Jak minął dzień...Grunt,że się skończył i jutro ostatni dzień marca.O Wielkanocy nic nie piszę, bo żadnej atmosfery świątecznej tu nie ma.Po 11 ej dostawca przywiózł zamówione zakupy,-a listę robiłam wcześniej z podopieczną. Żadnej kiełbasy,ciasta,owoce dla Niej,a dla mnie tylko żółty ser,bo ona nie lubi...Ugotowałam dziś sobie żurek na jutro, choć coś tradycyjnego.Wczoraj była Katrin,córka.Przywiozła mi jogurty,banany,pomarańcze-ale tak,żeby Ingę nie widziała.No i ustaliłyśmy,że będzie przyjeżdżać w piątek po południu,żebym mogła sama kupić to,co potrzebuję. Super. Teraz spadam na CDA,pa.