pogrzeb:(((( a w Schortens poczekaj niech policze jest piec kolezanek to jest 5kil odemnie hehe, a i jest jeszcze 2 nowe ale jeszcze nie ma zabardzo kontaktu! wiec bedzie z kim pogadac hehe, ale tylko w czase pałzy oczywiscie mamy nawet fajna kafejke gdzie mozna dobre lody zjesc i kawke wypic. 26419 kod pocztowy byłam uziemiona chwilowo kurcze 2 dni brak zasiegu słabitko łapało nawet na stronke było ciezko wejsc brrrrrrrrrrrrrrrrrr.Jak zwiedzanie pewnie do Bremen juz wyjechałes a Wilhemshafe od nas jest jakies 15 minut drogi ja tak przejazdem tylko tam byłam, hm u lekarza i w szpitalu gdze wszedzie taksowka zawoziła nas i jak tu zwiedziac a raz rodzinka wzieła mnie tam ale zwiedzilismy duzo uffffffffffff Tako i Dajczman tyle zodwiedzania mojego!! ale miło wiedziec ze ktos sobie zwedza z naszych tak blisko!!!

Takko i Deichmann to też fajne obiekty do zwiedzania - zwłaszcza dla kobiety /wcale nie trzeba od razu uprawiać "szoppingu" - wystarczy "kukking" / :-D.
Ale w pobliżu masz też coś dla mężczyzn. W Jever znajduje się browar, który produkuje jedno z najbardziej znanych i popularnych piw w Niemczech - "Jever". Browar można zwiedzać z przewodnikiem i mam na to wielką chętkę. Jest też w Jever firma SCOMA, która zajmuje się dystrybucją szkockiej whisky. Handlują kilkudziesięcioma gatunkami, w tym niektórymi ekskluzywnymi, których ceny powalają z nóg /nie trzeba pić;-)/.
Nawet jak się nie spotkamy, to mój duch pokrąży trochę po okolicy.
15 czerwca 2013 17:27
misiekFfm

Takko i Deichmann to też fajne obiekty do zwiedzania - zwłaszcza dla kobiety /wcale nie trzeba od razu uprawiać "szoppingu" - wystarczy "kukking" / :-D.
Ale w pobliżu masz też coś dla mężczyzn. W Jever znajduje się browar, który produkuje jedno z najbardziej znanych i popularnych piw w Niemczech - "Jever". Browar można zwiedzać z przewodnikiem i mam na to wielką chętkę. Jest też w Jever firma SCOMA, która zajmuje się dystrybucją szkockiej whisky. Handlują kilkudziesięcioma gatunkami, w tym niektórymi ekskluzywnymi, których ceny powalają z nóg /nie trzeba pić;-)/.
Nawet jak się nie spotkamy, to mój duch pokrąży trochę po okolicy.

