Dusia1978Wiem o czym mówisz i rozumiem Cię. Jednak nie może być tsk, że babka ledwo poruszająca się, niesprawna ruchowo będzie się kręcić w kuchni i dyrygować . Chyba się jeszcze nie poparzyła bo by sobie dała spokój. Ona nie może zrozumieć, że ktoś kręci się w jej kuchni i to obcy. Ale co się dziwić, że dyryguje opiekunka skoro córki też czują respekt, poprostu bo ja się matki. Chwała Gusi za to że jest cierpliwa ale albo musi babka popaść na Żyletę albo będą się zmieniać że względu na nią. Naprawde Szela ciężka pod względem psychicznym bo fizyczne niedogodności można znieść. Psychika wysiada szybciej.
Dusiu, rozumiem Ciebie i się nie obruszam,bo moj starszy syn pewnie jest w Twoim wieku,wiec znam Wasze temperamenty

Jest tak, jak mówi Konwalia, inne pokolenie, chociaż co Ona tam wie, gowniarka jedna ?,za 8 lat pogadamy. A tyle lat w życiu dojrzałej kobiety, to naprawdę dużo. Jestem bogatsza w doświadczenia i więcej pewnie posiadam, "Tak zwanej życiowej mądrości "?
Jestem z natury wyrozumiała, staram się zawsze zrozumieć, dalszego ktoś zachowuje się tak a nie inaczej.
W przypadku mojej podopiecznej, rozumiem, że do tej pory zawsze wszystko było tak, jak Ona chciała, córki nadal w obecności matki zachowują się jak małe dziewczynki ,nie wyrażą glosno swojego zdania. Babcia w swoim zachowaniu nie widzi nic złego zapewne,bo przecież zawsze się tak zachowywała i bylo ok,a tu raptem przyjeżdża taka Gusia i mowi głośno, chociaż spokojnie,że to,to i tamto jej się nie podoba. Racji mi nie przyzna, ale niektóre swoje zachowania czy "odzywki"już zmieniła.?
Jeśli chodzi o gotowanie "jej specjałów",
to wolę gotować pod jej batutą, bo wtedy jak coś nie tak, to co może powiedzieć?. Gdybym dzisiaj sama gotowała ,to jestem pewna że obiad wylądowałby w koszu. A tak zjadła wszystko, nawet lekko przypaloną i mocno słoną kapustę ?.