29 grudnia 2012 11:01 / 2 osobom podoba się ten post
Nie mam literackich zdolności ale spróbuję napisać o kilku koniach których nie zapomnę .A swoją pierwszą opowiastkę zatytułowałabym :
Jaśmin - koń który za życia stał się legendą .
To była zima-taka jaką tylko w Beskidach można przeżyć , zasypana śniegiem wioska a w niej duża stadnina organizująca kuligi .Przyjechałam z moimi uczniami i po przejażdżce saniami dzieci chciały wsiąść na konia i porobić zdjęcia . I wtedy pierwszy raz go zobaczyłam- niewysoki jak każdy hucuł , srokaty czyli ,,w łaty'' , zrównoważony , przyjazny . Powiedziano nam że to czołowy ogier stadniny . Dla ,,nie koniarzy'' dodam że ogiery nie są dawane początkującym gdyż są zbyt pobudliwe -on jednak był wyjątkiem .Pozwalał dzieciom na wszystko , nie buntował się a nawet jakby pozował do zdjęć . Wtedy był już starszym koniem-miał prawie 20 lat i w jego spojrzeniu była jakaś mądrość , rozwaga i zaufanie w stosunku do ludzi .Wróciłam tam już prywatnie z kilkuletnim wówczas synem i tak się zaczęła nasza przygoda z hucułami . Okazało się że Jaśmin jest koniem niezwykłym .Na wystawach ogólnopolskich wygrał wszystko co było można i to z maksymalną notą , nauczył jeździć wielu początkujących ,potrafił pracować nawet w polu przy radleniu kartofli . przy wozie no a przede wszystkim przekazywał źrebakom swój charakter i srokate umaszczenie.Jak każdy inteligentny hucuł był mistrzem w rozwiązywaniu uwiązów a nawet potrafił uwolnić się z uprzęży choć do dziś nikt nie wie jak Ludziom których znał ufał bezgranicznie co niektórzy wykorzystywali w celach ,,zarobkowych''. Otóż czasem podczas imprez zakładali się z niczego nieświadomymi klientami o ,,flaszkę '' że koń wejdzie na imprezę przez ganek i po schodach - Jaśmin robił to ze stoickim spokojem a potem grzecznie czekał na cukier .Ostatnie lata spędził w stadninie , mógł sobie chodzić gdzie chciał ,miał dobrą opiekę.Padł w wieku prawie 30 lat - bez cierpień ,po powrocie z pastwiska przed własnym boksem .Może na taki koniec sobie zasłużył .Na wiadomość o tym - a byliśmy wtedy na zawodach wyjazdowych niejednemu oczy zwilgotnialy i humor już był nie ten . Do dziś niewiele jest hucułów w Polsce które w swoim rodowodzie nie mają dziadka Jaśmina .
Jeśli takie opowiastki o koniach i jeźdźcach się wam spodobają to mogę znowu coś ,,naskrobać''