HAHA bardzo smieszne, do sklepow to sama trafiam z dziewczynam,i a jak proponuja zwidzanie to spodziewam sie czegos innego.To prawda piwo Jver jest dobre ale ja jestem zwolenniczka innego słabszego ,A o firmie SCOMA mie słyszałam chociaz jestem tu ponad 2 lat uffffffffffffff dzieki za informacje no coz ale znow zaproponuja mi zwiedzanie czegos innego a potem powiedza ze jest pozno i niema czasu wiec znowu skepy kit z takiego zwiedzania zwiedzaj a i chyba wytwurnia czekolady jest jak sie nie myle smacznego hehe:)))))))))))))))))) mozna tez probowac!!!
16 czerwca 2013 08:40 / 2 osobom podoba się ten post
No i stało się!
Wczoraj rozwiał się mit o kraju, w którym wszystko działa jak w zegarku i jest zawsze tak, jak napisano.
Z powodu ładnej pogody postanowiliśmy – poza wcześniejszym planem – pojechać do kolejnej wieży widokowej. To jest wieża Homertturm na górze Homert w pobliżu Luedenscheid. Wszystkiego niewiele ponad 20 km w jedną stronę. Droga prosta, więc jedziemy. Bez trudu znaleźliśmy parking i wskazówki do dalszego wędrowania. Wieżę było widać już z daleka i zapowiadały się niezłe widoki z góry. Jednak na miejscu przyszło rozczarowanie. Na drzwiach tabliczka z informacją, że otwarte jest tylko w weekendy i święta od 13.00 do 17.00. Jednak drzwi zamknięte na głucho i wkoło ani żywego ducha, a na naszych zegarkach krótko po 16.00. Pokręciliśmy się trochę wkoło, zrobiliśmy ponad dwukilometrowy Rundweg i wróciliśmy do – niestety – zamkniętej wieży.
I tak, przy zamkniętych drzwiach Homertturm poległa moja wiara w niemiecki porządek i rzetelność.
Mam nadzieję, że zostanie ona odbudowana, ponieważ dzisiaj planowana wyprawa do dwóch kolejnych wież.
Ale atrakcji i tak nie brakowało. Po niepowodzeniu z wieżą postanowiliśmy objechać okolicę i zobaczyć, m.in. jeden z mniejszych, sztucznych zbiorników, których w okolicy bez liku. I tu polegliśmy, ale z całkiem innego powodu. Wiara w nowoczesną technikę była u nas tak duża, że w samochodzie nie został żaden atlas ani mapa, tylko nawigacja GPS.
Niestety. Niemiecki podział administracyjny, który jest dla mnie ciągle zagadką, dał znać o sobie.
Jak pewnie wiecie, są tu miejscowości, których nazwy podawane są na żółtych tablicach drogowych i takie, które są podawane na tablicach zielonych. I te z zielonymi tablicami /wioski, przysiółki/ w nawigacji nie istnieją jako same w sobie. One są częściami większych miejscowości. Tylko wiedz tu człowieku, której, skoro w pobliżu znajduje się ich kilka. Wpisanie samej nazwy nic nie daje, bo trzeba to połączyć z nazwą miejscowości „nadrzędnej” i ew. jeszcze z nazwą ulicy. W końcu interesujące nas miejsce znaleźliśmy, ale atlas i mapa landu już leżą gotowe do włożenia do samochodu.
P.S.
Obiecuję, że od jutra będę dodawał do tekstów zdjęcia z odwiedzanych miejsc / najpierw nadrobię zaległości/.
Część zdjęć będzie własnych, a część – niestety – skopiowanych, ponieważ nie mam przy sobie całego mojego archiwum.
16 czerwca 2013 09:00
Homertturm.
16 czerwca 2013 19:59 / 3 osobom podoba się ten post
A ja dopiero wróciłam z wycieczki . Mielismy jechać dopiero jutro ale zmienili termin - pojechaliśmy dziś .Pokazali mi ciekawe miejsca w kantonach Schwyz , Uri , Glaurus i kawałek St.Gallen.Góry są dla mnie szczególnym miejscem , Tatry są mi bliskie z różnych powodów , ale dziś widziałam najpiękniejsze miejsca w moim życiu. Jeszcze nie ochłonęłam - napiszę o tym , ale ,,po kawałku'' - tak wiele dziś przeżyłam i zobaczyłam. A jesienią mam obiecany następny wyjazd , w inną część Szwajcarii.
16 czerwca 2013 20:09
Domagam się również zdjęć! :)
16 czerwca 2013 21:32 / 1 osobie podoba się ten post
Ja opowiem o mojej dzisiejszej wycieczce. Ponieważ tu są same lasy dookoła,zwiedzać można tylko las. No więc Hartmut wydrukował mi mapę,narysował mazakiem na tej mapie trase i mówi idż według tej mapy.Dojdziesz do ośrodka i wielkiego basenu,można tam coś zjeść-to ostatnie mnie przekonało do tej wycieczki. No więc z e-papieroskiem w jednej łapce,z mapką w drugiej siup do lasu. Faktem jest ,że las cudny,cudnie pachnący,ale i ogromniasty i dziki.Są wyznaczone trasy,ale trzeba znać niemiecki dobrze,żeby wiedzieć co dane skróty oznaczają.
Po 2 godzinach marszu,zaczęłam lekko wpadac w panikę,tym bardziej,że obiecanego baru nie spotkałam. Nie ucieszyłam się nawet na widok ślicznych sarenek i zaskrońcy,przebiegających bardzo blisko moich stóp.
Po ok 2 i pół godzinach marszu zobaczyłam przed sobą troje ludzi,dwie babki i faceta. Szłam za nimi z nadzieją,że doprowadzą mnie do cywilizacji.Niestety z lasu wyszli i weszli do wsi,z baranami na pstwiskach,z sianem na łąkach,ze stodołami i oborami-typowa wieś.Nagle mnie olśniło,że oni na pewno mają gdzieś auto w tej wsi,wsiądą i odjadą,a co ze mną?
Dogoniłam ich ,pokazałam moją mapę i spytałam gdzie ja jestem. Nie wiedzieli nic z tej mapki,he,he ,ale zaproponowali żebym szła z nimi bo mieszkają ulcę dalej nić ja. Nooio,prawie ich uściskałam.
Po pół godzinie marszu polami,doszliśmy do głównej trasy,a po drugiej stronie by ło już moje osiedle he,he
Powiedziałam Hartmutowi,że jego mapka jest do kitu,a on zaprzeczył he,he
16 czerwca 2013 21:49 / 1 osobie podoba się ten post
Super wycieczka:) Czego to człowiek nie przejdzie dla dobrej wyżerki:):):)
16 czerwca 2013 21:57
wichurra

