Myślę że jest tak,jak napisałaś. Sztele jak sztele,każda inna. Gdyby rekruterzy mieli dokładne rozeznanie i mówili "tylko prawdę i całą prawdę ",nie byłoby rozczarowań po przyjeździe,albo ktoś by się zdecydował i nie marudził,że to nie tak,tego nie ma,jedzenie nie takie albo kasy mało,albo nie brałby szteli,która nie spełnia jego oczekiwań. Często rodziny też nie mówią wszystkiego,ale tu już zadanie dla nas,opiekunów,żeby dokładnie i obrazowo przedstawić miejsce. Córka mojej pdp,bo to ona prowadzi rozmowy z agencją,niczego nie ukrywa,mówi jak jest i czego matka oczekuje. A tu rekruterka niemiecka mówi,że opiekunka jest od zadań pielęgnacyjnych ,że są zadaniowe,że musi (!!!?) być konkretny i stały plan dnia z rozpiską co do godziny,a do towarzystwa trzeba zatrudnić kogoś dodatkowo :zaskoczenie1:. To co ma robić opiekunka ,jeśli senior czy seniorka właśnie Gesellschaftu oczekuje? Jeśli nie wymaga typowej pięlęgnacji tylko małej pomocy? No to takich opiekunów raczej nie ma. Wiem że są,znam takie a jedną,siebie znaczy,nawet bardzo dobrze :-)