To był bardzo dluuugi i zabiegany,ale też bardzo miły dzień. Ciągle ktoś wpadał żeby się pożegnać,przy okazji przeszkadzał trochę i przerywał robotę,ale się nie złościłam,bo każdy z jakimś drobiazgiem,co uważam za bardzo miłe. Przyjeżdżam tutaj od ponad roku,z wieloma znajomymi pdp zaprzyjaźniłam się. Może to za dużo powiedziane,ale naprawdę polubiliśmy się . Pedepcia dopiero od godziny w łóżku,siedziałyśmy,rozmawiałyśmy przy lampce primitivo. Ja
Ona przy białym winku. Zmienniczka napisała że będzie około trzeciej nad ranem. Zostawiłam klucz w umówionym miejscu i zostawiłam zapalone światło na podjeździe i przy drzwiach wejściowych. Świeża,wywietrzona pościel i wypucowany pokój czekają . Ja dzisiaj śpię w gościnnym . Wszystko zrobione,walizki zapakowane,jutro tylko kosmetyki wcisnę do walizki. Do południa normalny dzień pracy przede mną,w tym duszowanie podopiecznej. Obiadokolacja na jutro przygotowana,zmienniczka tylko ziemniaki dogotuje. Ja pobiegnę na jakąś zupkę przed wyjazdem. Jak będę miała czas
. Syn zapowiedział się że wpadnie się pożegnać,Barbara ,nasza przyjaciółka też i,mam nadzieję ,że nikt więcej
. Nie sądzę żebym dzisiaj dobrze spała ,zawsze tak mam przed podróżą. Nie ważne,czy z domu wyjeżdżam,czy do niego wracam. Każdy powrót tutaj jest coraz trudniejszy,stan zdrowia,przede wszystkim mobilność seniorki się pogarsza,ale lubię tutaj wracać . Podopieczna,Jej dzieci,przyjaciele i znajomi,wszyscy serdeczni i bardzo mili. Poznałam kilka bardzo ciekawych,fajnych osób . Zawsze cieszę się na spotkanie z nimi,kiedy wychodzimy z domu. Nigdy się nie nudzę i nie narzekam,że muszę towarzyszyć podopiecznej w wyjściach do kawiarni,restauracji i spotykać się z Jej znajomymi. W styczniu,jak nic szczególnego się nie wydarzy,wrócę ponownie. To będzie piąty turnus tutaj