Super wycieczka:) Czego to człowiek nie przejdzie dla dobrej wyżerki:):):)

Ale mnie rozbawiłaś he,he,he
16 czerwca 2013 22:04
To Ty mnie dzisiaj rozbawiasz - co post to mam uciechę:)
16 czerwca 2013 22:07
ivanilia40

Ja opowiem o mojej dzisiejszej wycieczce. Ponieważ tu są same lasy dookoła,zwiedzać można tylko las. No więc Hartmut wydrukował mi mapę,narysował mazakiem na tej mapie trase i mówi idż według tej mapy.Dojdziesz do ośrodka i wielkiego basenu,można tam coś zjeść-to ostatnie mnie przekonało do tej wycieczki. No więc z e-papieroskiem w jednej łapce,z mapką w drugiej siup do lasu. Faktem jest ,że las cudny,cudnie pachnący,ale i ogromniasty i dziki.Są wyznaczone trasy,ale trzeba znać niemiecki dobrze,żeby wiedzieć co dane skróty oznaczają.
Po 2 godzinach marszu,zaczęłam lekko wpadac w panikę,tym bardziej,że obiecanego baru nie spotkałam. Nie ucieszyłam się nawet na widok ślicznych sarenek i zaskrońcy,przebiegających bardzo blisko moich stóp.
Po ok 2 i pół godzinach marszu zobaczyłam przed sobą troje ludzi,dwie babki i faceta. Szłam za nimi z nadzieją,że doprowadzą mnie do cywilizacji.Niestety z lasu wyszli i weszli do wsi,z baranami na pstwiskach,z sianem na łąkach,ze stodołami i oborami-typowa wieś.Nagle mnie olśniło,że oni na pewno mają gdzieś auto w tej wsi,wsiądą i odjadą,a co ze mną?
Dogoniłam ich ,pokazałam moją mapę i spytałam gdzie ja jestem. Nie wiedzieli nic z tej mapki,he,he ,ale zaproponowali żebym szła z nimi bo mieszkają ulcę dalej nić ja. Nooio,prawie ich uściskałam.
Po pół godzinie marszu polami,doszliśmy do głównej trasy,a po drugiej stronie by ło już moje osiedle he,he
Powiedziałam Hartmutowi,że jego mapka jest do kitu,a on zaprzeczył he,he

Ivanillia przecież w Google mapy sama obejrzysz sobie swoją okolice i wszystkie ścieżeczki przez Twój las. Są tam dokładnie zaznaczone, nie tak jak na odręcznej mapie dziadka ;-))