Dzień minął przyjemnie. Po śniadaniu w pośpiechu szykowanie pdp do wyjścia. Na 12-tą na fizjoterapię,trwa to 1 godz 20 min,masaż limfatyczny i KG. Zostawiłam seniorkę i poszłam do Lidla na zakupy. Po terapii zajrzałyśmy na chwilę do domu bo był "muß"
i dalej w drogę. Poszłyśmy odebrać pończochy w SH i nie odebrałyśmy,bo zamówili nie takie jak trzeba
. Cóż ,tam też tylko ludzie pracują,kliknęło się komuś przy zamówieniu na niewłaściwy produkt. Zdarza się. Później zabrałam Pedepcię na zakupy. Rzeźnik,Rewe,NKD. Seniorka zadowolona,bo sama mogła wybrać to,co chce. Po drodze spotkałyśmy znajomą i razem poszłyśmy do kafejki. Panie się untahaltowały a ja sobie czytałam stare Dzienniki na Forum. Ładnych kilka lat temu,chciało się dziewczynom pisać,ciekawie przedstawiały swoje przeżycia w opiece i na Forum. Szkoda,że teraz najczęściej tylko "dzień dobry " i "dobranoc "
. Wróciłyśmy ok 17:30 i zabrałam się za gotowanie. A po kolacji ja ogarnęłam kuchnię,zmywarka pracuje,pogadałyśmy trochę z córką pdp. Czeka na wnuka,zawita na ten świat może już jutro. Pdp zostanie prababcią. Cieszy się,ale prawnukiem nie nacieszy się pewnie tak,jak polskie babcie i prababcie. Wnuk mieszka w Lipsku,młoda mama pochodzi z Meksyku. Wnuk ,tak jak jego ojciec,jest pilotem. Latają po świecie ale do babci nie zaglądają. Spotykają się bardzo rzadko,wtedy kiedy córka zabiera mamę do siebie i oni akurat też tam są. Takim sposobem poznałam wnuczkę pdp,kiedy byłyśmy na początku lipca w Duesseldorfie. Było dokładnie tak,jak kiedyś opisywała w Dziennikach jedna z opiekunek. Nie rzucają się sobie w ramiona,nie mają specjalnie o czym rozmawiać. Babcia jest,bo jest,robi drogie prezenty,wnuki się cieszą ale uważają że to normalne,bo niby co ma babcia z pieniędzmi robić. Trochę racji w tym jest,ale jakiejś emocjonalnej więzi raczej nie widać. Dla mnie to smutne,dla nich normalne
. Pedepcia jeszcze przed telewizornią jakąś godzinę posiedzi albo i dłużej,a ja wracam do Dzienników